W XXI długimi latami chcąc stworzyć łączoną jedenastkę Cracovii i Wisły wystarczyło rzucić okiem na skład Białej Gwiazdy i po prostu go przepisać. Zespół budowany za pieniądze Bogusława Cupiała był bowiem przepotężny jak na polskie warunki i skupiał większość najlepszych zawodników w lidze. Tamte lata są już jednak dawno minione. Wisła ledwo uratowała się przed niebytem i wciąż musi walczyć, by się ku niemu nie osunąć. Pasy zaś wciąż są najpoważniejszym – choć po dwóch kolejnych porażkach już zdecydowanie mniej poważnym – rywalem Legii Warszawa w grze o mistrzostwo. Czy wobec tego, gdy porównać składy tych dwóch ekip pozycja po pozycji, dziś Cracovia jest tak zdecydowanie lepsza od Wisły, jak wskazuje na to tabela?
BRAMKARZ: Michal Pesković vs. Michał Buchalik
Pojedynek, tak się wydaje na pierwszy rzut oka, banalnie prosty do rozsądzenia. Żaden ligowy bramkarz nie puścił bowiem tylu goli w tym sezonie, co Michał Buchalik, z kolei żaden zespół nie stracił tak niskiej liczby goli, jak Cracovia.
Tylko że trzeba mimo wszystko wgryźć się głębiej. Bo to nie tak, że Pesković ratuje Pasom mecz za meczem, a Buchalik zawala tyle spotkań, że spokojnie mógłby konkurować z Ladislavem Rybanskim do miana bramkarskiego badziewiaka ostatnich lat w Ekstraklasie. Rzecz w tym, że Pasy mają jedną z najszczelniejszych defensyw i rywalom dużo trudniej oddać groźny strzał na bramkę Peskovicia niż Buchalika. Wartość xG (expected goals), a więc oczekiwanych bramek przeciwko Wiśle to 32,72. Przeciwko Cracovii – 24,87. Niemniej Pesković stanowi dla Cracovii znaczną wartość dodaną, bo przecież nie straciła – jak wskazywałby współczynnik – 24-25 goli, a 20. Z kolei Wisła to 37 bramek straconych, czyli o 4-5 więcej niż wskazywałoby xG.
Ale zostawmy już cyferki z boku – mając do dyspozycji wyłącznie test gołego oka, nie rozpaczalibyśmy mając do dyspozycji w zespole Buchalika, ale wolelibyśmy jednak między słupkami – tak, tak – starego Słowaka.
WERDYKT: Michal Pesković, Pasy na prowadzeniu 1:0
LEWY OBROŃCA: Kamil Pestka vs. Maciej Sadlok
Różnie układały się losy Kamila Pestki w zespole Michała Probierza, ale wreszcie wydaje się, że na dobre został lewym obrońcą numer jeden o pozycji trudnej do podważenia, nawet mimo powrotu po kontuzji Michala Siplaka. W reprezentacji U-21 potrafił ten chłopak dawać sobie radę z Joao Felixem czy Dodim Lukebakio, w Ekstraklasie szło mu długo raczej średnio. A to podpadł trenerowi, bo sędziował zamiast grać do końca, a to znów uznał, że nie potrzebuje urlopu po Euro U-21, by niedługo później zostać na przymusowy odpoczynek wysłanym przez Probierza. Gdy wrócił i zameldował się w podstawowej jedenastce, było coraz lepiej, choć ostatni mecz to znów zgrzyt – słaby występ z Piastem uwieńczony żółtą kartką, przez co Pestki zabrakło w meczu z Legią.
2020-03-03 20:30
Cracovia
–
Wisła Kraków
2020-03-03 20:30
Pogoń Szczecin
–
Jagiellonia Białystok
2020-03-04 18:00
Śląsk Wrocław
–
Korona Kielce
2020-03-04 18:00
ŁKS Łódź
–
Zagłębie Lubin
2020-03-04 20:30
Lechia Gdańsk
–
Legia Warszawa
2020-03-04 20:30
Piast Gliwice
–
Arka Gdynia
2020-03-06 20:30
Górnik Zabrze
–
Cracovia
2020-03-07 15:00
Arka Gdynia
–
Wisła Płock
2020-03-07 17:30
Zagłębie Lubin
–
Lechia Gdańsk
Sadlok to z kolei gość, który w Ekstraklasie jest – zdawałoby się – od zawsze. I choć nie wskazalibyśmy go wśród najlepszych lewych obrońców ligi, to Wiśle naprawdę dużo daje jego solidność. Jak trzeba, zagra na stoperze. Uderzy z dystansu, dogra ze stałego fragmentu, pohasa lewą stroną. Jesienią miał w pewnym momencie wyraźny kryzys formy, ale już wrócił do pełnej równowagi. Wśród obrońców Wisły – najwyżej przez nas oceniany w tym sezonie ze średnią 4,83.
WERDYKT: Sadlok – 1:1.
DUET STOPERÓW: Michał Helik i David Jablonsky vs. Lukas Klemenz i Rafał Janicki
To, o czym pisaliśmy wcześniej w przypadku bramkarzy, powinno w sumie wystarczyć za komentarz do werdyktu przy środkowych obrońcach. Defensywa Cracovii bowiem jest w tym sezonie dużo, dużo szczelniejsza od tej Wisły, dzięki czemu Michal Pesković ma zdecydowanie mniej roboty niż Michał Buchalik.
Niewiele jest w Ekstraklasie klubów, które jedną pozycję mają tak mocno obstawioną, jak Cracovia. I nie chodzi już nawet o to, że – odsuwając korupcyjne grzechy na bok – David Jablonsky okazał się być natychmiast jednym z najlepszych środkowych obrońców ligi (jak nie najlepszym). Że Michał Helik gra w tym sezonie tak, że poza sprokurowaniem kosztownego karnego na ŁKS-ie nie sposób przyczepić się do niego za jakikolwiek inny występ. Pasy przecież mają na ławce Ołeksija Dytiatjewa, który w 3/4 naszej ligi byłby liderem linii obronnej. Na środku defensywy w razie pożaru może zagrać Michal Siplak, kontuzję leczy zaś całkiem nie najgorszy Niko Datković.
Wisła nie ma jak się z Cracovią równać. Nasze zdanie o Rafale Janickim znacie, a niezły początek wiosny oznacza tylko, że kolejny babol może się zbliżać wielkimi krokami. Tak to już z nim jest. Lukas Klemenz jest solidniejszy, ma niezłe wyprowadzenie, ale żaden Paolo Maldini to nigdy nie będzie. Dobrze pokazał się Hebert w meczu z Jagiellonią, ale po 45 minutach zszedł z kontuzją i do jedenastki póki co nie wrócił – również dlatego, że do Janickiego i Kelemenza nie można się było w 2020 roku przyczepić. Mając z tyłu głowy poprzednie lata w wykonaniu tej dwójki, to zdaje się jednak być tylko kwestią czasu.
WERDYKT: Duet Cracovii, zdecydowanie. 2:1 dla Pasów.
PRAWY OBROŃCA: Cornel Rapa vs. David Niepsuj
Dwaj bardzo groźni w ataku piłkarze, którzy dodają swojemu zespołowi szczyptę nieprzewidywalności z przodu. Rapa świetnie spisuje się podczas ofensywnych stałych fragmentów, ma już trzy trafienia w tym sezonie. Jest też najczęściej dośrodkowującym piłkę defensorem całej ligi – stąd z kolei biorą się już trzy asysty i jedna asysta drugiego stopnia. Broni twardo, lubi się podłączyć. Jego ściągnięcie z Pogoni Szczecin, gdzie nie pasował do koncepcji Koście Runjaiciowi, to prawdziwy majstersztyk.
Niepsuj z kolei, wbrew nazwisku, nie ogranicza się wyłącznie do nie psucia. Niewielu obrońców w naszej lidze ma lepszą czutkę odnośnie tego, kiedy podłączyć się do ataku, obiec, wspomóc skrzydłowego, zaskoczyć rywala rajdem z piłką. Niezwykle zaimponował nam tym na przykład w meczu z Koroną Kielce.
Wciąż jednak gdybyśmy mieli wybierać z tej dwójki – decydowalibyśmy się na Rapę. Bo lepiej broni. No i nie ma na koncie takiego padolino, za jakie Niepsujowi na Filmwebie dalibyśmy jedną gwiazdkę. Bez serduszka.
WERDYKT: Rapa, 3:1 dla Pasów.
LEWY SKRZYDŁOWY: Sergiu Hanca vs. Kamil Wojtkowski
Mamy takie wrażenie, że może poza kibicami Wisły i ewentualnie fanami klubu, który akurat gra z Cracovią, wszyscy kochają Sergiu Hancę. Gość ma nieprzeciętne umiejętności, talent do ładnych strzałów zza pola karnego, imponuje dryblingiem, a poza tym jest po prostu fajnym kolesiem. Po każdym golu i asyście robi coś dobrego dla biednych, po trafieniu na Legii zaprezentował też koszulkę z hasłem akcji „Razem dla Marysi” – zbiórki na dziewczynkę chorującą na rdzeniowy zanik mięśni. Nie szanować go za to wszystko, to mieć śmietnik w miejscu serca.
Kamil Wojtkowski to przypadek może nie skrajnie inny, bo talentu do rzeczy nieprzeciętnych nie sposób mu odmówić. Rzecz w tym, że – delikatnie mówiąc – młody Polak nie ma tak wszystkiego poukładanego w głowie, jak Rumun. Spóźnienia na treningi, historia ze zmyślonym wypadkiem samochodowym… No nie pomaga to w osiągnięciu dobrej formy. Wobec czego Wojtkowski na boisku przebłyski pokazuje, ale zdecydowanie za rzadko.
Na pewno kilka razy rzadziej niż Hanca.
WERDYKT: Proste, Hanca. 4:1 dla Cracovii.
DUET ŚRODKOWYCH POMOCNIKÓW: Janusz Gol i Sylwester Lusiusz vs. Vullnet Basha i Giorgij Żukow
Gol to klasa sama w sobie, mimo że mecz z Legią wyjątkowo mu nie wyszedł. Gość, bez którego Cracovia straciłaby masę jakości. Sprawiający, że w środku pola Pasy funkcjonują naprawdę znakomicie. Organizator, dyrygent, człowiek i od czarnej roboty, i taki, co czasami będzie mieć udział przy – nomen omen – golu. W starciu z nim większość środkowych pomocników ligi by wymiękła.
Mimo to Wisła dzięki wzmocnieniu drugiej linii Kazachem Żukowem jest w stanie postawić naprawdę trudne warunki Pasom na ich terenie. O jakości Bashy nikogo przekonywać chyba nie musimy – dał się już poznać nie raz i nie dwa jako ten upierdliwy dla przeciwnika defensywny pomocnik, którego trudno strząsnąć z karku, kiedy już poczuje, że ma szansę na odbiór. Żukow zaś wnosi do tego duetu masę pozytywnej energii. Próbuje trudnych rozwiązań, a gdy te kończą się stratą – jak mały motorek zasuwa, by pomóc w defensywie.
Lusiusz to w tym zestawieniu melodia przyszłości. Ale może to być piosenka całkiem przyjemna dla ucha, tym bardziej że mentorem 20-latka jest wspomniany Gol. Michał Probierz tak chciał, by chłopak uczył się od doświadczonego pomocnika, że nawet gdy nie miał zamiaru na niego stawiać, nie chciał go oddawać na wypożyczenie. Wolał, by pobierał nauki od Gola czy nieobecnego już przy Kałuży Damiana Dąbrowskiego.
Gdybyśmy mieli rozbić to na dwa osobne starcia, nie ma wątpliwości, że Janusz Gol wygrałby z dowolnym graczem ze środka pola Wisły, a Sylwester Lusiusz przegrał i z Bashą, i z Żukowem. Stąd jedyny logiczny werdykt, to w tym wypadku podział punktów.
WERDYKT: Remis. 5:2.
OFENSYWNY POMOCNIK: Pelle van Amersfoort vs. Vukan Savicević
Musimy się wam przyznać, że mamy pewną słabość do Vukana Savicevicia. Dlatego jesienią, gdy grał przeciętnie, irytowało nas to podwójnie. Wiosną 2019 roku nie raz, nie dwa i nie trzy pokazywał, że jest błyskotliwy, nieprzewidywalny, że potrafi zrobić coś z niczego. Przychodzi jesień i Savicević znany z poprzedniej rundy wyparowuje. Nie ma go. Zastępuje go człapak, którego najbardziej pamiętnym zagraniem jest podanie na stratę z derbów Krakowa przy Reymonta. Wszyscy pamiętamy, jak to się skończyło – zwycięskim golem Hanki, rozpaczą kibiców gospodarzy i marazmem Wisły trwającym przez następnych osiem kolejek.
Na szczęście wygląda na to, że stary Savicević wrócił. Trudno powiedzieć, na ile to praca z Arturem Skowronkiem, a na ile wzmocnienie drugiej linii zasilanym jakimiś niesamowitymi akumulatorami Żukowem. Nieważne – ważne jest to, że Serb znów ma w sobie to coś, za co polubiliśmy się z nim właściwie od pierwszego starcia w barwach Białej Gwiazdy.
Van Amersfoort również jest graczem na warunki naszej ligi ponadprzeciętnym, bo zawsze cierpieliśmy na niedobór kreatywnych dziesiątek. I z pocałowaniem ręki bierzemy kolejnych Van Amersfoortów, szczególnie jeśli ci raz na jakiś czas zrobią coś takiego, co Holender w meczu z Jagiellonią.
Stąd wybór pomiędzy tymi dwoma jest naprawdę trudny, dlatego wspomożemy się naszymi notami. Po pierwsze – ile razy obaj zachwycili nas na tyle, by dostać siódemkę lub wyższą ocenę?
Van Amersfoort – raz w tym sezonie siódemka
Savicević – cztery razy w poprzednim sezonie siódemka, raz w tym sezonie ósemka
Po drugie – sama średnia not.
Van Amersfoort – 4,55
Savicević – 4,96
Dorzućmy jeszcze do kotła udział przy bramkach:
Van Amersfoort – 4 gole, 3 asysty, 2 asysty drugiego stopnia (udział przy bramce średnio co 207 minut)
Savicević – 28 meczów, 4 gole, 7 asyst, 2 asysty drugiego stopnia (udział przy bramce średnio co 171 minut)
WERDYKT: Savicević. 5:3
PRAWY SKRZYDŁOWY: Ivan Fiolić vs. Jakub Błaszczykowski
Wybór z gatunku bardzo prostych, również dlatego, że Fiolić – niedoszły gitarzysta – jeszcze nie dał żadnego wielkiego koncertu. No a Kuba to Kuba – finalista Ligi Mistrzów, który bardzo dzielnie walczy o uzasadnienie powołania na Euro 2020. I w tym momencie jest zdecydowanie jednym z najlepszych piłkarzy ligi. Jak tylko znów nie zmąci mu rundy jakiś uraz, to nie mamy wątpliwości, że skończy sezon gdzieś w czubie klasyfikacji kanadyjskiej. O jego znaczeniu dla klubu – nie tylko dla drużyny – nie ma nawet sensu wspominać.
Tylko dodamy – choć tutaj decyzja nie wymaga wielkiego uzasadnienia – jest efektywniejszy od wszystkich zawodników Cracovii, kogokolwiek by z nim porównać. Gola lub asystę daje w tym sezonie średnio co 148 minut, najbardziej regularny zawodnik Pasów – a jest nim Sergiu Hanca – robi to średnio co 163 minuty.
WERDYKT: Najbardziej nierówne starcie. Wisła odrabia punkt, ale wciąż 5:4 dla Cracovii.
NAPASTNIK: Rafael Lopes vs. Lubomir Tupta
Nie wiemy jeszcze tak naprawdę, czego na dłuższą metę spodziewać się po Tupcie, Buksie, Turgemanie. Znana nam jest klasa Pawła Brożka, ale już jesienią fakt opierania na nim ofensywy był mocno osobliwy – choć „Broziu”, jak to on, nie zawodził. Dziś zagra jednak najprawdopodobniej Tupta, więc jego trzeba zestawić z Rafą Lopesem.
No i choćby przez to, że Słowak choć ma gola, póki co nie zaprezentował nam się jako napastnik o talencie tak wielkim, że gdy tylko wróci latem do Włoch, to będzie ustawiał po kątach wszystkich tych Chiellinich, Bonuccich i Godinów. Wykorzystał asystę od Savicevicia w meczu z Wisłą Płock, chwała mu za to, ale ogółem swoją grą jakoś bardzo nas nie porwał.
Lopes z kolei dał się poznać z dobrej strony. Mocno zaczął – od bramki w ligowym debiucie – a na półmetku sezonu zasadniczego miał sześć trafień na swoim koncie. Potem jednak coś się zacięło. W ostatnich jedenastu meczach trafił do siatki zaledwie raz, w zamykającym jesień meczu ze Śląskiem Wrocław. Jego wartość dla drużyny na strzelaniu się oczywiście nie kończy – świetnie pracuje bowiem na rzecz partnerów, ściąga obrońców, otwiera kolegom przestrzenie w polu karnym. No ale od napastnika wymagamy też, by raz na jakiś czas dostawił szuflę czy kropnął nie do obrony.
Mimo wszystko jednak Portugalczyk wygrywa porównanie z napastnikami Wisły. Na dziś Tupta wciąż pozostaje zagadką, Buksa melodią przyszłości (nawet jeśli nieodległej), Turgeman graczem zmagającym się z kontuzją, Brożek prawie emerytem, a Lopes – solidną ligową dziewiątką. Staniki nie latają, nie ma przypadku w tym, że Pasy podpisały obowiązującą od lipca umowę z Marcosem Alvarezem z Osnabrueck. Ale Cracovia nie może też narzekać, bo wiele jest w tej lidze klubów, które za takiego Lopesa dałyby się pokroić.
WERDYKT: Jednak Lopes. 6:4 dla Pasów.
Idealna jedenastka wyglądałaby więc następująco:
Pesković – Rapa, Jablonsky, Helik, Sadlok – Gol, Żukow – Błaszczykowski, Savicević, Hanca – Lopes
I chyba wszyscy się zgodzimy, że imponujące to zestawienie. Skoro Cracovia bez wzmocnień Sadlokiem, Żukowem i Błaszczykowskim jest w lidze drugą siłą, tylko za warszawską Legią, to zespół złożony z zawodników obu krakowskich ekip spokojnie biłby się o mistrzostwo kraju.
zdj. główne: 400mm.pl
zdj. w tekście: FotoPyK
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS