A A+ A++

W piątek 19 marca ok. godz. 21 z kościoła pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Słupsku wyruszyli uczestnicy Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Na 44–kilometrową wędrówkę w mrozie i zacinającym śniegu, którą poprzedziła Msza św., zdecydowało się 70 osób, w tym małżeństwa, rodziny z nastoletnimi dziećmi, duchowni.

Słupską EDK, zainicjowaną przed laty przez ks. Sebastiana Kowala i zawieszoną na 3 lata z powodu jego przejścia do innej parafii, podjęli świeccy. Teraz to oni przejęli pałeczkę i inspirują chrześcijan z regionu, w tym kapłanów, by ruszać za krzyżem w ekstremalnej formie. O to, by ją po latach ponownie przywrócić do życia, usilnie walczył Wiktor Janusz. – Na szczęście zebrali się fantastyczni udzie, którzy mieli na tyle energii i chęci, by podjąć się organizacji – mówi o zapleczu EDK, czyli planowaniu, logistyce, zapisach, nocnym dyżurze “ratunkowym”, czego podjęli się m.in. Rycerze Kolumba. – Błędem byłoby niewykorzystanie tego raz rozpoczętego dobrego dzieła. Jeszcze teraz korzystaliśmy z podpowiedzi ks. Sebastiana w przygotowaniu przebiegu trasy, przy czym udało nam się ją tak zmodyfikować, by jak najmniej pokrywała się z odcinkami ruchu kołowego.

Na trudną Drogę Krzyżową piechurów posłał bp Zadarko. – Miarą ekstremizmu tej Drogi Krzyżowej nie jest skala trudności i warunków atmosferycznych – zauważył. – Tu chodzi o ekstremizm ducha, który oznacza, że wydobywamy z siebie wszystkie swoje siły i możliwości, doznając zarazem niezwykłej słabości tak, jak Jezus, upokorzony i zamęczony podczas dźwigania krzyża.

Biskup zwrócił uwagę, że pątnicy, pokonując 14 stacji, doświadczą działania grzechu. – Gdy idzie się za Jezusem, a szczególnie w tak ekstremalny sposób, widzi się, jak bardzo potrzebna jest na tej drodze łaska, moc z Boga – mówił. – Nie dzięki swoim mięśniom, działaniu, pomysłom, ale dzięki łasce Boga Droga Krzyżowa staje się drogą do szczęścia. Ona się nie kończy z ostatnią stacją, ale właśnie wtedy zaczyna oddziaływać na całe życie, by ludzie mogli zobaczyć w was ekstremum miłości. Do tego jesteście powołani w Jezusie Chrystusie.

Małżonkowie Renata i Tomasz po raz pierwszy uczestniczą w EDK. – Dla mnie jest to sposób umocnienia wiary, a chcę to zrobić, bo czasem przeżywam pewne wahania, wątpliwości – mówi pan Tomasz. Według niego, już sama decyzja wyruszenia za krzyżem jest krokiem w stronę wiary.

– Ponieważ niesiemy bardzo dużo intencji, mamy świadomość, że fizycznie może być bardzo ciężko – dodaje pani Renata. – To duże wyzwanie, ale nie przewidujemy, co się zdarzy, tylko wierzymy, że Pan nas poprowadzi.

W drogę wyruszyli także ks. Krzysztof Karwasz i kl. Michał Burzyński. – Na EDK trzeba patrzeć w wymiarze duchowym. To wyrzeczenie, trud nadają sens drodze – mówi ks. Karwasz. – Ja także chcę umacniać swoją wiarę, oddać Panu Jezusowi chwile trudu tej drogi, wyrzeczenia.

Pierwsza stacja zgromadziła niewielkie grupki piechurów przy pomniku bł. ks. Jerzego Popiełuszki, ostatnia z powrotem przywiodła ich do kościoła pw. Najświętszego Serca Jezusowego. Zabrane stąd obrazki pamiątkowe były dowodem, ilu uczestników dokończyło swoją EDK.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCo z rozbudową hotelu, co ze starą kamienicą w centrum? Prawie cała jest już “odarta” do gołej cegły
Następny artykułJak udało się przekonać Niemców do wyjazdu “Lewego” i Piątka