A A+ A++

O niewyrzucanie resztek jedzenia przez balkony i okna apelują w internecie świdniczanie do… świdniczan. – W ten sposób dokarmiamy szczury i gawrony – napominają, wskazując, że to problem na wielu świdnickich osiedlach.


Problem na Facebooku, na stronie Spotted: Świdnik – Nowy poruszył jeden z mieszkańców.

– Szanowni Państwo, Chociaż nie… Świdniccy Bałaganiarze!!! – zaczął dosadnie autor wpisu – Jestem właścicielem psa. Wymaga się od nas sprzątania na każdym kroku po swoich pieskach. Wiadomo, każdy z nas chce żyć w czystym otoczeniu. Woreczki na kupy, śmietniki na kupy… (których jest zdecydowanie za mało). Gdy ktoś nie sprząta po piesku, jest obrażany…

A ja się pytam, po co wyrzucanie tony jedzenia przez balkony? Chleby, ości z ryb i kości z mięsa, skóry z wędlin, resztki po owocach, resztki kebabów, kanapek i wiele innych rzeczy… Czy nikt nie ma świadomości, że zaśmieca tym nasze otoczenie? Że czyjemuś pupilowi może tym zrobić krzywdę? Czy nikt nie ma świadomości, że to świetna pożywka dla szczurów, które później zagnieżdżą się w naszych piwnicach? Dlaczego ja mam sprzątać po swoim psie, skoro inni wyrzucają tony jedzenia przez balkony? – napisał autor postu i zwrócił się do radnych, aby spróbowali jakoś rozwiązać ten problem.

Pod postem pojawiło się kilkadziesiąt komentarzy. Większość zamieszczających je świdniczan przyznała, że wyrzucanie resztek jedzenia przez balkony i okna to problem na wielu osiedlach.

– Tak, to prawda. Jedzenie leci z okien również na 3 Maja, Hotelowej, Kościuszki. Brak kultury i tyle – napisał ktoś z mieszkańców.

– Racja. Okolice Klonowej bardzo często wyrzucają. Nasz pies raz zatruł się starą rybą aż dostał ostrego zapalenia jelit. Może wyznaczenie miejsc do dokarmiania bezdomnych kotów coś by pomogło. Jakiś mały schronik z miskami, bo wnioskuję, że ludzie w takim celu rzucają jedzeniem przez okno – dodał ktoś inny

– Pewien spadający z balkonu rogalik stał się Lagunem i rozsławił Kraków poza granicami kraju. Może ktoś próbuje powtórzyć ten sukces i zwiększyć ruch turystyczny w naszym mieście – zażartował ktoś, nawiązując do sytuacji z Krakowa właśnie, gdy zawieszony między gałęziami na drzewie rogalik został przez jedną z mieszkanek wzięty za jaszczurkę.

Głos w tej dyskusji zabrał również radny klubu burmistrza, Marcin Magier.

– Jako właściciel czworonoga doskonale znam ten problem. W zeszłym roku, wspólnie z panią prezes SM Katarzyną Denis, przeprowadziliśmy kampanię informacyjną wśród mieszkańców o zakazie wyrzucania żywności oraz skutkach takich działań. Jedzenie pozostawione na zewnątrz to nie tylko pokusa dla zwierzaków domowych, ale i zachęta dla zwierząt, takich jak chociażby szczury czy gawrony. Populacja tych ptaków w Świdniku sięga ponad 50 tys. osobników, co szczególnie odczuwają mieszkańcy pozostawiający swoje auta pod drzewami i mieszkający w okolicy z dużą ilością drzew – napisał radny.

Straż Miejska przypomina, że wyrzucanie jedzenia przez okno czy balkon na ulicę, chodnik czy zieleniec trawnik, to zwyczajne śmiecenie.

Ci, którzy to robią muszą liczyć się z karą grzywny do 500 zł. (w)

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPo komisji antymobbingowej w Urzędzie Miasta. Agata Binkowska nie jest już dyrektorem
Następny artykułPowitanie wakacji – amfiteatr w Gorzowie Śląskim