“Witajcie w piekarni Igi Świątek, gdzie wciąż wypiekane są bajgle i bagietki” – tak swój tekst z Paryża tuż przed startem Roland Garros zatytułował “Guardian”.
Z tej piekarni w Paryżu z dwoma bajglami (tak w tenisie mówi się o setach przegranych 0:6) wyszła Anastasija Potapowa. A z jedną bagietką (1:6) – Leolia Jeanjean.
Czy może dziwić, że francuska kwalifikantka przed starciem z Polką bała się ośmieszającej porażki w 50 minut? Czy zaskakujący jest fakt, że Rosjanka przed starciem czwartej rundy z Igą ze stresu nie spała (przegrała w 40 minut)?
To wszystko było do przewidzenia. Iga po prostu takie rzeczy robi. I to wszystkim.
Do piekarni Igi Świątek trafiają wszyscy. “Lol”
W tekście “Guardiana” czytamy, że Świątek swoje zwycięstwa podkreśla brutalnością. “Świątek ma tendencję nie do pokonywania, ale do niszczenia rywalek” – pisze Tumaini Carayol. I podkreśla, że Iga niszczy i nieznane tenisistki, i te topowe, swoje największe przeciwniczki.
Czy ktoś ma co do tego wątpliwości? Potapowa to może nie jest top topów, a “tylko” 41. zawodniczka światowego rankingu. Ale Jessica Pegula (aktualnie numer 5) w listopadzie pisała w mediach społecznościowych tak: “Zakończyłam rok w piekarni Igi, lol”. To była reakcja na porażkę 1:6, 0:6 w meczu o tytuł w WTA Fiinals w Cancun.
Z wyliczeń autora tekstu w Guardianie wynika, że od początku 2022 roku (czyli w erze dominacji) Iga w aż 49 procentach swoich meczów częstowała kogoś bajglem albo bagietką!
My spójrzmy tylko na bieżący sezon. Mecz z Potapową był 46. rozegranym przez Igę (bilans 42:4!). W tych meczach Świątek “wypiekła” w sumie 10 bajgli i 19 bagietek!
Tego typu statystyk nie lubi ani Iga, ani pracująca z nią psycholog sportowa Daria Abramowicz. Obie uważają, że to trochę tworzy mit, że mecze są dla Igi spacerkami. Obie podkreślają, że jest coraz ciężej i że kiedy wyzwań jest dużo, to trzeba też zachować dużo pokory.
Iga Patroszycielka
Słusznie. I Iga to robi. “Świątek przypisuje swoją zdolność do wygrywania pracy umysłowej, którą podejmowała przez lata, szczególnie ze swoją psycholog Darią Abramowicz. Wierzy, że to odzwierciedlenie jej zdolności do zachowania bystrości psychicznej i skupienia od początku do końca, bez tracenia nerwów” – pisze “Guardian”. I cytuje Igę. “Myślę, że ze względu na mentalność zawsze staram się wykonywać tę samą pracę, niezależnie od tego, na jakim etapie meczu się znajduję” – mówi Świątek. “Myślę, że to najważniejsza rzecz, bo szczerze mówiąc, to jest jedyna rzecz, która przychodzi mi do głowy. Czasami trudniej jest dokończyć mecze. Czasami, gdy prowadzisz, na przykład możesz stracić serwis. Dzieje się tak tylko dlatego, że w pewnym sensie tracisz koncentrację. Ja chcę ciągle być tak samo nastawiona” – dodaje Iga.
Autor tekstu w “Guardianie” podkreśla wpływ Darii Abramowicz na wysokie wygrane Igi, ale też twierdzi, że to się u Igi wcale nie rozwinęło wraz z jej wejściem na szczyt.
“Świątek będąc nastolatką budowała swoją pozycję bez korzystania z dzikich kart i bez pomocy dużej federacji. A już wtedy niektórzy kibice nazywali ją “Eviswiatek” ze względu na sposób, w jaki patroszyła przeciwniczki” – czytamy.
Ten pseudonim można przetłumaczyć jako “Patroszycielka Świątek”, bo patroszyć to eviscarate, a więc najpewniej stąd do nazwiska dodano “evi”.
Sabalenka też to widzi. “Świat bajgli, to jej świat”
Patroszenie zostawmy, ono nie brzmi elegancko. Ale kolejnych pewnych zwycięstw po popisowym meczu z Potapową po Idze w Paryżu spodziewają się wszyscy.
Czołowa deblistka świata Ellen Perez żartuje, że właśnie z powodu tego, co wyprawia Iga, ona przestała grać singla. Bo nie chce być ofiarą.
Agnieszka Radwańska śmieje się, że na pojedynek Igi z Rosjanką nie zdążyła przyjść (oglądała wtedy mecze Polaków w juniorskim Roland Garros), bo kto to widział grać mecz krótszy od rozgrzewki! A o kolejnym spotkaniu Świątek mówi tak: “Uważam, że to też będzie mecz do jednej bramki”.
Zauważmy, że to będzie już ćwierćfinał. I że rywalką będzie mistrzyni Wimbledonu, a kiedyś też finalistka Roland Garros, Marketa Vondrousova. Czyli światowa numer sześć.
Co z tego? “Świątek daje z siebie wszystko, gdy wywierana jest na nią presja w ważnych meczach lub w decydujących punktach. Odkąd przegrała swój pierwszy finał w wieku 17 lat, jej bilans w finałach wynosi 21:3. Z tych 21 zwycięstw 18 miało miejsce w dwóch setach. W tych finałach ona wypiekła dziewięć bajgli i sześć bagietek” – wylicza “Guardian”.
Chyba najlepiej wyczyny Świątek podsumowała jej największa rywalka. Aryna Sabalenka w poniedziałek awansowała do ćwierćfinału Roland Garros, po czym na konferencji prasowej o stylu, w jakim zrobiła to Iga powiedziała krótko. “Oglądałam ten mecz i mówiłam sobie: “Wow! To jest inny poziom”. Musiałam też sobie powiedzieć: “Aryna, nie próbuj robić tego samego, bo zwariujesz! Nie musisz wygrywać szybciej od niej – świat bajgli to jej świat”. Ja będę milsza dla rywalek!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS