Kilka dni tuż przed Bożym Narodzeniem to dla wielu osób jeden z najtrudniejszych okresów w roku. Domowe porządki, kupowane prezenty, szykowane tradycyjne potrawy – w tym wszystkim duch świąt potrafi na dobre się gdzieś zawieruszyć. A może by tak spróbować trochę inaczej?
Po co to wszystko?
Na samym początku warto sobie szczerze odpowiedzieć na pytanie: „czym dla mnie są święta Bożego Narodzenia?”. Dziś dla wielu osób mają one wymiar nie tyle religijny, co tradycyjny – są częścią rodzinnego zbioru rytuałów.
– Nawet jeśli nie jesteśmy osobami wierzącymi, praktykującymi, to Boże Narodzenie jest świętem rodziny. Ich istotą jest przecież narodzenie – wskazuje Małgorzata Chrzan, psycholog kliniczny z Dolnośląskiego Centrum Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży w Lubinie. – Taka jest nasza tradycja, ale szykując się do świąt warto mieć na uwadze, że dla dzieci fundamentem rodziny nie są kuzyni, ciocie, wujkowie czy dziadkowie, tylko mama, tato i rodzeństwo.
Bez pośpiechu
Jeśli chcemy celebrować bycie rodziną, to warto też zastanowić się, co w naszym rodzinnym systemie najbardziej nam służy, a co szkodzi. I tych drugich rzeczy nie zapraszać do świątecznego stołu.
– Na pewno szkodzi ustawiczny brak czasu i ciągły pośpiech – zmora naszych czasów, która w ciągu całego roku przeszkadza nam w byciu razem i skupieniu uwagi na naszych najbliższych – uważa Małgorzata Chrzan. – W tradycji chrześcijańskiej ważnym okresem jest adwent. On pozwala stopniowo wchodzić w atmosferę Bożego Narodzenia – ze spokojem i uważnością. Nawet jeśli te święta obchodzimy bardziej ze względu na tradycję niż wiarę, to postawa, w której spokojnie i powoli załatwiamy sprawę po sprawie, naprawdę da nam wiele dobrego. Jeśli cały rok biegamy i się ze wszystkim przepychamy, to te kilka tygodni tuż przed świętami naprawdę warto zaplanować tak, żeby ważnych rzeczy nie zostawiać na ostatnią chwilę – radzi psycholog.
Mniej znaczy więcej
Tradycja jest pięknym i ważnym spoiwem, zarówno w wymiarze rodziny, jak i całego społeczeństwa. Daje nam poczucie przynależności i stabilności. Trzeba jednak pamiętać, że w ciągle zmieniającym się świecie rzeczą zupełnie normalną jest, że niektóre tradycje odchodzą do lamusa, a w ich miejsce pojawiają się nowe. Najważniejsze, żeby na gruncie rodziny cały czas były czymś jednakowo ważnym dla rodziców i dzieci. Ślepe hołdowanie obyczajom sprzed lat może nas narażać na frustrację, jeśli nie są one już nam bliskie. Warto umieć odróżnić, co nam jeszcze służy, a co już nie.
– Jeśli chcemy wigilijną kolację celebrować w pełnym wydaniu, z dwunastoma daniami na stole, a potem jeszcze przygotować się na dwa kolejne dni rodzinnych spotkań, podczas których chcemy pokazać się z jak najlepszej strony, wtedy ten czas przedświąteczny będzie pełen gonitwy i stresu – potwierdza specjalistka z DCZPDM w Lubinie. – Jeśli faktycznie istotą tych świąt jest dla nas rodzina, to ten stres wcale nie pomoże nam się cieszyć wspólnie spędzonym czasem. Wręcz przeciwnie – ryzykujemy, że siądziemy do świątecznego stołu zdenerwowani, a może nawet i skłóceni.
Warto zatem z katalogu świątecznych rytuałów wybrać te, które wciąż nam w duszy grają, redukując jednocześnie obowiązki do minimum. Można na przykład z powodzeniem skorzystać ze świątecznego cateringu, żeby uniknąć długich godzin w sklepach i w kuchni. Przedświąteczne porządki nie muszą przypominać generalnego remontu mieszkania, a zadania, których uniknąć się nie da, warto rozdzielić na wszystkich domowników.
W wielu domach po świętach sporo jedzenia trafia niestety do kosza na śmieci, dlatego należy poważnie rozważyć przygotowanie mniejszej ilości potraw, za to na przykład z dziećmi.
– Współpraca i działanie mocno łączy. Szczególnie dzieci bardzo to przeżywają i odczuwają olbrzymią radość oraz dumę z tego, że pomagały przy ważnym zadaniu. Trzeba więc sobie zadać pytanie, co naprawdę jest ważniejsze: te dwanaście tradycyjnych potraw i efektownie udekorowany dom, czy to, że jemy pierogi, które razem lepiliśmy – mówi Małgorzata Chrzan.
Dobre słowo ma wielką moc
Jeśli uda nam się zwolnić kroku i w wigilijny dzień wejść ze spokojem, świąteczny czas rzeczywiście może być tym wyjątkowo radosnym.
Bardzo polecam, żeby w te dni być szczególnie uważnym na to, co jest tu i teraz. Na to, jak się do siebie zwracamy, o czym mówią nam bliscy – radzi psycholog. – Warto też podjąć trud przeproszenia się i wyrażenia skruchy, jeśli w całym roku wydarzyło się coś trudnego. Takie oczyszczenie atmosfery, zanim zasiądziemy do stołu, wymaga dojrzałości, dużej świadomości siebie i nierzadko odwagi, ale dorośli mogą temu sprostać i dać dzieciom piękny przykład, jak należy postępować – dodaje.
Przytulajmy się!
Czuły dotyk potrafi zdziałać cuda. Na poziomie neurofizjologicznym powoduje wydzielanie oksytocyny, która usprawnia regenerację organizmu, zmniejsza ciśnienie krwi, obniża próg bólu i ogranicza produkcję kortyzolu. Przytulanie pomaga się odprężyć i uspokoić, wyrównać tętno, ustabilizować temperaturę ciała i metabolizm.
Na poziomie emocji daje poczucie bezpieczeństwa i zaufania, poprawia zdolności mózgu do odczytywania mowy ciała i w rezultacie poprawia jakość relacji z innymi ludźmi.
– Od dnia narodzin kontakt fizyczny umożliwia budowanie świadomości siebie i budowanie więzi z najważniejszym dla nas otoczeniem: mamą, tatą, rodzeństwem. Jest nam bardzo potrzebny do regulowania napięcia, wyciszania emocji i regulowania poziomu stresu, a także do poznawania świata – wyjaśnia Małgorzata Chrzan. – Przytulenie to dawanie poczucia bezpieczeństwa. Dziecko odczuwa je najpierw przez dotyk. Słowo działa dopiero dużo później. Dlatego jeśli chcemy prawdziwie magicznych, radosnych i pełnych miłości świąt Bożego Narodzenia, przytulajmy się! – podsumowuje.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS