A A+ A++

Sytuacja epidemiczna w Polsce wciąż jest trudna – ocenił w sobotę lek. med. Michał Sutkowski – specjalista medycyny rodzinnej z Uczelni Łazarskiego. Jednym z powodów dużej liczby zgonów – jak tłumaczył prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych – jest późne zgłaszanie się chorych do lekarzy.

W sobotę Ministerstwo Zdrowia podało, że badania potwierdziły zakażenie koronawirusem u kolejnych 5965 osób, najwięcej w woj. mazowieckim – 986. Zmarło 283 chorych. Ponadto KPRM podał, że w Polsce wykonano dotąd 1 617 764 szczepienia przeciw COVID-19.

Sytuacja epidemiczna jest dalej trudna, choć oczywiście jest lepiej niż w listopadzie, gdy liczba zakażeń była na poziomie powyżej dwudziestu, dwudziestu kilku tysięcy potwierdzonych przypadków, a liczba zgonów również była wyższa niż obecnie. Mimo że obecne spadki zakażeń są pocieszające, to jednak liczba zgonów jest nadal bardzo duża – to codziennie jest ok. 300 zgonów

— stwierdził doktor Sutkowski.

Ekspert z Uczelni Łazarskiego podkreślił, że jednym z powodów dużej liczby zgonów jest późne zgłaszanie się chorych do lekarzy.

Bardzo często ludzie leczą się na własną rękę, własnymi sposobami, co jest – najłagodniej rzecz ujmując – niedobre w pandemii

— zwrócił uwagę Sutkowski.

Dodał też, że powodami dużej liczby zgonów jest utrzymująca się powszechna obecność koronawirusa w Polsce oraz przeciążona służba zdrowia, która prawie od roku zmaga się z epidemią.

To wszystko rzutuje na dużą liczbę zgonów, choć obecnie ta sytuacja trochę się poprawia

— podkreślił.

W rozmowie z PAP specjalista odniósł się również do zapowiedzianego przez rząd poluzowania obostrzeń związanych z epidemią, czyli warunkowego – na dwa tygodnie – uruchomienia od 12 lutego m.in. teatrów, hoteli i basenów.

To jest odważny krok, ale uczyniony z ostrożnością, bo jest warunkowy. To jest bardzo istotne, bo jeżeli by dochodziło do sytuacji, w której będą narastały liczby potwierdzonych zakażeń i zgonów, to oczywiście możemy wrócić do ostrzejszych obostrzeń

— zaznaczył Sutkowski.

Ekspert dodał też, że biorąc pod uwagę obecne statystyki związane z epidemią koronawirusa możliwe byłoby otwarcie restauracji, gdzie łatwiej o przestrzeganie rygorów sanitarnych, niż np. w barach, pubach czy dyskotekach. Zastrzegł jednak, że w restauracjach, które są miejscami zamkniętymi i gdzie nie nosi się masek, istnieje większe ryzyko zakażenia koronawirusem niż na otwartej przestrzeni uruchamianych np. stoków narciarskich czy boisk.

W piątek rząd ogłosił, że od 12 do 26 lutego w reżimie sanitarnym dostępne będą hotele i miejsca noclegowe do 50 proc. łóżek, a także kina i teatry z obłożeniem do 50 proc. miejsc. Ponadto, otwarte mają być baseny, stoki i boiska zewnętrzne. Zamknięte pozostaną siłownie, a restauracje mogą działać tylko oferując jedzenie na wynos.

„Wirusa rozsiewają ludzie, nie miejsca”

To nie poszczególne miejsca rozsiewają wirusa, tylko robią to ludzie – powiedział PAP wirusolog prof. Włodzimierz Gut. Jak zauważył, jeśli ludzie zachowają rozsądek, to poluzowanie obostrzeń nie przyniesie wzrostu zakażeń.

Od 12 do 26 lutego br. w reżimie sanitarnym dostępne dla wszystkich będą hotele i miejsca noclegowe do 50 proc. pokoi, baseny i stoki narciarskie – poinformowali przedstawiciele rządu. Zamknięte będą restauracje hotelowe i siłownie; gastronomia będzie wydawać posiłki na wynos.

To nie same instytucje, ani siłownie, ani baseny, ani hotele, ani teatry nie rozsiewają wirusa, tylko rozsiewają go ludzie

— powiedział prof. Gut.

Jak dodał, „jeżeli zdjęcie obostrzeń będzie połączone z rozsądkiem, to nie będzie miało wpływu (na wzrost zakażeń – PAP)”.

Jak kontynuował, „jeżeli się uruchomi wszystko, to potem nie wiadomo, co zamykać (…). Jeżeli uruchamia się krok po kroku; nie jest ważne nawet, który to krok, to po dwóch tygodniach można ocenić, czy w tej dziedzinie trzeba się cofnąć i wrócić do obostrzeń (…). To jest metoda prób i błędów, ponieważ nie miejsca odpowiadają (za zakażenia – PAP). Odpowiadają za nie ludzie, którzy tam przychodzą” – podkreślił prof. Gut.

Pytany o tempo ograniczania obostrzeń Gut odparł, że oddziaływanie danego zjawiska funkcjonuje mniej więcej do dwóch tygodni, „więc jeśli nic się nie dzieje przez dwa tygodnie, to znaczy, że nie ten element jest wpływający w sposób zdecydowany”.

Prof. Gut zwrócił także uwagę na prowadzone szczepienia.

Pojawi się pewien problem, czy jest uzasadnienie ograniczeń dla osób, które zostały uodpornione. Oczywiście nie w stu procentach, bo takiej szczepionki nie ma, ale powiedzmy te 95 proc. uodpornienia daną szczepionką pozwala na wpuszczenie określonej grupy na określone miejsce

— dodał.

Zgodnie z rządowymi zapowiedziami, od 12 lutego hotele i miejsca noclegowe mają być dostępne dla wszystkich przy zachowaniu reżimu sanitarnego, ale do 50 proc. dostępnych pokoi. Posiłki serwowane będą tylko do pokoi, na życzenie gości. Oznacza to, że restauracje hotelowe nadal będą zamknięte.

Otwarte mają być baseny oraz stoki narciarskie, ale aquaparki nadal będą nieczynne. Zamknięte pozostaną też siłownie, kluby fitness i restauracje, które – tak jak do tej pory – będą mogły wydawać posiłki na wynos i z dowozem.

mly/PAP

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułStatek Fortuna rozpoczął układanie Nord Stream 2 w duńskich wodach
Następny artykułDziałacz LGBT nowym ambasadorem Polski? “Do Polski przyjedzie z mężem. I dwójką swoich dzieci.”