To, jak działa to nieznane do tej pory “podziemie”, udaje nam się zrozumieć dzięki historii Bartosza z Kalisza. Dziś 17-letni chłopak dziesięć lat temu zaczął skarżyć się na ból rąk, nóg, kręgosłupa. Nauczyciele z jego podstawówki dzwonili do matki siedmioletniego wówczas Bartka i prosili, by zabrała go do domu, bo dziecko zwija się z bólu. Chłopiec niemal przestał wychodzić z domu.
POSŁUCHAJ DRUGIEGO Z DODATKOWYCH ODCINKÓW SERIALU “PODZIEMIE”:
Słuchaj tego i wcześniejszych odcinków w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj ze specjalnej oferty. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>
– Gdy siedział w domu, to dzwonił do mnie czterdzieści, pięćdziesiąt razy dziennie – wspomina jego matka Magda i dodaje, że Bartek cały czas błagał o pomoc. Tymczasem nikt nie wiedział, skąd bierze się ten ból. U chłopaka pojawiły się myśli samobójcze, depresja.
Droga do “boreliozy”
Gdy spotykam się z Magdą, kobieta pokazuje mi teczkę z dokumentami. Opowiada o wędrówce po lekarzach – z gabinetu pediatry trafili do szpitala w Kaliszu, potem były wyjazdy do Poznania, Wrocławia, a także Łodzi, Białegostoku, i dalej Warszawy, Krakowa. Wszędzie spotkania z autorytetami w świecie medycyny. Nikt nie potrafił pomóc, ustawić leczenia, postawić diagnozy. W końcu pada hasło, które kieruje ich do zupełnie innego świata: borelioza.
W teczce, do której zaglądam, znajduję wyniki badań Bartka. Jasno wskazują, że chłopak był badany w kierunku boreliozy, ale niczego nie wykryto. Tyle że na grupach facebookowych, które dobrze znamy z serialu “Podziemie”, to nic nie znaczy, bo trzeba się przebadać w laboratorium, które oni polecają. Tak Magda z synem trafiają do słynnego laboratorium z Dąbrowy Górniczej, do prof. Wielkoszyńskiego. I wtedy pada diagnoza: mykoplazma, babeszjoza, candida. Oczywiście na wynikach znajduję adnotację, że badania nie mogą być podstawą leczenia, bo metoda ich przeprowadzania nie jest zatwierdzona.
Jednak w podziemiu brak zatwierdzenia metod badawczych nie jest żadną przeszkodą do rozpoczęcia leczenia. Powtarza się więc scenariusz przerabiany przez innych pacjentów leczonych na choroby odkleszczowe, których większość z nich nigdy nie miała. Ci sami lekarze, kolejne nic niewnoszące badania, tysiące złotych wydawanych na wizyty, suplementy. W końcu pojawiają bardzo silne antybiotyki. Bartosz miesiącami łyka koktajle antybiotykowe przepisywane przez lekarkę z Gdyni. Kobieta nigdy nie widziała pacjenta, a swoje leczenie opierała na wynikach z laboratorium Wielkoszyńskiego. Poprawy jednak nie było. Bartosz był coraz bardziej apatyczny.
Badanie syna, badanie matki. Wyniki takie same
Magda po roku takiej terapii powiedziała stop i zdecydowała się zmienić lekarza. Tym razem ona i Bartek skierowali swoje kroki do dr Marii Bortel-Badury. Podczas jednej z wizyt w Katowicach lekarka zleciła dziwne badanie, które rzekomo miało pokazać stan pacjenta. Było to coś, co może kojarzyć się z biorezonansem, ale Magda nie wie, co to dokładnie było. – Bartosz położył nogi na jakiejś płytce i potem dostaliśmy wyniki – relacjonuje i dodaje, że ona też zrobiła to badanie. Wyniki mieli identyczne.
Doktor Badura przepisała im terapię opartą o suplementy diety. Dodajmy: suplementy konkretnej firmy. Poszliśmy tym tropem i okazało się, że inni pacjenci, którzy trafiali do dr Badury i z którymi udało nam się skontaktować, dostawali te same wytyczne. Te same specyfiki wyprodukowane przez tę samą firmę. To polski producent suplementów – firma Duolife.
Wykład o znikających guzkach
Okazuje się, że Badura, oprócz przyjmowania pacjentów, prowadzi też wykłady. Jeden z nich odbył się w Siedlcach na początku lutego. By móc go wysłuchać, trzeba było kupić bilet. Mimo to sala w hotelu była pełna.
Wykład miał dotyczyć cukrzycy, ale dużo było wstawek na temat boreliozy i skuteczności biorezonansu. Pierwsza część spotkania to informacje o powstawaniu cukrzycy, mechanizmach reagowania organizmu. Potem uczestników zaproszono do degustacji suplementów produkowanych przez Duolife. Można było skosztować błonnika i chlorofilu. Druga część wykładu to już prezentacja konkretnych suplementów i zachwalanie ich cudownego działania.
Co ciekawe, wykłady organizuje fundacja, która jest zarejestrowana pod tym samym adresem, co produkująca suplementy firma Duolife. W KRS-ie firmy i fundacji pojawiają się też te same nazwiska.
Dr Badura twierdzi, że nie może mówić, że suplement leczy, bo nie pozwalają jej na to przepisy. Zaraz potem dodaje jednak, że konkretny specyfik potrafi radzić sobie z rozsianymi guzkami nowotworowymi. Twierdzi, że z dużymi guzami może sobie nie poradzi, ale zaraz dodaje: “różne cuda słyszę”.
Lekarka przekonuje też, że dawkowanie na opakowaniu jest rozpisane dla ludzi zdrowych, dlatego chorzy muszą jeść tych suplementów więcej. Twierdzi, że specyfiki te zagrażają “big pharmie” i choć większość rynku “to badziewie”, to produkty tej konkretnej firmy są “mega”.
Doktor honoris causa
Firma Duolife w korespondencji z nami odcina się od sformułowań o leczniczych działaniach suplementów. Odcina się też od samej Badury. Problem w tym, że z ich własnej strony wynika, że lekarka jest w radzie naukowej Duolife. Szefem tej samej rady jest Piotr Kardasz. Biolog, który tytułuje się jako dr h. c. W praktyce oznacza to, że jest doktorem honoris causa jednej z ukraińskich uczelni. To on wyznacza pewien schemat terapii suplementami. Na jego doświadczenie i zalecenia powołuje się Badura.
Kim jest Piotr Kardasz? Na czym polega działalność jego i dr Badury? Jak bardzo jest to związane z medycznym podziemiem i leczeniem boreliozy? Jak kończy się historia Bartosza, którego podziemie trzymało i wysysało z jego rodziców dziesiątki tysięcy złotych?
Tego dowiesz się z drugiego dodatkowego odcinka radiowego serialu dokumentalnego “Podziemie” – kliknij i słuchaj >>
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS