Chyba nikt nie spodziewał się, że 30-lecie samorządu terytorialnego, dzięki któremu nasze miasta z szarych i zaniedbanych zmieniły się w kolorowe i nowoczesne metropolie, przyjdzie nam świętować w „piętrowym” kryzysie zdrowotno-gospodarczym, na który nakładają się polityczne spory, zagrożenia demokracji i samej samorządności.
Jeśli kryzys będzie się pogłębiał, a rząd nie przygotuje przeznaczonej dla samorządów tarczy antykryzysowej, wiele miast może znaleźć się na skraju bankructwa. Nic więc dziwnego, że w debatach prezydentów miast podczas gali plebiscytu Supermiasta („Gazeta Wyborcza” uczciła nim jubileusz) do głosu dochodziły skrajne odczucia: od euforii, jak wielką metamorfozę przeszły nasze miasta i ile inwestycji w nich zrealizowano; przez przekonanie, że dziś to samorządy są ostoją obywatelskości i niezależności; wreszcie po gorycz, że dla rządu władze lokalne są dziś celem politycznych ataków.
Rząd zawsze wie najlepiej?
Samorządowcy, zwłaszcza prezydenci dużych miast, wydają się dziś wyrazistym i silnym środowiskiem. Epidemia scementowała ich jeszcze mocniej. Regularnie spotykają się na konferencjach online, by ustalić wspólne stanowisko np. ws. wyborów czy rządowych tarcz antykryzysowych. Sporo prezydentów związanych jest ze środowiskiem rządowej opozycji – a jeden z nich, Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, jest najpoważniejszym konkurentem dla Andrzeja Dudy w wyborach na prezydenta Polski. Dla rządzących samorządy stały się więc dziś środowiskiem wrogim, zwłaszcza po odmowie wydania spisów wyborców Poczcie Polskiej ze strony gospodarzy wielu miast, uniemożliwiającej przeprowadzenie majowych wyborów prezydenckich. Debata na temat stosunków między rządem a samorządami nabrała więc podczas gali Supermiast wyjątkowej wagi.
– Od 18 lat jestem samorządowcem i przeżyłem całą gamę rządów: od lewicowych, przez centrowe, po prawicowe. Zawsze istniał pewien konflikt między rządem a samorządami, albowiem władza zawsze uważała, że wie lepiej. Teraz ta filozofia rządzenia jest bardziej wyrazista i bardziej dosadnie uderza w samorządy – mówił prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Jego wypowiedź była, w porównaniu do opinii innych panelistów, najbardziej dyplomatyczna – Jacek Majchrowski podczas swych rządów zawsze pozycjonował się jako samorządowiec apolityczny (choć z sercem po lewej stronie), który stroni od partyjnych sporów. Ale przypomnijmy, że nawet on nie wytrzymał i zerwał współpracę z TVP ws. organizacji Eurowizji Junior, gdy „Wiadomości” wyemitowały materiał pt. „Kontrowersyjne wydatki samorządów”, w którym sugerowano, że budżetowe problemy Krakowa to nie tylko efekt pandemii, ale przede wszystkim nietrafionych inwestycji.
Ale wracając do debaty samorządowców podczas naszej gali. Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego, zauważył, że dotąd na linii samorząd – rząd zawsze iskrzyło, ale teraz mamy „coś w rodzaju otwartej wojny”. Prezydent Sopotu Jacek Karnowski zaś nie przebierał w słowach: – Ten rząd jest rządem praktycznie totalitarnym – nie lubi nikogo, kto jest niezależny. W naszym kraju, po zniszczeniu sądów, zostały jeszcze tylko do zniszczenia samorządy i niezależne media.
Otwarta wojna
Na czym ta otwarta wojna z samorządami polega? Według Adama Struzika 30 lat temu w Polsce rozpoczął się konsekwentny proces decentralizacji kraju, natomiast przed pięcioma laty, gdy Zjednoczona Prawica doszła do władzy, zaczęto próbować ten proces zawrócić. Wielotorowo. Po pierwsze – odbiera się samorządom kompetencje, po drugie – zmniejsza ich możliwości finansowe.
Adam Struzik: – Samorządom wojewódzkim odebrano wpływ na gospodarkę wodną czy na tworzenie bazy sportowej w regionie. Cały czas ogranicza się ich decyzje np. poprzez „ręczne” sterowanie dotacjami rządu – doszło do takiego absurdu, że po opracowaniu projektów drogowych na poziomie województwa wojewoda wysyła je do premiera, a premier ostatecznie zatwierdza, które projekty będą realizowane. Bo dziś mamy rząd centralistyczny.
Zagłodzić samorządy
Jacek Majchrowski alarmował o przerzucaniu części zadań rządowych na samorządy bez przekazywania na to wystarczających środków. Od lat największym problemem jest edukacja. – Dokładamy do niej jako Kraków prawie drugie tyle, ile dostajemy z subwencji oświatowej. To jest sytuacja katastrofalna – mówił prezydent Krakowa. A Jacek Karnowski ostrzegał: – Niedofinansowanie oświaty powoduje, że dzieciaki mają nierówny start. Bo o ile duże miasta mogą coś do szkół dołożyć, to mniejsze gminy nie mają takiej możliwości finansowej!
Samorządy dopłacają też do administracji publicznej, a także do obietnic rządzących. Jacek Majchrowski: – W ten rok weszliśmy już z pewnymi ograniczeniami finansowymi, chciałem powiedzieć o tak zwanej „piątce Kaczyńskiego”, która – mówiąc kolokwialnie – rąbnęła nas na prawie ćwierć miliarda złotych [samorządy tracą m.in. przez zmiany w podatkach, np. zerowy PIT dla osób poniżej 26. roku życia, dopłacają też do podwyżek dla nauczycieli – przyp. red.].
Adam Struzik mówił o naruszaniu przez rząd konstytucyjnej zasady finansowania adekwatnego do powierzonych zadań: – Dla samorządów powiatowych i wojewódzkich największym obciążeniem jest opieka zdrowotna. Jeśli jakiś powiat prowadzi szpital, to jest to dla niego olbrzymim wyzwaniem finansowym.
Kłamstwa na 30-lecie
Samorządowcy skarżyli się też na polityczną nagonkę. – Doskwiera nam szczucie na samorządy – mówił Jacek Karnowski, przypominając, jak w telewizji publicznej szczuto na Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska, który potem został zamordowany. – Niedawno słyszeliśmy słowa prezydenta Andrzeja Dudy, który mówił ludziom, że on im daje 13. emeryturę i dodatkowe pieniądze, a samorządy podwyższają opłaty za śmieci. To jest kłamstwem i bardzo przykrymi słowami ze strony prezydenta Polski w 30. rocznicę powstania samorządów – ubolewał prezydent Karnowski.
Prowadząca tę debatę Małgorzata Bujara, redaktor naczelna „Gazety Wyborczej” w Warszawie, pytała samorządowców, czy znajdują w sobie optymizm?
Jacek Majchrowski: – Gdybyśmy nie byli optymistami, musielibyśmy zawiesić na kołku nasze łańcuchy i iść do domu, spokojnie zostawiając to wszystko. My się musimy po prostu zmierzyć z tymi rzeczami i to czynimy.
Jacek Karnowski czerpie optymizm ze spotkań samorządowców. – Widzę szansę w tym, że na prezydenta Polski startuje jeden z nas. Mam nadzieję, że będziemy mieć prezydenta Polski, który rozumie samorządy i który wyrósł z tego środowiska.
Niech się zadłużają
Co dalej? Na narastające od lat samorządowe problemy nałożył się w tym roku kryzys finansów wynikający z pandemii. Np. w Krakowie dziura w budżecie może wynieść nawet półtora miliarda złotych. Samorządy zaczynają oszczędzać, m.in. na komunikacji miejskiej, oświetleniu, iluminacji zabytków.
Strona rządowa od dłuższego czasu sugeruje, że samorządy nieudolnie radzą sobie z walką ze skutkami epidemii, np. z wypłacaniem mikropożyczek. W rzeczywistości zatory w urzędach tworzą się, dlatego że obsługa mikropożyczek z rządowej tarczy antykryzysowej jest bardzo skomplikowana – Związek Miast Polskich apelował o ich uproszczenie. Podobnie jak o specjalną tarczę dla samorządów, m.in. o likwidację tzw. janosikowego (rodzaj opłaty od najwyższych dochodów podatkowych uzyskiwanych przez samorządy). Na razie jedyną pomocą rządu była zgoda na większe i bardziej swobodne zadłużanie się gmin.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS