A A+ A++

W tym roku mija 30. rocznica pierwszych wyborów do poznańskiej rady miasta. Z tej okazji zorganizowaliśmy plebiscyt Supermiasta. Nasi czytelnicy zdecydują w nim, z których inwestycji, wydarzeń, zjawisk z tych trzech dekad w Poznaniu możemy być dumni. 12 kandydatur wybraliśmy przy Państwa pomocy, teraz trwa głosowanie, które zakończy się 30 kwietnia.

O to, co nam się najbardziej udało w Poznaniu od 1990 r. zapytaliśmy Lecha Merglera, wiceprezesa stowarzyszenia Prawo do Miasta.

Lech Mergler: Społeczeństwo obywatelskie to także AKO i kibolstwo

Bliższe mi niż laurkowe „Supermiasta” byłyby „topy i wtopy” samorządu miejskiego w 30-leciu. Jednak teraz w epoce hejtu naszego powszedniego i powszechnego lęku, także potencjalnie przed sobą nawzajem, przekaz pozytywny jest nie mniej potrzebny niż analityczno-krytyczny. Więc chwalmy.

Zgadzam się z Pawłem Sową, iż to uwolniona energia społeczna jest wielkim sukcesem Poznania. Ta energia, społeczeństwo obywatelskie to wielki temat, na dużą monografię. Można go rozwijać wzdłuż, wszerz i drążyć w głąb. Do przykładów społecznych inicjatyw i organizacji przywołanych przez Pawła Sowę dodajmy choćby wyraziste przeciwieństwa: anarchistyczny Rozbrat i konserwatywny AKO, Grupę StoneWall (z wcześniejszymi organizatorami Marszu Równości) i poznańskie kibolstwo. Obraz społeczeństwa obywatelskiego jest bogaty i skomplikowany, bardziej polityczny, a przecież to daleko nie wszystko.

Lata doświadczeń i obserwacji mówią, że społeczeństwo obywatelskie Poznania rosło na tym i dzięki temu, co władza samorządowa zawaliła, przegapiła, zlekceważyła, czego mieszkańcom odmówiła. Rosło w sporze z nią, konflikcie, proteście, a co najmniej twardym dialogu o priorytetach potrzeb i interesów mieszkańców. Dlatego paradoksalnie to prezydent Ryszard Grobelny z ekipą stał się inicjatorem ruchów miejskich – jego zaniechanie, upór, oderwanie od oczekiwań mieszkańców wywołały bunt.

Inicjatywy i organizacje społeczne pełniły jednak w Poznaniu rolę donioślejszą niż tylko wtrącającego się do rządzenia strażnika i wyraziciela społecznego interesu, sztukującego niedomagającą (albo np. partykularnie jednostronną) władzę samorządową. To nie politycy czy władza inspirują zmiany, nie generują ich – oni za zmianami podążają. Zmiany, a więc rozwój, to wyraz i skutek wykształcania się nowych potrzeb. I to społeczeństwo obywatelskie Poznania, a zwłaszcza progresywne ruchy miejskie, odwróciły dominującą narrację miejską, a potem, przynajmniej w części – politykę miejską. Poznań jest jednym z krajowych liderów kreowania nowoczesnego, progresywnego myślenia o otwartym mieście sprawiedliwego, zrównoważonego rozwoju i partycypacyjnej demokracji miejskiej.

Moim zdaniem takie myślenie zaczęło przyspieszać po zaaresztowanym przez policję w listopadzie 2005 r. Marszu Równości, przedtem zmieszanym z błotem przez niemal całą poznańską elitę. To wydarzenie wywołało szeroką i długą debatę nad tożsamością naszego miasta i przyczyniło się do fali nowych aktywności ośmielonych mieszkańców w wielu różnych obszarach życia.

Supermiasta: nowa, społeczna wizja Poznania

Poznań przykościelnego konserwatysty i neoliberała Ryszarda Grobelnego to obwarzanek wzdłuż utopijnej III ramy komunikacyjnej (patrz wiadukty-widma), łączącej galerie handlowe i biurowce z deweloperskimi osiedlami na peryferiach, przechodzącymi w suburbia zamieszkiwane najpierw przez poznańską klasę średnią, a potem resztę uciekinierów z miasta. Czarna dziura w środku to Śródmieście degradujące się jakby nieprzypadkowo. Miasto służyło biznesowi, zwłaszcza deweloperskiemu, komunikacją rządziła samochodoza, tereny zieleni to był zasób gruntów pod inwestycje, a szkoły i przedszkola publiczne były zamykane, bo za dużo kosztowały – nie to co stadion albo Termy Maltańskie. Do tego afery Paetza i Kroloppa albo czyścicieli kamienic pokazały moralną słabość poznańskich, tradycjonalnych elit.

Wszystko to razem, choć nie w równym stopniu, zostało stopniowo zakwestionowane przez aktywne społeczeństwo obywatelskie, poczynając od wielkiego sporu o przyjazne dla deweloperów zapisy studium przestrzennego (marzec 2007 – styczeń 2008). Jakby oficjalnym zwieńczeniem procesu przewracania starego paradygmatu było 8-punktowe programowe porozumienie Jacka Jaśkowiaka z ruchami miejskimi i lewicą przed II turą wyborów prezydenckich w październiku 2014, przegranych przez Ryszarda Grobelnego. To nowa, ze swej genezy społeczna wizja Poznania w pigułce, nadal aktualna, a nawet jeszcze bardziej, z powodu katastrofy klimatycznej. Mówi o tanich miejskich mieszkaniach na wynajem, publicznym transporcie, chronionej zieleni i środowisku, opiece nad dziećmi, poprawie edukacji i wsparciu dla seniorów, klauzulach społecznych przy przetargach miejskich, udziale mieszkańców w podejmowaniu decyzji.

Społeczeństwo obywatelskie od lat tworzy nasze miasto, nie tylko łata dziury, wcale nie mniejsze.

. .

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBędzie więcej badań w regionie pod kątem koronawirusa. Dołączają nowe laboratoria, szpital zakaźny się doposaża
Następny artykułKolejne ofiary koronawirusa w Polsce. Tylko dzisiaj już 22 ofiary śmiertelne wirusa w Polsce [RELACJA]