A A+ A++

W tym roku mijają trzy dekady od pierwszych wolnych wyborów samorządowych, od wybrania poznańskiej Rady Miasta. Z tej okazji zorganizowaliśmy plebiscyt Supermiasta. Do 30 kwietnia na stronie www.poznan.wyborcza.pl można głosować na inwestycje, wydarzenia i zjawiska wybrane przez naszą redakcję przy współpracy z czytelnikami. O sukcesach Poznania podczas trzech dekad samorzadu rozmawiamy z Jadwigą Rotnicką, senator, w latach 1990-2007 poznańską radną.

Adam Kompowski: Co nam się najbardziej w Poznaniu udało przez ostatnie 30 lat?

Jadwiga Rotnicka: Cały kompleks wokół Jeziora Maltańskiego. I związany z nim od początku festiwal teatralny Malta. Czyli – kultura i rekreacja. Na początku lat 90. to było coś innego niż to szare życie codzienne w tamtych czasach.

Co było w tym wyjątkowego?

– Udało się zrobić coś, czego wcześniej w mieście nie było. Bo okolice Jeziora Maltańskiego to były – mówiąc po poznańsku – takie chęchy. Ale pięknie je urządzono. I tam w okolicach święta patronów miasta, w czerwcu, od 1991 r. odbywały się spektakle plenerowe w ramach festiwalu Malta. Były otwarte dla wszystkich, bez biletów. Czegoś takiego poznaniacy, ani Polacy w ogóle, nie znali. To była wspólna dobra zabawa, i to na wysokim poziomie.

Ale wcześniej, w 1990 r. na mistrzostwa świata w kajakarstwie świeżo wyłoniony w wyborach poznański samorząd skończył inwestycję rozpoczętą za czasów PRL przez prezydenta Andrzeja Wituskiego.

– Tak, prezydent Wojciech Szczęsny Kaczmarek dobrze się z nim dogadywał w tej sprawie, radził się go. A Wituski nie był zazdrosny, że to nie on kończy, współpracował z nim. Wielkie zasługi miała ówczesna skarbniczka miasta Elżbieta Kuzdro-Lubińska, umiała rozmawiać z wykonawcami, żeby dokończyli inwestycję na czas, mimo że miasto dopiero później mogło zapłacić tym firmom. Tor został przygotowany, trybuny odnowione i zawody się odbyły.

A były to wyjątkowo trudne czasy, początki przemian gospodarczych, generalnie – bieda.

– Tak, tym bardziej godne podziwu jest, że Elżbieta Kuzdro-Lubińska, kierując się kobiecą intuicją, umiała zapewnić pieniądze na inwestycję.

Malta była dla ludzi czymś ważnym, takim symbolem, że wreszcie mamy inne miasto, inne rządy, inną Polskę. Tak to było w Poznaniu odbierane.

A sam festiwal Malta – jak był odbierany?

– Przede wszystkim – jako coś zupełnie nowego. Festiwal zresztą nie toczył się tylko na Malcie, on się rozlewał na całe miasto. Integrował ludzi. Muzyka, atmosfera – to było coś, co wszyscy chłonęli.

Koncert zepołu Leningrad Cowboys na zakończenie Festiwalu Malta w 1999 r. Fot. PRZEMYSLAW GRAF/AGENCJA GAZETA

Czyli – Malta na pierwszym miejscu, a co na drugim?

– Bardzo doceniam uporządkowanie komunikacji publicznej. Powstały m.in. dworce przesiadkowe, przy rondzie Rataje i na Śródce. A na trzecim miejscu – społeczeństwo obywatelskie. Tu bardzo pomogło utworzenie rad osiedli. One zbliżyły mieszkańców różnych części Poznania do władz miasta. Z tych rad wywodzili się lokalni działacze, którzy potem byli wybierani do rady miasta.

Z czego jeszcze jest pani dumna w Poznaniu?

Ze spraw inwestycyjnych ważne dla mnie było jeszcze to, że wybudowaliśmy Centralną Oczyszczalnię Ścieków, która ucywilizowała gospodarkę ściekami. Poza tym w pionierskich latach 90. Poznań jako pierwsze miasto w Polsce na poważnie zajął się śmieciami, rozpoczął współpracę z niemiecką firmą Rethmann. Zaczął się odzysk surowców wtórnych.

Nowatorskie było też utworzenie na początku lat 90. Wielkopolskiej Giełdy Rolno-Ogrodniczej na Franowie. Wielkopolska jest regionem rolniczym i chodziło o to, żeby rolnicy mogli swoje towary przywozić do Poznania, tu je sprzedawać.

To były czasy, kiedy nie było wielkich sieci handlowych, które mają własne sieci magazynów, i poznański handel zaopatrywał się w warzywa i owoce właśnie na Franowie.

– W tej okolicy zaplanowano w ogóle takie zagłębie handlowe, to był pomysł ówczesnego wiceprezydenta Jacka Maya. Oprócz giełdy miały tam powstać wielkie sklepy, jak M1. Bardzo rozsądnie wyprowadzono je za miasto.

Wielkim osiągnięciem było także przyciągnięcie do Poznania producentów autobusów.

Uruchomienie produkcji na miejscu było warunkiem w przetargu na zakup niskopodłogowych autobusów, które miały dowozić pasażerów do szybkiego tramwaju.

– W ten sposób przyciągnięto Neoplana, który potem przekształcił się w Solarisa, a także MAN-a. Obie firmy zbudowały fabryki pod Poznaniem, Neoplan w Bolechowie, MAN w Sadach. I udało się to dzięki władzom Poznania.

* Jadwiga Rotnicka, senator, radna Poznania w latach 1990-2007, w latach 1992-98 przewodnicząca Rady Miasta. Od 2007 r. nieprzerwanie senator z ramienia PO. Z zawodu hydrolog, jako naukowiec pracowała na UAM

.. .

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMedia: Olivier Giroud wybrał nowy klub! Wszystko uzgodnione
Następny artykułRohan Dennis pękł