Dzisiaj, 29 czerwca (08:53)
Polscy piłkarze mistrzami świata? Taki wyczyn na mundialu w Katarze wydaje się niemożliwy, za to podczas turnieju World Cup w Turynie – owszem. Drużyna z rocznika 2010 z Juventus Academy Warszawa okazała się najlepsza w rywalizacji z drużynami z całego świata. – Mierzyliśmy się z zespołami z Brazylii, Kolumbii, Anglii, zespołem z amerykańskiego Miami oraz Emiratów Arabskich. W półfinale zmierzyliśmy się zaś z drugą drużyną z Warszawy, a w finale z zespołem z Chile – opowiada Interii trener i CEO Juventus Academy Warszawa Piotr Kwiecień.
Wojciech Górski, Interia: Niedawno pana zespół z sukcesem wziął udział w turnieju World Cup w Turynie. Jak wyglądała rywalizacja w takich zawodach?
Piotr Kwiecień, trener i CEO Juventus Academy Warszawa: – Turniej organizowany był wyłącznie dla akademii Juventusu Turyn, które funkcjonują na całym świecie. W tegorocznej edycji wzięły udział drużyny z 22 krajów z sześciu kontynentów. Łącznie dało to 82 zespoły. Rywalizowano w pięciu kategoriach wiekowych ze względu na to, że w poprzednich dwóch latach turniej nie doszedł do skutku z powodu pandemii. Była to trzecia edycja turnieju World Cup.
W jakich kategoriach wiekowych były rozgrywane zawody?
– Rywalizowały ze sobą drużyny z roczników 2012, 2011, 2010, 2009 i 2008.
Polskie zespoły były reprezentowane w każdej kategorii wiekowej?
– Z Polski na turniej pojechały drużyny z trzech akademii w różnych kategoriach wiekowych. Oprócz naszej warszawskiej akademii pojechały też zespoły z Bydgoszczy i Torunia. Z Warszawy “wystawiliśmy” pięć zespołów w kategoriach 2011 i 2012, dwa zespoły w kategorii 2010, w której wygraliśmy turniej, i mieliśmy jeden zespół w kategorii 2009.
Zespół z rocznika 2010 odniósł ogromny sukces, wygrywając cały turniej.
– Tak, dokładnie. Zostaliśmy mistrzami świata w kategorii U12, a więc w roczniku 2010. Warto zaznaczyć, że nasze dwie drużyny spotkały się ze sobą w półfinale, bowiem drugi z zespołów zajął drugie miejsce w drugiej grupie. Mieliśmy bardzo zaciętą rywalizację. Na całym turnieju straciliśmy zaledwie cztery bramki, z czego dwie w półfinale strzeliła nam właśnie nasza druga drużyna, występująca pod szyldem “Neri”, my graliśmy jako “Bianco” [nawiązanie do tradycyjnych barw Juventusu Turyn – przyp.]. Pozostałe dwie bramki strzeliły nam po jednej: Brazylia w fazie grupowej oraz z Chile w finale.
Jak wyglądał przebieg turnieju? Z drużynami z jakich krajów mierzył się pański zespół?
– W naszej kategorii wiekowej mieliśmy dwie grupy. Mierzyliśmy się z zespołami z Brazylii, Kolumbii, Anglii, zespołem z amerykańskiego Miami oraz Emiratów Arabskich. Dało to pięciu rywali w grupie. W półfinale zmierzyliśmy się z drugą drużyną z Warszawy, a w finale z zespołem z Chile.
Spotkania z tak egzotycznymi drużynami musiały być dużym przeżyciem dla młodych zawodników.
– Występowało sporo różnic kulturowych i piłkarskich. Mimo tego, że każda z tych akademii pracuje na podstawie modelu Juventusu, to jednak różnice kulturowe także odbijają się w sposobie gry w piłkę nożną. Wszystkie zespoły z Ameryki Południowej imponowały umiejętnościami technicznymi, indywidualnymi. Drugim dużym wydarzeniem dla młodych zawodników były rozgrywane hymny przed meczami półfinałowymi i finałowymi. W fazie grupowej mecze były poprzedzone hymnem Juventusu, podczas którego wychodziliśmy na boisko. Natomiast już w półfinałach były hymny państwowe. Najpierw mieliśmy więc okazję wysłuchać hymnu polsko-polskiego. W finale, który był rozgrywany na stadionie Continassa, czyli miejscu, w którym trenuje na co dzień pierwszy zespół Juventusu, łącznie m.in. z Wojciechem Szczęsnym, znajdującym się około 500 metrów od Allianz Stadium, a więc głównego stadionu Juventusu. mieliśmy już hymny państwowe Polski i Chile, a z trybun dopingowano nas okrzykami: “Polska, Polska!”. Był to już, jakby nie patrzeć, mecz międzypaństwowy o główne trofeum World Cup.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS