Gdy próbowałam dowiedzieć się czegoś więcej na temat przyszłości preparatu z lubelskiego Biomedu, rzecznik prasowy odparł krótko: „przyślę pani materiał prasowy” i szybko zakończył rozmowę. A w informacji prasowej same kwiatki. Napisano w niej, że „mamy pierwszy na świecie skuteczny lek na Covid-19”, ale nie wiadomo na jakiej podstawie ktoś tak twierdzi. Zaskakujących stwierdzeń w informacji prasowej na temat preparatu firmy Biomed jest więcej. Co nie oznacza, że lek może okazać się skuteczny.
Produkt, który powstał w lubelskiej firmie Biomed, zawiera immunoglobulinę anty SARS-CoV-2 i ma potencjał neutralizowania wirusów, ale nie jest jeszcze lekiem. To dopiero kandydat na lek. Na razie został przebadany w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie. Wykonano tam oznaczenia przeciwciał IgG w osoczu ozdrowieńców oraz w próbkach preparatu pobranych na różnych etapach jego produkcji. Ustalono też optymalne stężenie immunoglobuliny w preparacie.
Teraz w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii prowadzone są kontrole jakości gotowych ampułek z immunoglobuliną anty SARS-CoV-2 oraz trwa ocena stabilności produktu w czasie.
Produkt lubelskiego Biomedu badali również naukowcy z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy przeprowadzili badania in vitro nad skutecznością preparatu. Jak mówił prof. Krzysztof Pyrć, który prowadził te badania, preparat skutecznie hamuje aktywność koronawirusa. Profesor przypomina, że produkt nie jest nowy, bo preparat uzyskany z osocza ozdrowieńców był już podawany ciężko chorym pacjentom. Na początku maja dostało go m.in. 25 osób leczonych w szpitalach jednoimiennych we Wrocławiu, Wałbrzychu i Bolesławcu. U 65 proc. z nich po kilku-kilkunastu dniach od pierwszego podania uzyskano wyraźną poprawę parametrów oddechowych i chorzy nie wymagali dalszej hospitalizacji. Ale „u pozostałych nie było odpowiedzi na leczenie i nie zmieniła tego druga dawka osocza” – napisano w komunikacie Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Podobne terapie, z wykorzystaniem osocza ozdrowieńców, stosowane są w klinikach na całym świecie. Podawane są ludziom ciężko chorym na COVID-19, dla których jest to niekiedy opcja ostatniej szansy.
Czytaj też: Lekarze z Zabrza przeszepili płuca pacjentowi choremu na Covid-19. Znamy kulisy nowatorskiego zabiegu
Wracając do preparatu z lubelskiego Biomedu. To, czy okaże się on skuteczny będzie wiadomo dopiero po zakończeniu badań klinicznych, czyli testów z udziałem pacjentów. Mają się one rozpocząć w IV kwartale tego roku. Będą prowadzone pod kierunkiem prof. Krzysztofa Tomasiewicza, kierownika Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 1 w Lublinie, oraz w trzech innych ośrodkach – w Bytomiu, Warszawie i Białymstoku. Na ich wyniki przyjdzie nam czekać co najmniej kilka miesięcy. Dopiero wtedy dowiemy się, czy rzeczywiście powstał lek dla chorych na COVID-19.
Kto wyprodukuje lek na COVID ?
Wiele wskazuje też na to, że produkt lubelskiego Biomedu nie będzie pierwszym na świecie lekiem dla chorych na COVID-19. Bardziej zaawansowana w pracach jest choćby izraelska firma Kamada. Preparat uzyskany z osocza ozdrowieńców, który także zawiera immunoglobulinę IgG, został już podany 12 chorym na COVID-19. I jak zapewnia producent, stan 11 pacjentów szybko się poprawił – w ciągu niespełna pięciu dni był na tyle dobry, że chorzy mogli opuścić szpital, o czym firma poinformowała na początku września. Na razie izraelski produkt testują jedynie osoby ciężko chore, ale producent zamierza wkrótce rozpocząć badania z udziałem zdrowych osób z grup ryzyka, aby zbadać potencjał preparatu w zapobieganiu zakażeniom SARS-CoV-2.
Zaskakujących stwierdzeń w informacji prasowej na temat preparatu firmy Biomed jest więcej. Senator PiS przekonuje w niej, że „ponieważ lek powstał dzięki ofiarności polskich ozdrowieńców, to Polacy będą go otrzymywali jako pierwsi. Czas też, aby polski lek na COVID-19 stał się priorytetem dla wszystkich”, ale nie wiadomo, o co z tym priorytetem chodzi. W materiale prasowym senator PiS apeluje też, aby produkt Biomedu został dopuszczony do obrotu w „trybie epidemicznym”, ale nie wyjaśnia, co to znaczy. Czy chce iść śladem prezydenta Putina, który ogłosił światu, że Rosjanie już mają szczepionkę przeciwko SARS-CoV-2? Nieważne, że specyfik nie przeszedł wymaganych badań. Ważne, że zaszczepiła się córka Putina. I nic jej się nie stało. To przecież koronny argument.
Czytaj też: Lekarze: „Jest bardzo źle”. Polska służba zdrowia będzie musiała zmierzyć się z tsunami pacjentów
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS