A A+ A++

Katarzyna Burzyńska-Sychowicz, „Wprost”: Kilka dni temu przyjęliście pod swój dach afgańską rodzinę uchodźców z Ukrainy. Ale to nie pierwszy raz, kiedy zdecydowaliście się podzielić swoim domem z potrzebującymi.

Katarzyna Błażejewska-Stuhr: Tak, w 2020 roku zamieszkała u nas 4-osobowa czeczeńska rodzina. Ja od dłuższego czasu spotykam się z grupą „Dzieci z dworca Brześć”, wspierającą uchodźców, którzy przybyli do Polski z Czeczenii. Kiedyś powiedziałam, że moglibyśmy wziąć jakieś dziecko na weekend i wtedy wzięliśmy Edelbieka – chłopca trochę starszego od mojego syna Stasia.

Edi spędził u nas kilka weekendów, potem zbliżyłam się z jego mamą, pomagając jej załatwiać sprawy urzędowe, zdrowotne itd. A kiedy dostali nakaz wyjazdu z kraju w ciągu 30 dni to był moment, że poruszyłam niebo i ziemię, żeby mogli zostać w Polsce i zostałam ich pełnomocniczką.

Kiedy zaczęła się pandemia, Madina, która pracowała jako sprzątaczka w szkole języka angielskiego, straciła pracę i źródło utrzymania, postanowiliśmy więc, że zaproponujemy jej, jej synowi i dwóm córkom, żeby zamieszkali u nas na czas, dopóki nie staną na nogi.

Kiedy czeczeńska rodzina opuściła wasz dom, bardzo szybko pojawili się nowi goście.

Maciej Stuhr: Tak, rodzina z Syrii, choć to była inna ranga i skala, bo Marwa z dziećmi była u nas raptem 3 dni, a Czeczeni mieszkali 10 miesięcy, więc trudno to porównać. Z drugiej strony Syryjczycy byli kompletnie nieznanymi nam osobami, którzy znaleźli się w naszym domu, a znajomość z Madiną jednak jakoś się rozwijała, zanim jej to zaproponowaliśmy.

Teraz ten trzeci przypadek też to potwierdza, że to przyjmowanie w ciemno jest… Nie wiem jakiego słowa użyć… Jest fajne! Nie dokonujemy żadnego moralnego wyboru, deklarujemy pomoc tym, którzy jej potrzebują i nie nam oceniać, kim oni są.

Nie robimy tego dla ich wdzięczności, ale ona jest tak olbrzymia! To, co jest w oczach tych ludzi, których się przyjmuje do domu, jest trudna do opisania. Mimo, że oni próbują w różnych językach i z pomocą różnych urządzeń elektronicznych przekazać nam tę swoją wdzięczność, to jednocześnie to, co jest najważniejsze i to, co jest sednem sprawy unosi się gdzieś w powietrzu, bo nie da się tego wyrazić w słowach.

Dlaczego pomagacie? Jakie są wasze pobudki?

M.S.: W każdym człowieku są jakieś odruchy i olbrzymie pokłady dobra. Absolutnie w każdym. Tylko w niektórych ono wyłania się łatwiej, z niektórych trudniej to wydobyć. Czasami zbieg okoliczności, to, jak się życie potoczy, jakich ludzi spotkamy na naszej ścieżce, utrudnia lub ułatwia wydobywanie się dobra.

Mówię to dlatego, że nie wiem, czy gdybym nie spotkał Kasi w ogóle rozmawiałbym na te tematy z kimkolwiek.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRosja-Ukraina. Prezydent Duda do prezydenta Zełenskiego: Ukraińskie rodziny są u nas bezpieczne
Następny artykułPolicja Olkusz: СПЕЦІАЛЬНА ІНФОЛІНІЯ ДЛЯ БІЖЕНЦІВ З УКРАЇНИ ТА ЇХ РОДИН НА ТЕРЕНІ ПОЛЬЩІ