A A+ A++

“Strefa interesów”

Niepisanie byłoby być może najwłaściwsze. W końcu filmy Jonathana Glazera (“Sexy Beast”, “Narodziny”, “Pod skórą”) nie są opowieściami w klasycznym rozumieniu, to bardziej instalacje artystyczne. Widz ma doświadczać, nie tylko oglądać. I “Strefa interesów” potwierdza tę tezę najbardziej radykalnie ze wszystkich dzieł brytyjskiego reżysera.

Paradoksalnie oscarowy rozgłos tylko tu szkodzi. Masowy odbiorca nie oczekuje w kinie ćwiczeń intelektualnych i rozczarowanie jest nieuniknione. Niepocieszeni będą również ci, którzy dadzą się nabrać, że idą na adaptację powieści Martina Amisa. Obraz ma tyle wspólnego z książką, co serialowi “Mr. & Mrs. Smith” z oryginalnym filmem. Tytuł i punkt wyjścia.

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPodsumowanie roku pracy policji powiatu giżyckiego w Ekomarinie
Następny artykuł185 osób chce do Rady Powiatu w Oświęcimiu