“4 stycznia, 2021. Rzecznik Prasowy KWP w Bydgoszczy. Szanowna Pani Rzecznik, w imieniu Czytelników i Redakcji “Wyborczej”, uprzejmie proszę o odpowiedź na pytania:
1. Ile osób niepełnoletnich zostało spisanych w związku z uczestnictwem w ulicznych protestach w Bydgoszczy, w przedziale czasowym od 22 października 2020 do 3 stycznia 2021?
2. Wobec ilu osób nieletnich policja wystąpiła o wszczęcie postępowania sądowego?
3. Czy osoby nieletnie zatrzymane, legitymowane, wobec których policja kierowała sprawę do sądu rodzinnego przejawiały zachowania agresywne bądź destrukcyjne (np. niszczenie mienia, groźby pobicia)?
4. Na jakie podstawy prawne powoływali się policjanci przy legitymowaniu nieletnich uczestników akcji protestacyjnych i przy kierowaniu spraw do sądu? “
” Pani Redaktor, wewnętrzne uregulowania nie nakazują nam gromadzenia tego typu danych, w związku z czym nie prowadzimy tego rodzaju statystyk, ani rejestrów, które umożliwiłyby udzielenie odpowiedzi na pytania.
Jeśli chodzi o osoby legitymowane to możemy podać liczbę wszystkich osób wylegitymowanych danego dnia na terenie Bydgoszczy i powiatu bydgoskiego. Nie jesteśmy w stanie wygenerować danych dotyczących legitymowania tylko w związku z protestami. Z poważaniem podkom. Lidia Kowalska, Zespół Prasowy KWP w Bydgoszczy.”
A jednak dane takie są gromadzone i jak się okazuje, przynajmniej do 27 grudnia można je było jeszcze uzyskać.
– Dla mnie wizerunek policji już nie istnieje – mówi Mateusz Nesterok, prezes Stowarzyszenia Inicjatywa Ochrony Praw i Wyrównywania Szans. – Po protestach przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji, mamy w Bydgoszczy wysyp wezwań z art. 54 Kodeksu wykroczeń. Manifestacje Strajku Kobiet odbywają się w trybie art. 3 ust. 2 Prawa o zgromadzeniach jako zgromadzenia spontaniczne, związane z nagłym i niemożliwym do wcześniejszego przewidzenia wydarzeniem związanym ze sferą publiczną. Wobec tego pozostają legalne, a uczestnictwo w nich w żaden sposób nie może być karane! To gwarantuje nam art. 57 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, tam jasno jest wyłożone, że wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich można ograniczyć wyłącznie przepisami rangi ustawy. No więc uczestniczenie w spontanicznym proteście nie może być przedmiotem represji i stosowania przemocy, a już szczególnie wobec osób niepełnoletnich. One też mają prawo świadomie protestować!
30 listopada, na bydgoskich ulicach odbywał się kolejny spacer protestacyjny przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji embriopatologicznej oraz rządom Zjednoczonej Prawicy. Wydarzeniu asystowały nieproporcjonalnie rozbudowane siły policji. Demonstranci, przeważnie ludzie młodzi i bardzo młodzi byli legitymowani, szarpani, izolowani w samochodach policyjnych, któryś z uczestników stracił telefon rozbity przez nieumundurowanego policjanta. Policjanci wybrali z tłumu trzy nieletnie dziewczyny, zabrali je na bok, otoczyli. Kiedy pozostali protestujący pospieszyli z pomocą, funkcjonariusze zamknęli nastolatki w radiowozie, odjechali kawałek i nakazali im wezwać rodziców. Gdy okazało się, że rodzice jednej z nich są niedostępni, policjanci zaczęli straszyć piętnastolatkę odwiezieniem do policyjnej izby dziecka.
– Drzwi natychmiast się zasunęły. A w radiowozie siedziała policjantka trzymająca w ręku gaz 30 cm od twarzy przerażonej 14-letniej Zuzy – opowiada Marta, która również została zatrzymana. – Zaczęli sprawdzać, czy nasze telefony nie są kradzione. Nie podając żadnej przyczyny, dla której miałyby być. Później nie chcieli nam ich oddać. Wzięli je do przodu, mówiąc, że zwrócą je naszym rodzicom. W końcu wszystkie zostałyśmy odebrane przez rodziców, telefony nam zwrócono. Mój ojciec od razu dostał wezwanie na przesłuchanie. Przez cały ten czas policjantka przed nami nie odkładała gazu!
Więcej: TUTAJ
15 grudnia 2020 r., Mateusz Nesterok, w imieniu swojego Stowarzyszenia, skierował do Komendanta Wojewódzkiego Policji w Bydgoszczy, insp. Piotra Leciejewskiego, wniosek o udzielenie informacji dotyczącej “liczby osób małoletnich wylegitymowanych dotychczas na terenie Bydgoszczy w związku z uczestniczeniem w Strajku Kobiet, liczby notatek, wniosków i innych dokumentów skierowanych do sądów w związku z uczestniczeniem w Strajku Kobiet i działaniach okołostrajkowych”. 27 grudnia otrzymuje zdumiewającą, wobec informacji przekazanej 4 stycznia “Wyborczej”, odpowiedź:
Odpowiedź insp. P. Leciejewskiego na zapytanie obywatelskie nadesłane
– Policja, zdając sobie sprawę, że w wielu przypadkach nie ma wystarczającego materiału dowodowego, jak również podstaw prawnych, by postawić dobrze uzasadniony zarzut uczestnikom manifestacji i zgromadzeń przyjęła strategię zniechęcania protestujących do wykazywania aktywności obywatelskiej poprzez podejmowaniu czynności skutkujących różnorakimi niedogodnościami – komentuje mecenas Michał Bukowiński. – Działania te polegają na powtarzającym się legitymowaniu tych samych osób, prowadzeniu postępowań i wzywaniu na przesłuchania, jak również na zawiadamianiu sądów rodzinnych. W przypadku osób nieletnich, nacisk skierowany jest na danie do zrozumienia rodzicom, że jeśli nie „przypilnują” swoich dzieci, to będą mieli różnego rodzaju kłopoty. Innymi słowy pomysł jest taki – „trzymajcie krócej dzieciaka, bo jeśli nie, to spędzicie czas na wizytach kuratorów, rozprawach w sądach i wycieczkach na komisariaty”.
Ojciec jednej z represjonowanych dziewcząt również podejrzewa policję o stosowanie strategii zastraszania demonstrantów.
– Dwukrotnie byłem wezwany na przesłuchanie w sprawie córki – mówi pan Jacek. – Jedno przesłuchanie się odbyło, drugie nie. Postawiono mi zarzut z art. 116 Kodeksu wykroczeń, to jest taki nowo wprowadzony przepis, który sprowadza się do tego, że rodzice mają obowiązek dopilnowania, żeby dzieci nie uczestniczyły w Strajku Kobiet – mówiąc najkrócej. Jest tam taki nowy podpunkt, który mówi, o tym, że osoby sprawujące pieczę nad osobami niepełnoletnimi mają obowiązek spowodować, aby te osoby przestrzegały przepisów epidemiologicznych. Ale w tym konkretnym przypadku policja oskarża mnie o to, że nie rzuciłem się na Martę, nie przykułem jej kajdankami do kaloryfera, nie spowodowałem siłą, że została w domu no i poszła brać udział w manifestacji. Wspierający nas pro bono mecenas powiedział mi, że z drugiej strony, gdybym uniemożliwił Marcie udział w manifestacji, tobym złamał jej konstytucyjne prawo do uczestniczenia w zgromadzeniach, a owszem, osobie nieletniej Konstytucja też takie prawo gwarantuje. Jak przypuszczam, sprawa najprawdopodobniej trafi do sądu, no i ostatecznie sąd zadecyduje co z tym należałoby zrobić.
Udział dzieci i młodzieży w różnego rodzaju pokojowych demonstracjach, pikietach, happeningach dotyczących spraw ważnych społecznie z całą pewnością nie nosi żadnych cech demoralizacji.
Jest raczej wyrazem świadomości obywatelskiej i czynnego uczestnictwa w życiu publicznym, co przekłada się na budowanie społeczeństwa demokratycznego i obywatelskiego, a więc ma wyłącznie pozytywne skutki społeczne. Innego zdania jest najwyraźniej policja.
– Moją koleżankę Zuzię, która ma 14 lat policja chce oskarżyć o niezachowywanie dystansu podczas Strajku Kobiet i brak maseczki – denerwuje się Marta. – A ona naprawdę cały czas tę maseczkę miała! Ale o to najłatwiej oskarżyć, bo to słowo przeciw słowu, jak udowodnić, że maseczka naprawdę była, nie zsunęła się ani na moment? Za nienoszenie maseczki grozi 30 tys. grzywny. No więc, gdy kurator mówi rodzicom, że oskarża się dziecko o nie założoną maseczkę, i że za to grozi taka grzywna, to nie jest to zastraszanie? Uwzięli się na nią, bo jest z nas najmłodsza.
– Moje podejrzenie, dotyczące strategii działania organów ścigania wynika z faktu, iż Policja kompletnie ignoruje zapadające przed sądami w całej Polsce wyroki, w których dokonano ocen legalności zgromadzeń w okresie zagrożenia epidemicznego – wyjaśnia mecenas Bukowiński. – Wydano już sporą ilość orzeczeń wskazujących, że nie jest skuteczne ograniczenie konstytucyjnej wolności zgromadzeń jak i wolności przemieszczania się w drodze rozporządzeń, w sytuacji, gdy nie ogłoszono stanu nadzwyczajnego Nie rozumiem więc na jakiej podstawie policja uporczywie informuje uczestników manifestacji, że zgromadzenia są nielegalne, dlaczego legitymuje demonstrantów uparcie twierdząc, że podstawą faktyczną takiego działania jest podejrzenie popełnienia wykroczenia udziału w nielegalnym zgromadzeniu. Jeśli więc policja “nie widzi” jaka jest opinia sądów w tej kwestii, to znaczy, że nie chce widzieć, bo przeszkadza to w realizacji przyjętej strategii. Pocieszające jest, iż owa strategia wynika z faktu, że nadal większość sądów pozostaje niezależna od władzy politycznej. Władza wiedząc, iż nie jest w stanie doprowadzić do skazania, ograniczania się do uprzykrzania obywatelom życia wysyłając wnioski o ukaranie, przy pełnej świadomości ich bezpodstawności.
Zuza ma 14 lat, po raz pierwszy postanowiła się wypowiedzieć w sprawie przyszłości swojej i swojego kraju.
Kurator sądowy, który ją odwiedził, zażądał, żeby powiedziała, że żałuje udziału w Strajku Kobiet i groził postępowaniem sądowym, które ma stwierdzić, czy jest osobą zdemoralizowaną.
Kuratorzy byli też u Marty i innych nastolatek. Marta musiała pokazać swoje oceny ze szkoły. Dziewczęta są zastraszone i nie chcą ujawniać swoich danych, rodzice wielu z nich nie chcą rozmawiać z mediami, żyją w nieustannym stresie.
– Jestem po wywiadzie środowiskowym. Byłam zamknięta w radiowozie, straszona gazem – mówi Zuza. – Tuż po świętach Bożego Narodzenia zgłosiła się do rodziców kuratorka sądowa, zapowiedziała, że będzie robić wywiad środowiskowy, bo Sąd Rodzinny chce sprawdzić czy nie jestem zdemoralizowana. Przyszło też pismo z Sądu Rodzinnego, że podobno nie miałam maseczki na proteście Strajku Kobiet. A ja przez cały czas miałam maseczkę, na wszystkich zdjęciach jestem w maseczce! Mam wezwanie na przesłuchanie w sprawie tej maseczki. Nie wiem jak to ma wyglądać, jak udowodnić, że przecież ani na chwilę nie zdjęłam maseczki!
W przypadku nieletnich popełniających wykroczenia, mechanizm postępowania jest następujący: policja zatrzymuje i legitymuje podejrzaną osobę, a gdy ustala, że ma do czynienia z osobą nieletnią zawiadamia Sąd Rodzinny. Sąd Rodzinny może wszcząć postępowanie zmierzające do zastosowania środków wychowawczych – od upomnienia, poprzez nadzór nad wykonywaniem władzy rodzicielskiej, aż po umieszczenie w zakładzie poprawczym – jeśli ustali, że istnieje podejrzenie demoralizacji nieletniego. To czy mamy do czynienia z nieletnim zdemoralizowanym, sąd ustala zlecając kuratorowi sądowemu przeprowadzenie wywiadu.
– Dostaliśmy wezwanie do kontaktu z kuratorem sądowym, telefonicznie, z uwagi na pandemię, w ramach wywiadu środowiskowego – opowiada ojciec Marty, pan Jacek. – O ile wiem, policja działa w ten sposób, że po tych wszystkich interwencjach, legitymowaniach w trakcie manifestacji przesyła wnioski do Sądu Rodzinnego w związku z podejrzeniem demoralizacji w przypadku osób nieletnich. Takie wnioski są opiniowane przez kuratora, który robi wywiad środowiskowy. Ten wywiad mieliśmy zrobiony, pani kurator, oczywiście doszła do wniosku, że żadnej demoralizacji tu być nie może. Dalej materiały policji i opinia kuratora idzie do Sądu Rodzinnego, który decyduje czy będzie tę sprawę rozpatrywał, czy wyrzuci ją do kosza od razu. I jak na razie czekamy na dalsze informacje. O ile wiem, te sprawy w całej Polsce po prostu kończą się na etapie sądowym, nie są wszczynane. Ale to kwestia sędziego, a nigdy nie wiadomo, na kogo się trafi. Sam fakt, że trzeba gdzieś tam pójść, tłumaczyć się, że na policji trzeba zeznawać – a to się źle kojarzy, że idę na pocztę i odbieram polecony z sądu dla nieletnich – a pani na poczcie inaczej na mnie patrzy, że może dojdzie do szkoły Marty informacja, że się nią policja i sąd interesuje, że sąsiedzi się dowiedzą – to taka zmasowana presja, żeby się ludzie bali brać udział w manifestacjach. Spodziewamy się dalszych działań, niestety.
– Nie bardzo wiadomo na jakiej podstawie policja w zachowaniach młodych ludzi, które są oczywistym dowodem obywatelskiej dojrzałości, aktywizmu i troski o życie społeczne widzi przejawy demoralizacji – stwierdza mecenas Michał Bukowiński. – Najwyraźniej nie chodzi tu o złapanie króliczka”, ale o wszczęcie nagonki. Sąd nie ma bowiem wyjścia – nie może zignorować wniosku policji, zawierającego informację, że nieletni naruszył prawo. Musi twierdzenie takie zweryfikować. Kurator również nie może odmówić dokonania wywiadu. To zaś oznacza, że kurator będzie rozmawiał nie tylko z rodzicami nieletniego, ale może też zwrócić się do dzielnicowego, sąsiada czy szkoły, by uzyskać informacje o zachowaniu się dziecka. Teoretycznie rodzice mogą odmówić spotkania i rozmowy z kuratorem, ale to nic nie daje, bo kurator informacje po prostu musi zebrać, więc i tak dokona rozpytania w środowisku młodego człowieka. Wszystko to obliczone jest na efekt stygmatyzacji nieletnich „wichrzycieli”, o których „wypytuje kurator”.
Od początku grudnia mecenas Bukowiński, który pro publico bono reprezentuje osoby represjonowane podczas bydgoskich protestów, niemal codziennie odbiera telefony od uczestników manifestacji.
Dla większości z nich już samo wylegitymowanie jest przeżyciem bardzo stresującym, a cóż dopiero gdy idą za tym działania takie jak wezwania na przesłuchania i zapowiedzi kierowania wniosków o ukaranie do sądów.
– Treść stawianych uczestnikom zgromadzeń zarzutów pokazuje, iż policja postanowiła udawać, że przez ostatnie tygodnie na ulicach polskich miast nie mieliśmy fali zgromadzeń dotyczących wielce istotnego społecznego problemu – mówi adwokat. – Podam przykład – ktoś użył klaksonu, w trakcie protestu samochodowego. Policja stawia zarzut nieuzasadnionego użycia sygnału dźwiękowego – jak gdy nie było kontekstu protestu, a kierowca ot tak sobie trąbił. Pozostawienie zapalonych zniczy uznawane jest za zaśmiecanie ulic, a hasła wykrzykiwane na manifestacjach za przeklinanie w miejscu publicznym. Ojciec jednej z nieletnich uczestniczek zgromadzeń, zwrócił się do mnie po pomoc, ponieważ postawiono mu zarzut… niedopełnienia obowiązku spowodowania, by osoba pozostająca pod jego pieczą stosowała się do przepisów „covidowych”, w ten sposób, że dopuścił do udziału swego dziecka w zgromadzeniu. Innymi słowy – ojciec jest ścigany za to, że nie uniemożliwił swojemu dziecku skorzystania z konstytucyjnej wolności zgromadzeń.
– Policja staje na stanowisku, że skierowanie wniosku o ukaranie do sądu nie przesądza o popełnieniu wykroczenia, bo „to Sąd będzie o wszystkim rozstrzygał”- stwierdza mecenas Bukowiński. – Jest to twierdzenie wysoce obłudne. W postępowaniu dotyczącym wykroczeń toczącym się przed sądem funkcję oskarżyciela pełni najczęściej właśnie policja. Oskarżyciel nie idzie zaś do sądu z pytaniem „czy ta osoba popełniła wykroczenie?”, a z tezą „ta osoba popełniła wykroczenie i należy ją za to ukarać”. Oskarżyciel tezę taką przed sądem popiera i jej dowodzi. Oczywiście koniec końców to sąd orzeka czy doszło do popełnia wykroczenia i jaką karę za to wymierzyć, ale nie jest prawdą, iż w tej procedurze rola policji jest neutralna i polega na niewinnym „zgromadzeniu i przesłaniu dowodów do sądu”. I tu znowu wraca sprawa niezawisłości sądów. Przejęcie przez władzę kontroli politycznej, nad sądami umożliwi wygaszanie protestów przez skazywanie ich uczestników na grzywny.
Imiona nieletnich zostały zmienione
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS