Choroba zaatakowała tak silnie, że nie byli w stanie funkcjonować. Jednak zanim dostali dobrą diagnozę, minęły miesiące. Kolejne upłynęły na leczeniu. Opowiadają nam o swoich zmaganiach z boreliozą.
— Za mną dwie ciężkie i bolesne walki z boreliozą. Pobyty w szpitalach, dożylne wlewy z antybiotyków, długie rehabilitacje i uszkodzone stawy — mówi Grzegorz Rybka, podróżnik i bloger. Pierwszy raz zachorował w 2017 r. Zaczęło się od silnego bólu łokcia. — Ręka była powykręcana, nie mogłem chwycić kubka, dotknąć twarzy. Po kilku dniach zgłosiłem się do lekarza, który zdiagnozował łokieć tenisisty.
— Poszedłem na rehabilitację, która nic nie dała — wspomina. A ból się rozszerza. Najpierw pojawił się w kolanie, potem w całej nodze. Do tego doszła opuchlizna. — Kolejna wizyta u ortopedy i znowu zła diagnoza. Mój stan pogorszył się do tego stopnia, że miałem problemy z chodzeniem. Na własną rękę oddałem krew do badania. Miałem podwyższone OB. Badanie na boreliozę wykazało pozytywny wynik — opowiada.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS