Niskie oprocentowanie kredytów powinno wspierać gospodarkę, ale to nie jedyny warunek powrotu dobrej koniunktury. RPP spodziewa się stopniowej poprawy sytuacji gospodarczej w Polsce i na świecie w drugiej połowie roku.
Małomówna RPP
Nadzieje na odbudowę gospodarki ograniczane są przez obawy związane z konsekwencjami epidemii koronawirusa. Głównych zagrożeń dla wzrostu PKB RPP upatruje w spadku dochodów i pesymistycznych nastrojach przedsiębiorców.
Po raz kolejny Rada zwraca uwagę na niekorzystny wpływ braku dostosowania kursu złotego do warunków makroekonomicznych. Potwierdza tym samym niezadowolenie ze zbyt dużej siły złotego względem głównych walut. W trakcie poprzednich zawirowań słaby złoty wyraźne wspierał wzrost gospodarczy i łagodził skutki sytuacji kryzysowych.
ZOBACZ: Milionerzy apelują o… podniesienie im podatków. Chcą pomóc wyjść z kryzysu
RPP nadal ogranicza się do publikacji komunikatów po swoich posiedzeniach oraz (z opóźnieniem) protokołów z ich przebiegu. Nie organizuje natomiast tradycyjnych konferencji prasowych, na których zwykle pojawiało się więcej informacji, zarówno uzasadniających podejmowane decyzje, jak i sugerujących dalszy kierunek polityki pieniężnej.
Za to ograniczanie komunikacji z rynkiem Rada jest krytykowana. Fakt, że warunki, w jakich przychodzi podejmować decyzje są nadzwyczajne, nie usprawiedliwia „małomówności” władz monetarnych. Przeciwnie, w czasach niepewności komunikacja powinna być nasilona. Niemniej jednak poszczególni członkowie RPP zabierają głos i przedstawiają w mediach swoje stanowisko. To przynajmniej częściowo kompensuje brak oficjalnych deklaracji.
Różnice zdań
Dla przykładu, Jerzy Kropiwnicki, który w marcu głosował przeciw obniżeniu stóp procentowych, w czerwcu prezentował pogląd, że w przyszłym roku powinien zacząć się proces ich ponownego podwyższania do poziomu z 2019 roku, czyli w okolice 1,5 proc. Z kolei Eryk Łon postuluje utrzymanie w 2021 roku stóp na dotychczasowym poziomie.
ZOBACZ: Bezos i Gates wzbogacili się na kryzysie. Kto stracił?
W kwietniu przeciw obniżce stóp głosował Łukasz Hardt. Przeważa jednak w Radzie pogląd o konieczności utrzymywania niskich stóp procentowych oraz wspierania gospodarki za pomocą innych instrumentów monetarnych, a przewaga ta trwać będzie do momentu, gdy koniunktura zacznie się wyraźnie poprawiać. Kiedy to nastąpi, nie wiadomo, choć pewne wskazówki płyną z prognoz makroekonomicznych.
Duży spadek PKB, wysoka inflacja
RPP w swych decyzjach kieruje się głównie wskazaniami wynikającymi z projekcji Departamentu Analiz Ekonomicznych NBP, jednak pewne znaczenie mają w tej kwestii także poglądy szerszego grona ekonomistów. Z lipcowej projekcji NBP wynika, że inflacja powinna pozostawać w tym roku w przedziale 2,9-3,6 proc., czyli niższym niż spodziewano się w marcu. Jednocześnie dynamika PKB będzie się mieścić w przedziale od minus 7,2 do minus 4,2 proc.
Z opublikowanego w ostatnich dniach zestawienia prognoz, zbieranych przez bank centralny wśród ekonomistów wynika, że w 2020 roku polska gospodarka skurczy się o 3,6 proc., zaś w 2021 roku wzrośnie o 3,7 proc. To jednak wartość średnia.
Najbardziej pesymistyczne szacunki zakładają spadek PKB nawet o 5 proc. w tym roku, zaś optymiści spodziewają się sięgającego 5,1 proc. wzrostu w przyszłym roku. Te bardziej pesymistyczne przewidywania są mniej więcej zgodne z prognozami międzynarodowych ośrodków badawczych. Najnowsze prognozy Komisji Europejskiej zakładają spadek PKB Polski w tym roku o 4,6 proc. i wzrost o 4,3 proc. w roku przyszłym.
Największe różnice dotyczą perspektywy zjawisk inflacyjnych. Ankietowani przez NBP ekonomiści szacują, że w tym roku wskaźnik inflacji wyniesie 3,3 proc., zaś w przyszłym obniży się do 2,3 proc. Z kolei analitycy Komisji Europejskiej zakładają, że w 2020 roku średni poziom inflacji wyniesie 2,7 proc., a w przyszłym wzrośnie do 2,8 proc. Jednocześnie spodziewają się, że pod koniec 2021 roku wskaźnik inflacji może sięgnąć nawet 4,5 proc. i będzie na poziomie najwyższym w całej Unii Europejskiej.
Stopy szybko nie wzrosną
Prognozy inflacyjne są szczególnie istotne z punktu widzenia polityki pieniężnej. Wzrost wskaźnika cen powyżej celu inflacyjnego, ustalonego przez NBP na 2,5 proc. powinien skłaniać RPP do podwyższania stóp procentowych.
ZOBACZ: Emerytury stażowe. Pieniądze z ZUS przed sześćdziesiątką
Od pewnego czasu jej priorytetem, podobnie zresztą jak większości pozostałych banków centralnych na świecie, jest nie trzymanie inflacji w ryzach lecz wspomaganie koniunktury gospodarczej. Prawdopodobnie więc wzrost inflacji nie skłoni RPP do podwyższenia stóp procentowych. To dobry znak dla kredytobiorców, zaś niekorzystny dla posiadaczy oszczędności.
Tekst powstał we współpracy z portalem comparic.pl
Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo…
Roman Przasnyski
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS