Początek sobotniego spotkania w Pruszkowie nie zwiastował dużych emocji. Obie drużyny próbowały przedostać się pod bramkę rywali, ale zwykle kończyło się to niecelnym strzałem lub wybiciem futbolówki przez obrońców.
Do przełomu doszło w 38 minucie. Na lewym skrzydle faulowany był zawodnik Stomilu, Mateusz Maćkowiak. Do rzutu wolnego, z około 20 metrów podszedł Shun Shibata. Obrońcy Znicza wybili piłkę, która padła łupem kapitana Stomilu, Karola Żwira. Ten dobrze uderzył z dystansu. Ponownie jednak dobrze spisał się bramkarz Znicza Piotr Misztal, który wybił piłkę na rzut rożny. Dośrodkowanie Shuna Shibaty z narożnika wykorzystał Bartosz Florek, który strzałem głową, wyprowadził Stomil na prowadzenie.
Kilka minut później arbiter zakończył pierwszą połowę.
Na początku drugiej części spotkania, więcej determinacji wykazywali zawodnicy Znicza Pruszków, jednak nie potrafili przekuć tego w zdobycz bramkową. Stomil cierpliwie czekał na zadanie kolejnego ciosu. Okazji było kilka, ale najlepszą biało-niebiescy stworzyli sobie w 66 minucie. Wtedy rajd prawym skrzydłem i płaskie podanie w pole karne Piotra Kurbiela, pewnie wykorzystał Karol Żwir. Stomil wygrywał już 2:0 i prowadzenia nie oddał do ostatniego gwizdka.
Od początku stwarzaliśmy sobie lepsze sytuacje niż Znicz. Rywal czekał na kontrę, przez to musieliśmy też dużo biegać w defensywie. Dużo sił nas to kosztowało, ale najważniejsze, że wygraliśmy. Dobrze, że się przełamałem i w końcu strzeliłem tę bramkę, bo długo na to czekałem – powiedział po meczu Bartosz Florek, strzelec pierwszej bramki dla Stomilu.
Zwycięstwo nad Zniczem znacznie podreperowało sytuację Stomilu w tabeli eWinner 2. Ligi. Podopieczni Szymona Grabowskiego, z 17 punktami wskoczyli na 9 miejsce i do strefy barażowej brakuje im już zaledwie 2 oczek. Następny mecz, biało-niebiescy zagrają w sobotę. Tym razem u siebie podejmą rezerwy Lecha Poznań.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS