Siódme miejsce Kamila Stocha nie mogła w pełni nie zadowolić polskiego skoczka, ale jest dobrym znakiem: wciąż jest blisko czołówki i cierpliwie czeka na dzień, kiedy to on będzie jednym z trzech najlepszych, a być może nawet ponownie najlepszym zawodnikiem jednego z konkursów Pucharu Świata.
Stoch znów nie miał szczęścia do warunków. Ale o nich nie chce rozmawiać. Więcej mówi o swoich błędach
– Było dobrze, ale bez takich skoków, na które czekam – ocenia po konkursie w Zakopanem Kamil Stoch. -Bo czekam, żeby w pełni wyszły, ale uważam, że robię dobrą pracę. Kosztuje mnie to dużo, bo chcę więcej, ale z drugiej strony wiem, że metoda małych kroków może dać mi o wiele więcej. Dlatego ją kontynuuję pracę i cieszę się tym, że mogę mieć na narty na nogach i lecieć w dół – dodaje.
Jak komentuje trudne warunki, do których znów nie miał szczęścia? – Mogę rozmawiać tylko o tym, na co mam wpływ, a mam na swoje skoki. I one były dobre, solidne, ale wciąż brakuje im trochę do tego, żeby były idealne. Pierwszy skok był z wycofanej pozycji najazdowej, drugi mocno spóźniony. Tutaj dało się wycisnąć więcej. Na warunki nie mam wpływu – podkreśla Stoch.
– To był bardzo trudny konkurs. Tym bardziej mam mieszane uczucia: chciałem dziś skakać daleko, bo emocje były wielkie, a atmosfera świetna, kibice przeszli samych siebie, ale z drugiej strony dałem z siebie wszystko, skakałem na wysokim poziomie przy trudnych warunkach i błędach, więc to siódme miejsce przyjmuję z podniesioną głową – przyznaje Stoch.
Thurnbichler o Stochu: Kiedyś musi przyjść ten dzień, gdy po prostu wszystko się ułoży
Thomas Thurnbichler został zapytany o brakujący element w skokach Stocha. – Dziś? Takim czynnikiem były warunki. W pierwszej serii miał dodane 15,7, a w finałowej 18 punktów za wiatr z tyłu skoczni. Pierwszy skok był też dość pasywny, jeśli chodzi o pozycję najazdową. Przez to jego pozycja w locie jest pionowa, wytraca prędkość i rotację w powietrzu. Drugi był już lepszy, ale nie pomogło mu to, na co napotkał w locie. Skacze dobrze, solidnie. Kiedyś musi przyjść ten dzień, gdy po prostu wszystko się ułoży – zapewnia trener polskich skoczków.
Zagadujemy Austriaka, że w Sapporo, gdzie teraz przeniesie się cykl Pucharu Świata, Stochowi często wieje silnie pod narty. Jak w 2019 roku, gdy uzyskał na Okurayamie aż 148,5 metra i pobił rekord skoczni. – Oby tak było, zobaczymy – kwituje z uśmiechem Thurnbichler.
Zakopane wlało energię w Stocha. Był w szoku, gdy zobaczył zmianę warunków
– Było naprawdę niesamowicie i dziękuję kibicom, że stworzyli naprawdę coś niesamowitego – podsumowuje konkursy w Zakopanem Stoch. – Byłem bardzo sceptycznie nastawiony do warunków przez cały dzień i nie sądziłem, że konkurs się dziś odbędzie. Usłyszałem parę opinii, że ma być lepiej, wiać coraz lżej, a o 16 byłem w całkowitym szoku, bo wyglądało to jakby ktoś nacisnął guzik i wyłączył wiatr – relacjonuje.
– Było super. Cały weekend okazał się świetnym doświadczeniem. Czułem się tutaj takim podziwianym i oklaskiwanym aktorem, a tego bardzo było mi trzeba, za tym tęskniłem. To wlało we mnie dużo energii. Choć w środę czułem się słabo, to wyjeżdżam stąd naładowany i w pełni zmotywowany. Postaram się to wykorzystać w kolejnych konkursach – zapewnia Polak.
Teraz Sapporo. “Też za nim tęsknię”
Teraz przed najlepszymi skoczkami świata przelot do Azji i aż trzy indywidualne konkursy w Japonii, na skoczni w Sapporo. – Za Sapporo też tęsknię, bo lubię tam być, ten obiekt, który bywa kapryśny i pomimo tego oczekuję na te zawody i że uda się tam dobrze spisać – zaznacza Stoch.
Konkursy zaplanowano na dni 20-22 stycznia. Relacje na żywo na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS