Sto lat temu, w maju 1920 r., przed willą Maria w Szczyrku została pokazana ciężarowa tatra przerobiona na „auto-omnibus” przez Andrzeja Szarka, pomysłowego ślusarza z Bielska-Białej, wielkiego miłośnika wędrówek po górach. Oczywiście prezentacja tego niecodziennego w tamtych czasach pojazdu wzbudziła ogromne zainteresowanie. Ciężarówka zaczęła regularne kursy na trasie Bielsko–Szczyrk–Bielsko.
Oczywiście tamten pojazd w niczym nie przypominał dzisiejszych, komfortowych autobusów. Nie miał szyb, a gdy padał deszcz, okna były zasłaniane brezentowymi roletami. Umieszczono na nim dwujęzyczną, polsko-niemiecką tablicę „Pierwszy Bielsko-Bialski Auto-omnibus” oraz informacje o przystankach: Las Cygański, Bystra, Szczyrk. Potem Szarek uruchomił kolejne trasy: Bielsko–Jaworze–Bielsko oraz Bielsko–Lipnik–Bielsko.
Przerobiona czeska tatra
Przedsięwzięcie Szarka nie byłoby pewnie możliwe, gdyby nie zakłady w Koprzywnicy na Morawach. W 1850 r. Ignác Šustala założył tam warsztat produkujący wozy i bryczki konne. Z biegiem lat zakład zaczął się rozwijać, wkrótce produkował wagony kolejowe. Sławę zyskał jednak dzięki produkcji samochodów Tatra. Pierwszy samochód osobowy bazujący na automobilu Benza złożono tutaj w 1897 r.
Andrzej Szarek uczył się zawodu najpierw w fabryce Gustawa Josephy, austriackiego przedsiębiorcy, honorowego obywatela Bielska i Białej. To w tym bielskim zakładzie (późniejszej Befamie) zdobywał umiejętności ślusarza narzędziowego. W 1905 r. w poszukiwaniu pracy wyjechał właśnie do Koprzywnicy i zatrudnił się jako mechanik samochodowy.
Do rodzinnego Bielska Szarek wrócił dopiero po zakończeniu I wojny światowej. Dostał pracę w starostwie, w dziale zaopatrzenia, jako kierowca. Rozwoził dostawczą tatrą żywność – w ten sposób starostwo wspierało najuboższych mieszkańców. Gdy akcja się zakończyła, Szarek postanowił się usamodzielnić, odkupił od urzędu samochód i własnoręcznie przerobił go na autobus. Interes się kręcił.
Szarek przestawił się na taksówkę
Niestety, po kilku latach pojawiła się konkurencja i Szarek zlikwidował przewozy autobusowe. Przestawił się na taksówkę, był pierwszym przedsiębiorcą w Bielsku, który prowadził taką działalność w mieście. Woził pasażerów aż do wybuchu II wojny światowej. Miał kilka samochodów, które stały na pl. Garncarskim (Topferplatz), czyli dzisiejszym pl. Chrobrego. Gdy wybuchła wojna, Szarka wcielono do straży pożarnej, a samochody zarekwirowali Niemcy.
Syn Szarka, Jan, urodzony w 1936 r., został w 1960 r. ordynowany na duchownego Kościoła ewangelicko-augsburskiego. W 1991 r. został konsekrowany na biskupa, a w 1993 r. wybrano go na prezesa Polskiej Rady Ekumenicznej. Dzisiaj dr Szarek to biskup senior.
Andrzej Szarek i jego żona Anna pochodząca z górniczej rodziny z Kochłowic szczęśliwie przeżyli wojnę. – Podczas okupacji ojciec podupadł na zdrowiu. Nie miał sił, by po raz kolejny uruchamiać działalność gospodarczą. Po wojnie już nie pracował, był na rencie – mówi ks. dr Jan Szarek.
Do dzisiaj zachowało się kilka zdjęć autobusu Szarka. – Co ciekawe, do dzisiaj w Szczyrku istnieją budynki, na których tle został wtedy sfotografowany – mówi Jacek Żaba.
Od stu lat nic się nie zmieniło
Od stu lat nic się nie zmieniło. Jeśli ktoś nie ma własnego samochodu, do Szczyrku może dojechać tylko autobusem. Pasażerów wozi nie tylko PKS, ale także prywatni przedsiębiorcy. Miasto nie ma komunikacji kolejowej, choć pomysły takiej inwestycji w przeszłości się pojawiały.
– Projekt budowy lokalnej kolei z Łodygowic przez Buczkowice do Szczyrku jest mało znany, jeśli nie całkowicie zapomniany. Grzech zaniechania towarzyszy tej inwestycji, gdyż jej powstanie w sposób zasadniczy zmieniłoby układ komunikacyjny w regionie i zdecydowanie zmniejszyłoby korki na drodze do Szczyrku. Dzisiaj pozostało nam powspominać i liczyć na to, że może ktoś spróbuje ożywić tę ideę i wprowadzić ją w czyn – opisywał w portalu www.bielsko.biala.pl historyk Jacek Kachel.
O budowę linii kolejowej z Łodygowic do granicy ze Szczyrkiem w Buczkowicach apelowali już w 1907 r. właściciele fabryk mebli giętych w Buczkowicach, Rybarzowicach i Łodygowicach. Kilka lat później pojawił się projekt budowy kolei Wilkowice–Buczkowice–Szczyrk. O taką inwestycję zabiegali m.in. politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Nic z tych planów nie wyszło, na kilkadziesiąt lat zapomniano o pomyśle. Powrócił w latach 70. minionego wieku, zaczęto nawet prace przygotowawcze do tej inwestycji. Zgodnie z pomysłem tory miałyby zostać poprowadzone od stacji kolejowej w Wilkowicach aż do Szczyrku-Skalite. Na przeszkodzie stanął kryzys.
– Wielka szkoda. Z możliwości dojazdu do Szczyrku pociągiem zamiast samochodem skorzystałoby wielu mieszkańców Śląska – uważają mieszkańcy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS