Dziś Ministerstwo Zdrowia podało, że z powodu COVID-19 bądź współistnienia tej choroby z innymi schorzeniami przewlekłymi zmarło 775 osób. To dane z jednego dnia?
Piotr Kuna: Realnie są to dane od piątku. Po prostu w Polsce mamy taki, a nie inny system raportowania zgonów. Popatrzmy na statystyki z niedzieli i poniedziałku, gdy zgonów raportowanych jest kilkadziesiąt, a później przychodzą dni, w którym mamy ich kumulację. Nie zmienia to jednak faktu, że statystyka zgonów w Polsce w ostatnich tygodniach jest zatrważająca.
Z czego wynika, że w obecnej fali zakażeń wirusem SARS-CoV-2 to właśnie w naszym kraju umiera tak wiele osób. To efekt zbyt małej liczby osób zaszczepionych, poziomu zdrowotnego społeczeństwa, wydolności służby zdrowia czy sposobu leczenia pacjentów z COVID-19?
Po pierwsze, w Polsce wcale nie jest tak tragicznie z poziomem zaszczepienia społeczeństwa. Zaszczepionych osób pełnoletnich jest ponad 65 procent. W zasadzie nie ma zgonów na tę chorobę poniżej 18. roku życia. W ubiegłym roku zmarło mniej osób w wieku poniżej 18 lat, niż w latach poprzednich. Nie można więc powiedzieć, że są to zgony młodych ludzi. To nieprawda. Szczepienia dotyczyły w Polsce — do niedawna — osób powyżej 12. roku życia. Większość młodzieży się nie szczepiła, więc z 21 milionów osób zaszczepionych zdecydowana większość to osoby dorosłe, a cała populacja dorosłych osób w Polsce to 30 milionów ludzi. Prawie 70 procent dorosłych Polaków jest zaszczepionych, a zdecydowana większość z tej reszty zetknęła się już z wirusem. To nie poziom odporności wobec SARS-CoV-2 jest więc w mojej ocenie czynnikiem decydującym w zakresie nadmiarowej liczby zgonów, którą widzimy w ostatnich tygodniach. Ta tragedia zaczęła się gdzieś od października. Statystyki zgonów w Polsce od tego czasu do dzisiaj są straszliwie przygnębiające.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS