A A+ A++

Wyjechała do Wrocławia, bo chciała być blisko swoich sióstr. Tuż po przyjeździe wygrała casting na prezenterkę pogody w lokalnej telewizji i tak zaczęła się jej przygoda na szklanym ekranie. Młoda, zdolna i uwielbiana przez widzów prezenterka „Pytania na Śniadanie”- Agnieszka Dziekan, mimo nawału obowiązków, znalazła czas, by opowiedzieć GAZECIE o swojej pracy, pasjach i…nominacji do Telekamery 2020.

„Szczęście w życiu jest ogromnie potrzebne, ale żeby ono się pojawiło, trzeba stworzyć ku temu odpowiedni grunt” – uważa Agnieszka Dziekan. Ciężko pracowała i… stworzyła. Obecnie cieszy się z nominacji do Telekamery 2020, a swoją pracę w telewizji traktuje, jak sama przyznaje, w kategoriach poszukiwania swojego stylu. Nie spoczywa jednak na laurach i cały czas intensywnie pracuje. O tym, jak ze Starachowic trafiła do Wrocławia i odzyskała pewność siebie, prezenterka opowiedziała GAZECIE.

– Z tego, co wiem, twoja przygoda z telewizją miała swój początek w TVP Wrocław. Jak to się stało, że trafiłaś właśnie do tego miasta i można cię było oglądać w tamtejszej telewizji?

A.D.: Przeprowadzka do Wrocławia była jedynym słusznym wyborem. Właśnie tam moje dwie starsze siostry wyjechały na studia. Chciałam mieć je blisko, więc nie rozważałam innego miasta. Szybko po przyjeździe wzięłam udział w castingu na prezenterkę pogody, który wygrałam. Tak rozpoczęła się moja telewizyjna ścieżka i przy okazji, narodziła wielka pasja do tego co robię.

– W wywiadach sprzed dwóch lat zwracałaś uwagę na to, że brak ci było pewności siebie, w jednym z nich określałaś się nawet „szarą myszką”. Trudno było ci odnaleźć się w nowej rzeczywistości? Mam tu na myśli „przeskok” z małego miasta – Starachowic do Wrocławia

A.D.: Przeskok z małego miasta nie stanowił problemu. Bardzo chciałam się usamodzielnić i rozpocząć dorosłe życie na własną rękę, czułam ekscytację. Nie było w tym lęku. Myślę, że dzięki wcześniej wspomnianych siostrom. Określenie „szarej myszki „bardziej kierunkowałabym w stronę braku pewności siebie w dążeniu po swoje. Byłam mocno zagubiona i niedowartościowana. Dużo od siebie wymagałam, wolałam się za coś nie zabierać w obawie, że nie będzie to wystarczająco dobre. Ciężko było wyrwać się ze swojej strefy komfortu. Jednak przyszedł taki moment i właśnie wtedy zaczęły się dziać cuda.

– W publikacjach na twój temat często można znaleźć stwierdzenia, że fakt, iż jesteś teraz w tym miejscu swojej zawodowej kariery to zasługa…szczęścia. Wiem jednak, że podstawą twojego sukcesu jest ciężka praca i wiele wyrzeczeń…

A.D.: Nic się nie dzieje „ot tak”. Raz może się udać, ale całe życia nie da się przeżyć „na farcie”. Tak właśnie „zadziało” się u mnie. Rozwijałam się i wyciskałam ze swojej pracy we Wrocławiu, ile tylko mogłam. Przyszedł moment, w którym czułam, że muszę postawić kolejny krok. To był najcięższy czas w moim życiu. Czułam się bardzo nieszczęśliwa, dużo złych rzeczy nagromadziło się w mojej głowie i zaczęło ją przezwyciężać. Wiedziałam, że muszę coś ze sobą zrobić. Miałam 19 lat i strasznie dużo bólu w sobie. Nagrałam demo, wysyłałam miesiącami swoje CV. I odezwali się…

– Wróćmy jeszcze do kwestii pewności siebie, jak to wygląda u ciebie obecnie? Podejrzewam, że jesteś dużo bardziej pewna siebie niż było to kilka lat temu. Co miało na to największy wpływ?

A.D.: Od kilku lat bardzo intensywnie pracuję nad sobą. Jestem zupełnie innym człowiekiem. Wiem, ile jeszcze pracy przede mną, ale teraz czuję, jak duże możliwości mam w swoim życiu. Dzięki… sobie. Przez ostatnie cztery lata „zbudowałam się” na nowo i jestem podekscytowana tym, co kryje się za rogiem. Mam w swoim życiu etap odkrywania. Chcę wiedzieć, co mnie naprawdę uszczęśliwia i kim jestem. Świadomość ta sprawia, że czuję się bardzo dobrze. A pewność siebie? Jest zdecydowanie lepiej.

   – Jak zaczęła się twoja przygoda z TVP 2, jak trafiłaś do PNŚ, co obecnie tam robisz i jak wygląda twój dzień pracy?

A.D.: Przeprowadzka do Warszawy wiązała się z pracą w programie śniadaniowym TVP 1, gdzie pracowałam przez osiem miesięcy. Program, niestety, został zdjęty z anteny, ale dostałam pracę w „Pytaniu na Śniadanie”. Szefowie obserwowali mój rozwój, dali mi ogromną szansę. Praca w „Pytaniu” to dla mnie przełom. Właśnie tutaj nastał ten moment, kiedy zaczęłam się tym bawić. To już nie jest walka ze stresem, a bardziej… szukanie swojego stylu. To niesamowicie „wkręca”. Pobudka o piątej rano, śniadanie, kawa i… do pracy. Zaczynamy przygotowania od godziny szóstej, startujemy kwadrans po siódmej. Atmosfera jest nie do opisania, grono wspaniałych ludzi. Chociaż pracy jest sporo, ponieważ często nagrywam dodatkowe materiały do programu, czas wolny jest przymusowy.

– Wiem, że dbasz o formę, na Instagramie motywujesz do pracy nad sobą słowami, zdjęciami i relacjami. W jaki sposób ty pracujesz na swoją formę, co cię do tego motywuje i jak to robisz, że znajdujesz czas na treningi i przygotowywanie zrównoważonych posiłków?

– Moją ogromną pasją jest sport. Wróciłam do tańca, intensywnie trenuje także siłowo, naprawdę sporo dźwigam, jak na kobietę (śmiech). Treningi obudziły we mnie dyscyplinę, której mi brakowało. Jeżeli chodzi o posiłki to każdego dnia poświęcam godzinę na przygotowanie ich wszystkich. Bardzo tego pilnuję, to już moja rutyna i przy okazji, wielka pasja. Kocham gotować i gdybym mogła, przebywałabym w kuchni połowę dnia.

– Jesteś dość zapracowaną osobą, czy znajdujesz w ogóle wolny czas, taki tylko dla ciebie? Jeżeli tak, co wtedy robisz najchętniej?

A.D.: Czytam, spotykam się z „moimi ludźmi”. Dużo czasu poświęcam na swoje rytuały. Medytuję, poznaję siebie.

– Nie mogę nie zapytać o nominację do Telekamer… jakie emocje towarzyszyły ci, gdy dowiedziałaś się, że masz szansę na statuetkę?

A.D.: Nominacja do Telekamer to ogromne wyróżnienie. Jestem oszołomiona, że tak szybko zostałam doceniona. To dla mnie mała osobista nagroda za cały wysiłek, jaki włożyłam, aby być w tym miejscu, w którym teraz jestem.

– Często odwiedzasz Starachowice?

A.D.: Do Starachowic przyjeżdżam zdecydowanie za rzadko, ale kiedy tylko mam czas jestem. Z perspektywy czasu zaczęłam doceniać ten spokój jaki daje dom rodzinny.

– Czy jest szansa na to, że odwiedzisz kiedyś swoje rodzinne miasto z ekipą PNŚ?

A.D.: Jasne, że jest szansa, że odwiedzę Starachowice z ekipą! Zaczynam rozmowy i … widzimy się niebawem.

– Dziękuję za rozmowę i, w imieniu swoim i zespołu prasowego GAZETY życzę powodzenia.

fot. nadesłane fot. nadesłane fot. nadesłane

Katarzyna Rychel

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRzucił się na policjantów z nożem i metalową pałką
Następny artykułSzczodraki w Samorządowym Ośrodku Kultury w Nowej Dębie