A A+ A++

Mała rodzinna manufaktura, od początku XXI wieku prowadzona przez kolejne pokolenie, Edytę i Andrzeja Sieroń, cukiernia, która skradła serca starachowiczan pysznymi ciastami i deserami.  Oto i ona – Heka, która swoją nazwę zaczerpnęła od imion „słodkiej” rodziny.

Zanim zaczniemy tę smaczną opowieść proponujemy, by rozsiąść się wygodnie, najlepiej z pachnącą, aromatyczną kawą, my zaś zabierzemy Was w krainę baśniowych kształtów, smaków i zapachó, które przyprawiają o zawrót głowy.

Czy może być coś lepiej działającego na zmysły, niż czekolada? Na co macie ochotę? Na zatopione w słodyczy płatki malin? A może przemówią do was migdały i orzechy, albo kuszący smak chili? Przyjemność zaklęta w tabliczce czekolady, czy może w niewielkiej, rozpływającej się w ustach pralince? Nie, to nie zwykły wyrób – to  dzieło sztuki.

Działająca od 1994 roku cukiernia rozpieszcza podniebienia mieszkańców Starachowic coraz to nowymi propozycjami smaków, a od około trzech lat w ofercie znajduje się najsłodszy wyrób świata, ambrozja i poemat w jednym czyli właśnie czekolada. Edyta i Andrzej Sieroń mówią, że to jeszcze nie czekoladowe imperium, ale my jesteśmy przekonani, że nawet jeśli nie imperium to na pewno księstwo, bo jak inaczej nazwać niemal baśniowe wnętrze, w którym zza sklepowych witryn puszczają do nas oczko same czekoladowe pyszności?

Skąd pomysł na czekoladę?

–  Zrodził się z miłości… Andrzeja do czekolady – śmieje się, mówiąc pół żartem pół serio Edyta Sieroń. Żona właściciela. doda jednocześnie, że obydwoje są miłośnikami tego przysmaku, a że chcieli poszerzyć ofertę cukierni to czekolada wydała im się do tego najlepsza. Nie ma przecież człowieka, który by czekolady nie lubił, chociaż, jak mówią właściciele Heki, zdecydowana większość wybiera mleczną. Dla odmiany Edyta i Andrzej są miłośnikami czekolady deserowej i to właśnie do tego smaku starają się przekonywać swoich klientów, jeśli natomiast wśród czytelników znajdzie się ktoś, kto jest żądny smaków nowych to Edyta Sieroń z przyjemnością poleci czekoladę rubinową – naturalnie różową- produkowaną z ziaren rubinowego kakaowca, która charakteryzuje się lekko kwaskowym smakiem.

Nawet jeśli jesteśmy tradycjonalistami przy wyborze czekoladowych smakołyków to wodze fantazji puszczamy wtedy, gdy wybieramy coś na prezent i ma to swoje dobre strony, bo i w ten sposób poszerzamy swoje horyzonty smakowe. Jeśli spróbujemy nowości u kogoś to kupimy potem dla siebie. Czy więc czekolada produkowana w niewielkim skądinąd zakładzie ma w Starachowicach rację bytu?

– Nie jesteśmy miastem turystycznym, dlatego też rynek zbytu nie jest tak duży jak w innych miastach, ale nie możemy narzekać, mamy stałych klientów, którzy do nas przychodzą, mamy także firmy, które zamawiają czekoladki ze swoim logo, pralinki i czekolada schodzą także w okolicach większych wydarzeń, czy to świąt, czy walentynek ale także urodzin czy ślubów – mówi Edyta Sieroń. Dodaje także, że żeby zapisać się w pamięci klientów trzeba podążać za trendami, stąd też branżowe szkolenia, wymiana doświadczeń z ludźmi z czekoladowego biznesu – to są główne źródła inspiracji.

Tak, wiemy, chcecie wiedzieć o co chodzi  tym czekoladowym rajem, co się dzieje za drzwiami starachowickiej manufaktury. Ok, zapytaliśmy. Edyta i Andrzej uchylają drzwi i…

Jesteśmy w krainie, gdzie czekolada z kranów płynie, z czekolady są tam tam chatki i… czekoladowe rosną kwiatki. Pracownicy czekoladowy chleb jadają, czekoladową kawę popijają, czekoladowe noszą ubrania i na czekoladowych śpią posłaniach…

Nie, no nie, żartujemy. Na zaplecze czekoladowej twierdzy nie weszliśmy, ale dowiedzieliśmy się jak powstaje czekolada.

– Gdyby chcieć robić to od podstaw to musielibyśmy sprowadzać ziarna kakaowca i mielić je na miejscu. Niestety nie mamy takich maszyn ani miejsca na nie, dlatego też u nas czekolada powstaje już na gotowym pół produkcie czyli na bazie czekolady belgijskiej w drażetkach, która jest podstawą pracy każdego profesjonalnego cukiernika – mówi Edyta Sieroń. – Żeby dostać tabliczkę czekolady czy pralinkę najpierw należy takie drażetki podgrzać, schłodzić, znów podgrzać (proces ten nazywa się temperowaniem), potem wlewamy do formy, usuwamy nadmiar czekolady – i czekamy aż zastygnie. Potem nadziewamy i kolejnego dnia wyjmujemy z form. Sam proces produkcyjny trwa kilka dni, nic nie dzieje się ot tak – uśmiecha się właściciel Andrzej Sieroń.

Będąc przy produkcji czekolady dowiadujemy się również słówka na temat terminowości produktów wyrabianych ręcznie, i tak czekolada bez nadzienia poleży rok, może dłużej, natomiast z nadzieniem nie dłużej niż miesiąc. Produkcja na małą skalę to przed wszystkim jakość, a tę chwalą sobie klienci, którzy wiernie przychodzą i dają się rozpieszczać czekoladowej przyjemności, ta zaś ma swoją cenę. My potwierdzamy, że warto.

Edyta i Andrzej są mistrzami w swoim fachu, ona po matematyce odpowiada za… dekoracje i smaki, on po automatyce odpowiada za… wszelkie czekoladowe braki. Tu skubnie, tam skubnie i ręczy, że wszystko pyszne. Znów żartujemy, obydwoje dbają przede wszystkim o to, by na stoły klientów trafiało to, co najlepsze i najsmaczniejsze. Szczególnie teraz przed świętami.

No właśnie, czy na wielkanocnych stołach czekolada ma swoje miejsce? Oczywiście, że ma, czekoladowe pisanki i zające przemykające gdzieś pomiędzy żurkiem a jajkiem to obowiązkowy produkt, po pierwsze z powodu pysznego smaku, po drugie dlatego, że ucieszą oko każdego. I nie, wcale nie muszą być z czekolady mlecznej, państwo Sieroń w swoje ofercie mają także deserowe pisanki i zajączki. A obok nich…

– Na pewno babka piaskowa – śmieje się Edyta Sieroń – dla Andrzeja nie ma świąt jak nie ma babki. Dla mnie zaś malinowa chmurka koniecznie.

Czekolada, ciasta, desery, lody – Heka nie istniałaby gdyby nie jej pracownicy. Obydwoje właściciele zwracają uwagę na fajną ekipę, z którą przyszło im współpracować. Niektórzy cukierniczych szlifów nabierali jeszcze pod okiem rodziców dzisiejszych właścicieli, Andrzej i Edyta przywiązują się do ludzi i twierdzą, że sprawdzony i zaprzyjaźniony personel to spokojny urlop dla nich.

Heka ma na swoim koncie wiele nagród, do najważniejszych należą II miejsce Lodziarskich Mistrzostw Polski – Expo Sweet 2014 rok, VI miejsce w Trzecich Lodziarskich Mistrzostwach Polski w Warszawie – 2011 rok, zwycięstwo o ogólnopolskim konkursie Państwowej Inspekcji Pracy „Pracodawca – organizator pracy bezpiecznej” i tym samym wpisanie cukierni na Złotą Listę Pracodawców Polski – gala finałowa w Warszawie 2008 rok w obecności Ministra Pracy, pod patronatem Prezydenta RP czy nagroda Specjalnej Strefy Ekonomicznej Starachowice – „Największy mały przedsiębiorca” – statuetka przyznana z okazji 10 lecia SSE w 2008 roku.

Mówi się, że ludzie którzy pracują w słodkim biznesie są szczęśliwsi i weseli.  Patrząc na Edytę i Andrzeja nie mam najmniejszych wątpliwości. Jestem przekonana, że to ta czekolada, której zapach unosi się w powietrzu, powoduje wzrost serotoniny, na pewno, bo nawet ja, a ciężko mnie zadowolić, wychodzę jakby szczęśliwsza i lżejsza. Kalorie pominę słodkim milczeniem.

fot. Heka
fot. Heka
fot. Heka
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKolejna przysięga wielkopolskich terytorialsów
Następny artykułDziewięć punktów! Tyle zabrakło do pobicia rekordu Małysza i Nykaenena