A A+ A++

– Dzięki mnie jest kebab i można jeść kebab! – chwali się Stanisław Żółtek. „Uratowanie” kebaba uważa za jeden z największych sukcesów swojego europosłowania. Żółtek zagłosował bowiem przeciw propozycji KE, by zakazać stosowania niektórych dodatków stosowanych przez producentów mięsa do kebaba (według niektórych badań są one szkodliwe dla zdrowia). Pomysł upadł, a głos Żółtka rzeczywiście miał w tej sprawie znacznie. To jednak raczej wyjątek, co przyznaje sam kandydat.

Z reguły w głosowaniach znajdował się po stronie przegranych. Trudno się dziwić, bo w kadencji 2014-2019, kiedy zasiadał w PE, Żółtek rzadko dawał sobie szanse na zwycięstwa – opuścił ponad jedną czwartą głosowań i należał w tym do rekordzistów. Jego niska aktywność w czasie obrad sprawiła, że tabloidy ochrzciły go „najbardziej leniwym” polskim europosłem.

Urodzony w 1956 roku Żółtek należał też do deputowanych o najbardziej egzotycznych poglądach – skrajnie prawicowych, eurosceptycznych, a gospodarczo ultraliberalnych (w wyborach prezydenckich domaga się choćby zniesienia wszystkich podatków poza VAT i akcyzowym, które mają zostać znacznie obniżone).

– Polskie elity do dzisiaj muszą mieć pana. Jak nie UE, to ZSRR. Jak nie UE, to USA. W związku z tym jesteśmy jak piesek na łańcuchu – to próbka stylu kandydata z debaty w TVP przed wyborami, do których ostatecznie nie doszło. Żółtek twierdził też, że aby nie być francusko-niemiecką kolonią Polska musi wyjść z UE. Takie hasła zawiera się zresztą w nazwie jednej z partii, którym Żółtek przewodził – PolEXIT.

Stanisław Żółtek Fot.: Jacek Bednarczyk / PAP

Jak udało mu się zdobyć europarlamentarny mandat? Pomógł sukces Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego, która w 2014 roku zebrała w sumie 7,15 proc. głosów i wprowadziła do PE czterech deputowanych. Startujący z okręgu małopolsko-świętokrzyskiego Żółtek zdobył prawie 28 tys. głosów i uzyskał mandat (dla porównania najwięcej w okręgu miała Róża Thun – 125 tys., a drugi, obecny prezydent Andrzej Duda – 97 tys.).

Dla Żółtka, który całe życie jest związany z Krakowem, te wybory to był szczyt długiej i pełnej zwrotów politycznej kariery. Jedyna licząca się funkcja jaką wcześniej pełnił, to wiceprezydentura Krakowa w latach 1997-1998. Uzyskał ją dzięki koalicji Unii Polityki Realnej, którą wtedy reprezentował, z Unią Wolności. Jego samorządowa kariera (dwukrotnie był krakowskim radnym) zakończyła się skandalem. Żółtka oskarżono o przyjęcie łapówki, w lutym 2002 roku zatrzymało go CBŚ, na cztery miesiące trafił za kraty. Zarzuty okazały się fałszywe, sąd uniewinnił go, a po długim procesie Żółtek wywalczył 120 tys. złotych odszkodowania za niesłuszny areszt.

Przed wybuchem korupcyjnej afery próbował swoich sił w ogólnokrajowej polityce. W 2001 roku bez sukcesu walczył o sejmowy mandat z list… Platformy Obywatelskiej, która startowała wówczas w ramach porozumienia wyborczego z UPR-em.

Kłopoty z prawem i sądowa batalia nie przeszkodziły Żółtkowi w zajmowaniu się polityką. Problem w tym, że poza europarlamentarną elekcją z 2014 roku nie miał już na tym polu żadnych sukcesów. Choć nie można powiedzieć, że nie dawał losowi szansy – startował w niemal wszystkich możliwych wyborach – od samorządowych, przez parlamentarne, po europejskie (trzykrotnie), a teraz prezydenckie.

Jednocześnie wiódł bogate życie partyjne, pnąc się w górę w strukturach UPR (o kierowanie tą formacją stoczył nawet sądową batalię), a później założonego przez Korwin-Mikkego Kongresu Nowej Prawicy. W wyborach prezydenckich reprezentuje związek starej partii (KNP) z nową PolEXIT.

Paweł Tanajno

– Jeżeli kilka milionów ogląda debatę, to jest to supersprawa. Wynik wyborczy mam w pompce. Przecież ja nawet kampanii nie prowadzę – mówił Paweł Tanajno w „Rzeczpospolitej” po pierwszej debacie. Wielokrotnie podkreślał, że w jego kandydowaniu chodzi o rozgłos i wygenerowanie „ruchu w internecie”. Głównie wokół strajku przedsiębiorców, sprawy w którą zaangażował się w czasie pandemii. Walczył przeciwko, jego zdaniem nieudolnemu „zamrażaniu” i „rozmrażaniu” gospodarki. – W ich imieniu [przedsiębiorców – przyp. red.] oskarżam Mateusza Morawieckiego i Andrzeja Dudę o falę zwolnień i niszczenia polskich firm. Chcemy uratować gospodarkę? Przede wszystkim postawić Morawieckiego i Dudę przez Trybunałem Stanu – mówił.

W czasie debaty rzeczywiście odnosił się w zasadzie do tej jednej sprawy. – Nie pojechałbym nigdzie bez wcześniejszego odwiedzenia polskich przedsiębiorców – odpowiedział na pytanie o pierwszą podróż zagraniczną.

Występ rzeczywiście wygenerował sporo szumu i ruchu w internecie, ale w utrzymaniu zainteresowania Tanajnie pomogło jeszcze coś – pacyfikowanie demonstracji przedsiębiorców przez policję i relacjonowanie protestów przez TVP, która przedstawiała go jako antybohatera. Pod koniec maja został nawet zatrzymany przez policję i spędził 48 godzin w areszcie. Postawiono mu zarzut naruszenia nietykalności funkcjonariuszy.

Paweł Tanajno Fot.: Radek Pietruszka / PAP

Tanajno, choć relatywnie mało znany, ma za sobą bogatą karierę polityczną. Uwagę próbuje na siebie zwracać na wszelkie możliwe sposoby. Jego komitet w wyborach na prezydenta Warszawy w 2018 roku nazywał się ODKORKUJEMY.WAWĘ.RIGCZ.TANAJNO.HAWAJSKA+.

– Nie będę przecież przebijał propozycji tych oszustów i wybrałem opcję Pomarańczowej Alternatywy. Jestem dumny z tego, że dało się przeprowadzić happeningową kampanię – tłumaczył w „Rzeczpospolitej”. Z kolei w 2011 ujawnił w rozmowie z „Wprost” problemy finansowe Ruchu Palikota, z którym wcześniej był luźno związany.

Wcześniej flirtował z Platformą Obywatelską i w 2002 roku, w wieku 27 lat, reprezentował partię w wyborach do rady dzielnicy Mokotów. Polityczne afiliacje zmieniał zresztą nader często – w 2015 roku, kiedy po raz pierwszy próbował swoich sił w wyborach prezydenckich, reprezentował partię Demokracja Bezpośrednia. Zajął wówczas ostatnie, 11 miejsce, uzyskując mniej niż 30 tys. głosów (czyli ponad trzy razy mniej niż podpisów, potrzebnych do zarejestrowania kandydatury). Ale polityczne porażki Tanajny się na tym nie zakończyły. Jeszcze w tym samym roku próbował się dostać do Sejmu z list Kukiz’15. W ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego reprezentując ruch Kukiza zdobył w Warszawie 2,5 tys. głosów (z trzeciego miejsca na liście).

Kiedy akurat nie startuje w wyborach, Tanajno zajmuje się biznesem. Doradza w dziedzinie marketingu internetowego, a w przeszłości prowadził sieć sklepów komputerowych.

Mirosław Piotrowski

Nazywano go kandydatem ojca Rydzyka, ale to już od dawna nieaktualne. Drogi Mirosława Piotrowskiego, 54-letniego profesora historii na KUL, z toruńskim redemptorystą rozeszły się ostatecznie na początku kwietnia. Telewizja Trwam nagle przestała emitować felietony profesora, które pojawiały się w niej w każdą niedzielę od lat – relacjonowała „Gazeta Wyborcza”.

Wcześniej Piotrowski był z imperium medialnym Tadeusza Rydzyka blisko związany. To ojciec dyrektor patronował jego politycznej karierze. A jest to, choć Piotrowski nie należy do polityków z pierwszych stron gazet, kariera imponująca. I jak w soczewce odbija się w niej polityczna aktywność Rydzyka. Lubelski historyk przez 15 lat zasiadał w Parlamencie Europejskim – pierwszy raz, od 2004 roku, z ramienia Ligi Polskich Rodzin, kiedy Radio Maryja wspierało tę formację. Później dwukrotnie reprezentując PiS, kiedy Rydzyk przerzucił się na promowanie partii Jarosława Kaczyńskiego.

Mirosław Piotrowski Fot.: Wojtek Jargiło / PAP

Co ciekawe, Piotrowski za każdym razem porzucał PiS. Pierwszy raz z europarlamentarnej frakcji wystąpił w 2012 roku. Kaczyński nie był zadowolony. Choć dzięki wpływom Rydzyka Piotrowski dostał miejsce na lubelskiej liście PiS, to zaledwie drugie (w praktyce bez szans na mandat). By go dodatkowo pognębić Kaczyński przyjechał do Lublina i widowiskowo poparł jedynkę na liście, prof. Waldemara Parucha. Mimo tych przeszkód protegowany ojca dyrektora pokonał Parucha i przechwycił mandat, zdobywając aż o 30 tys. głosów więcej. Niemal natychmiast zdradził ponownie, odchodząc z frakcji EKR, do której należała PiS. Koledzy zarzucali, że uczynił to z powodów finansowych – żeby nie płacić partyjnej składki od pensji europosła – pisała „Gazeta Wyborcza”. Sam Piotrowski miał twierdzić, że został z EKR wypchnięty.

W 2019 roku nie dostał od PiS trzeciej szansy. Próbował startować do PE z własnej partii Ruchu Prawdziwa Europa – Europa Christi, ale nie udało się zarejestrować list. Fiaskiem zakończyła się także próba startu do Senatu. Ugrupowanie z Chrystusem w nazwie powstało oczywiście przy błogosławieństwie ojca Rydzyka. Miało wywierać nacisk na PiS i pokazywać, że toruński redemptorysta tworzy alternatywę wobec partii Kaczyńskiego. Taki był także pomysł z kandydowaniem Mirosława Piotrowskiego w wyborach prezydenckich.

Ale ojciec dyrektor wyczuł, że wspieranie inicjatyw rozbijających poparcie dla PiS w ogóle mu się nie opłaca. Pod koniec 2019 roku jego media przestały wspierać Europę Christi, a kilka miesięcy później Rydzyk pozbył się Piotrowskiego w ogóle. – Dzwoniący do mnie w tej sprawie ojciec redemptorysta, którego notabene od lat znam i bardzo lubię, w uzasadnieniu użył pięknej formy: „przecież pan profesor rozumie” – tłumaczył Piotrowski wstrzymanie emisji felietonów w opublikowanym na Facebooku oświadczeniu.

Biorąc pod uwagę długoletni związek z mediami ojca Rydzyka (Piotrowski wykłada także w jego szkole) nie trudno zgadnąć, jakie kandydat ma poglądy. Wśród najważniejszych wartości jego partia wymienia „nienaruszalność życia ludzkiego – od poczęcia do naturalnej śmierci” i „sprzeciwia się zalegalizowaniu każdej sztucznej metody poczęcia życia ludzkiego, aborcji, eutanazji i działań na zarodkach ludzkich, które są niezgodne z prawem naturalnym, godnością ludzką i nauką moralną Kościoła Katolickiego”. Sprzeciwia się też „propagowaniu w szeroko pojętej przestrzeni publicznej Ideologii LGBT”, która miałaby według Europy Christi „stać w sprzeczności z godnością człowieka i zasadami prawa naturalnego”. Ostatnio Piotrowski próbuje też grać kartą tzw. ustawy 447, która dotyczy zwrotu mienia żydowskiego.

W swoim konserwatywnym przekazie Piotrowski nie różni się znacznie od urzędującego prezydenta. Dlatego usiłuje się przedstawiać jako lepszy Dudy. – Głosowałem na Andrzeja Dudę, ale mnie zawiódł – powtarza.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZakończono modernizację świetlicy wiejskiej w miejscowości Krajewo Białe
Następny artykułOgromna plama oleju na ul. Dębickiej w Mielcu