Nie chodzi tylko o stolicę Podkarpacia, lecz o to, jaki będzie wynik wyborów samorządowych i parlamentarnych w 2023 r. Stanisław Janecki na łamach tygodnika „Sieci” opisuje obecną przedwyborczą sytuację w Rzeszowie. Zauważa, że… opozycja szybko i łatwo porozumiała się w sprawie wspólnego kandydata na prezydenta Rzeszowa […]. Konrada Fijołka, wiceprzewodniczącego Rady Miasta Rzeszowa, szefa klubu Rozwój Rzeszowa, uznano za najlepiej dopasowanego do potrzeb: samorządowca, rzeszowianina, współpracownika urzędującego przez ponad 18 lat prezydenta Tadeusza Ferenca, ale nie mechanicznego jego kontynuatora, i przed pięćdziesiątką.
Autor podkreśla, że:
Bitwa o Rzeszów to dla opozycji najważniejsza operacja polityczna od czasu przegranych wyborów na prezydenta Polski […]. Rzeszowskie wybory mają przykryć porażki w wyborach europejskich, parlamentarnych i prezydenckich […]. Ale przede wszystkim mają przekonać Polaków, że Zjednoczona Prawica nie jest już w stanie wygrywać. Dlatego priorytetem jest to, żeby nie wygrał nikt związany ze Zjednoczoną Prawicą. Janecki zauważa: […] lokalne wybory w Rzeszowie są najważniejszym wydarzeniem politycznym w perspektywie ponad dwóch lat. Czy liderzy i członkowie Zjednoczonej Prawicy mają tego świadomość? Może i mają, ale zachowują się tak, jakby nie mieli. A nawet zachowują się tak, jakby te wybory chcieli przegrać, wystawiając trzech kandydatów: Ewę Leniart (PiS), Marcina Warchoła (Solidarna Polska) i Waldemara Kotulę (Porozumienie).
Publicysta „Sieci” omawia lokalną sytuację w tym mieście:
Od 2002 r. Rzeszowem rządził Tadeusz Ferenc. […] opozycja uznała, że ta odrębność Rzeszowa może się skończyć wraz z rezygnacją jego prezydenta. Odrębność, gdyż na Podkarpaciu wygrywa i rządzi Prawo i Sprawiedliwość, a Rzeszów (oraz gmina Cisna) to enklawa, gdzie jest inaczej. Dlatego liderzy opozycji uważają, że nie wolno dopuścić do tego, by w Rzeszowie wygrała rządząca na Podkarpaciu Zjednoczona […]. Janecki wyjaśnia, że kandydat opozycji prezentuje się jako samorządowiec, nie polityk: Ma powstać wrażenie, że nie chodzi o politykę […]. To stara metoda uprawiania niepolitycznej polityki, na co sporo ludzi się nabiera, szczególnie w wyborach samorządowych. I przecież Fijołek został poparty przez cztery opozycyjne partie, czyli jest kandydatem politycznym do bólu.
Janecki wyjaśnia, dlaczego sytuacja może być niebezpieczna dla Zjednoczonej Prawicy:
W sondzie portalu nowiny24.pl […] wygrał Grzegorz Braun – 45,75 proc. głosów internautów, który wyprzedził Konrada Fijołka – 23,83 proc. Sonda, choć niereprezentatywna, powinna dać do myślenia liderom Zjednoczonej Prawicy […]. Choć Braun wygrał w internetowej sondzie, większe szanse ma Fijołek, gdyż w takich próbach zwykle bardzo się mobilizują zwolennicy Konfederacji, w tym wielu niepełnoletnich, a więc niemogących głosować. I paradoksalnie te większe szanse na wygraną ma Fijołek w pierwszej niż w drugiej turze […]. W drugiej turze Fijołkowi byłoby trudniej wygrać z powodu mobilizacji Zjednoczonej Prawicy i głosowania na jednego kandydata […]. Wygrana kandydata czterech partii już w pierwszej turze miałaby ogromne znaczenie propagandowe i mobilizacyjne. Byłaby wykorzystywana do narracji, iż przy połączeniu sił opozycji można łatwo wygrać ze Zjednoczoną Prawicą […]. Reset w Rzeszowie jest traktowany jako początek resetu w całej Polsce i może mieć fundamentalne znaczenie w pierwszych wyborach w 2023 r. – samorządowych. A ich wynik przesądzi o rezultacie wyborów parlamentarnych kilka miesięcy później. Bitwa o Rzeszów ma z tych powodów znacznie większą rangę niż mogłoby się wydawać, co Zjednoczona Prawica zdaje się kompletnie bagatelizować.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 29 marca br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS