To jest program przewidziany na lata i na długofalowy sukces, ale sukces nie tyle ekonomiczny, co wyborczy. Cel Polskiego Ładu jest jeden, najważniejszy – ma zapewnić szerokie poparcie społeczne dla formacji rządzącej i pomóc w utrzymaniu władzy. Propozycje rozwiązań socjalnych dadzą jeśli nie 50 proc., to 40 proc. poparcia. A taki wynik wystarcza do wygrania wyborów – mówi prof. Stanisław Gomułka, ekspert ekonomiczny Bussiness Centre Club, wiceminister finansów w rządzie Donalda Tuska.
Rząd i partia rządząca ogłaszając Polski Ład zapowiadały poprawę losu najuboższych Polaków. Tymczasem media donoszą, że niektóre rozwiązania uderzą w najmniej zarabiających, którzy będą musieli zapłacić składkę zdrowotną od zarobku, do tej pory zwolnionego z podatków.
Prof. Stanisław Gomułka: Słuchając polityków partii rządzącej oraz samego pana premiera Mateusza Morawieckiego odnoszę wrażenie, że są zaskoczeni. Że nie przewidzieli implikacji pewnych rozwiązań, które zostały zaproponowane podczas słynnej prezentacji Polskiego Ładu z 15 maja. Stąd w tej chwili w ministerstwie finansów trwają prace nad „łatami”, które mają poprawić ten program. Sam premier zapowiada, że w niedługim czasie poznamy dziesięć nowych ustaw związanych z Polskim Ładem. I jak rozumiem uwzględnią one te poprawki.
Sam Polski Ład wywołuje wiele emocji. Zwolennicy formacji rządzącej mówią o cywilizacyjnym skoku, nowym planie Marshalla. Programie, który na lata zapewni Polsce stabilny rozwój. Przeciwnicy rządu mówią o zlepku sloganów i mocnym uderzeniu w klasę średnią oraz przedsiębiorców. Kto ma rację?
To jest program przewidziany na lata i na długofalowy sukces, ale sukces nie tyle ekonomiczny, co wyborczy. Cel Polskiego Ładu jest jeden, najważniejszy – ma zapewnić szerokie poparcie społeczne dla formacji rządzącej i pomóc w utrzymaniu władzy. Propozycje rozwiązań socjalnych dadzą jeśli nie 50 proc., to 40 proc. poparcia. A taki wynik wystarcza do wygrania wyborów. Ale oczywiście powiedzenie wprost, „robimy program, mający zapewnić nam utrzymanie władzy” byłoby źle odebrane, a więc padają słowa o wzroście gospodarczym, rozwoju, skoku cywilizacyjnym. Ale rozwój zapewnią inwestycje, nie transfery socjalne, a to na nich głównie opiera się przedstawiony przez rząd program. To powtórka z 2015 roku, gdy prezydent Andrzej Duda i późniejsza premier Beata Szydło złożyli szereg obietnic, co przełożyło się na poparcie w wyborach.
No tak, ale ja pamiętam 2015 rok. I wtedy eksperci przestrzegali, że realizacja programu PiS doprowadzi do katastrofy, wręcz tragedii finansów publicznych, kryzysu. No i PiS rządzi sześć lat. Wprowadził 500 Plus i szereg innych programów społecznych. One mogą się podobać, lub nie, ale faktem jest, że do żadnej katastrofy nie doszło?
Ale pamiętajmy, że Prawo i Sprawiedliwość w roku 2015 złożyło szereg znacznie dalej idących niż 500 Plus obietnic. Obok tych najbardziej spektakularnych, właśnie wsparcia dla rodziców i obniżenia wieku emerytalnego padły też propozycje radykalnej pomocy dla frankowiczów, wysokiej kwoty wolnej od podatków. Z najbardziej kosztownego pomysłu – wsparcia dla frankowiczów – rząd się po cichu wycofał. Sam byłem świadkiem spotkania, na którym prezydent Andrzej Duda chciał tę pomoc przeforsować, a przeciw byli prezes Narodowego Banku Polskiego prof. Adam Glapiński i prezes PiS, Jarosław Kaczyński. I te kosztowne zmiany nie zostały wprowadzone. Druga kwestia – obniżenie wieku emerytalnego.
No, został obniżony…
Tak, ale nie od razu. Rząd zwlekał z tym dwa lata, do czasu, gdy okazało się, że wzrost gospodarczy i wpływy do budżetu są na tyle duże, że można sobie na to pozwolić. Trzecia sprawa – kwota wolna, nie została podniesiona do kwoty, jaką zapowiadano. Więc jeśli chodzi o realizację kosztownych programów, to zostało samo 500 Plus. Co ważne, w kampanii 2015 roku zapowiadano 500 Plus na każde dziecko, a ostatecznie w przypadku pierwszego dziecka było wprowadzone kryterium dochodowe. Te 25 miliardów na ten program nie zrujnowały budżetu.
Nie zapewniły, ale skoro socjal nie daje wyższego wzrostu gospodarczego, skąd tak dobre wskaźniki przed pandemią?
Po pierwsze – z zaskakującej międzynarodowej koniunktury, która zapewniła wzrost PKB. A to z kolei zapewniło zwiększenie wpływów z podatku VAT. Co rząd także wykorzystywał, przedstawiając jako efekt ukrócenia działania mafii vatowskich i oszustw.
Rozmawiał Przemysław Harczuk
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS