Treść dostępna również w wersji mobilnej
na m.interia.pl oraz w aplikacjach na iOS i Android
Czwartek, 14 lutego (09:58)
Zeszłotygodniowa wyprzedaż na europejskich parkietach giełdowych oraz słabość wspólnej waluty wywołane były w dużej mierze przez serię negatywnych rewizji dotyczących wzrostu gospodarczego w strefie euro. Nic więc dziwnego, że poranny odczyt niemieckiego PKB budził spore zainteresowanie wśród uczestników rynku.
Widoczne pogorszenie danych z ostatnich miesięcy znacząco zwiększyło bowiem obawy o to, że gospodarka naszych zachodnich sąsiadów znalazła się w technicznej recesji (warunkiem jej wystąpienia są dwa kwartały z rzędu spadku PKB). Tak się nie stało, co można uznać za uspokajającą informację, jednak z drugiej strony stagnacja niemieckiej gospodarki w ostatnich trzech miesiącach 2018 roku wpisuje się w szerszy kontekst spowolnienia gospodarczego w strefie euro. Otwartym pozostaje dalej pytanie, czy jest to zjawisko przejściowe, czy jednak należy na poważnie rozważać ryzyko recesji. Za pierwszym scenariuszem może przemawiać ostatnia poprawa sytuacji chińskiej gospodarki. Szczególnie mocną, pozytywną korelację można zauważyć między produkcją przemysłową strefy euro, która ostatnio znalazła się na najniższych poziomach od kryzysu finansowego i chińskim importem. Wcześniejsze dane PMI oraz dzisiejsze odczyty z Państwa Środka nastrajają umiarkowanie optymistycznie, co rysuje lepsze perspektywy przed gospodarką strefy euro.
Tak dochodzimy do wciąż nierozwiązanego konfliktu handlowego między Chinami i USA, którego wynik będzie miał decydujący wpływ na dalszy rozwój wydarzeń. Na chwilę obecną wydaje się, że sprawy zmierzają w dobrym kierunku. Dziś rozpoczęły się rozmowy na najwyższym szczeblu urzędniczym, a jutro do stołu negocjacyjnego zasiądzie również prezydent Xi Jinping. Media donoszą, że w związku z kolejnymi postępami w pracach nad porozumieniem Donald Trump będzie skłonny przedłużyć graniczny termin dla “zawieszenia broni”, który mija 1 marca. Według agencji Bloomberg mowa o kolejnych 60 dniach, co jeśli się potwierdzi, powinno być pozytywnym bodźcem dla ryzykownych aktywów oraz wspólnej waluty. Dopóki jednak na rynek nie trafiają żadne konkretne i potwierdzone informacje, trudno spodziewać się zmiany sentymentu z ostatnich dni. W przypadku EURUSD nie można więc wykluczyć testu dołka z połowy listopada znajdującego się w okolicy 1.1226.
Na rynku surowców w górę sukcesywnie wędrują ceny ropy i za baryłkę Brent na rynku terminowym trzeba już zapłacić ponad 64.50$. U podstaw ostatniego impulsu wzrostowego leżą zapowiedzi Arabii Saudyjskiej, która od marca planuje ściąć produkcję surowca o dodatkowa pół miliona baryłek dziennie. Co więcej, agencja IEA (International Energy Agency) w swoim comiesięcznym raporcie wskazuje, że w styczniu mieliśmy do czynienia ze spadkiem globalnej podaży o 1.54 miliona baryłek dziennie. Nie bez znaczenia pozostają też rosnące oczekiwania na porozumienie w sprawie wojny handlowej. Jeżeli Chinom i USA uda się dojść do porozumienia, to również ceny czarnego złota powinny złapać więcej wiatru w żagle. Po wybiciu górnego ograniczenia konsolidacji z ostatnich tygodni i zniesienia 38.2% ruchu spadkowego rozpoczętego w październiku zeszłego roku, również sytuacja techniczna sprzyja kontynuacji wzrostów.
Jacek Bakoński
zespół mForex, Dom Maklerski mBanku
Źródło in … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS