Nie jest prawdą, że byłem już wszędzie. To niemożliwe. Natomiast zawsze najchętniej wracam do miejsc, które przynajmniej raz widziałem.
Te kocham najbardziej, bo często się w nich gubię, a nie ma przecież cudowniejszego przeżycia, jak namiętnie i bezpiecznie zatracić się w swojskości, która jednocześnie z pewnych względów jest obca. Okazuje się, że można przeżywać szok kulturowy także we własnym kraju, który z peryferii stał się nagle centrum, czyli (we własnym mniemaniu) pępkiem świata. Też tak macie?
W świętokrzyskim Wąchocku ludzie dzielą się na “grumbków”, zamieszkałych tam z dziada pradziada (notabene, z prawem ciągle do serwitutu nadanego im w wieku XV przez samego Kazimierza Jagiellończyka), oraz “przybłędy” czyli wszystkich tych, co zamieszkali tam znacznie później. W wersji uwspółcześnionej grumbki to “krzoki”, cała reszta zaś to “ptoki” i już.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS