Przez dwa miesiące szkoła wiedziała, że Alex mógł zostać wykorzystany seksualnie, ale – jak twierdzą rodzice – niczego w tej sprawie nie zrobiła. Dyrektorka podstawówki skierowała wniosek do sądu rodzinnego o zbadanie sytuacji chłopca dopiero wtedy, gdy ten zmienił szkołę, a jej działaniom zaczęła przyglądać się prokuratura.
Alex mieszka w niewielkiej miejscowości w Małopolsce. Jego dom od Krakowa dzieli kilkanaście kilometrów. Chłopiec w szóstej klasie podstawówki pojechał na zieloną szkołę, do Łeby.
– Wrócił zmieniony. Był taki dziwny. Niewiele mówił, zamknął się w sobie — mówi “Wyborczej” pani Monika, mama Alexa. I dodaje: – Syn powiedział, że kolega mu dokuczał, ale nie powiedział jasno, co się na tej wycieczce wydarzyło. Dopiero później, po jakichś trzech tygodniach, wezwał mnie psycholog Alexa, do którego chodzimy prywatnie, i powiedział, co syn mu wyjawił. Terapeuta przekazał, że jest zmuszony zawiadomić prokuraturę. A mnie zmroziło. To były rzeczy, które naprawdę trudno nazwać zabawą, jak uznała potem prokuratura.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS