Malwina Juszczak-Duda ma 35 lat i na stałe mieszka w Legnicy. Jest aktywną działaczką społeczną i założycielką fundacji „Samodzielne R jak Rodzic”. Otwarcie przyznaje się, że jest uzależniona od seksu, a jej walka i wyjście z nałogu zajęła kilkanaście lat. Dziś jest terapeutką uzależnień, prowadzącą warsztaty dla innych uzależnionych, oraz mediatorem sądowym.
Wiktor Krajewski: Głośno i bez wstydu mówisz o swoim problemie i przyznajesz się, że jesteś seksoholiczką. Kiedy zorientowałaś się, że borykasz się z uzależnieniem od seksu?
Malwina Juszczak-Duda: Gdy dorastałam i zaczęłam dosyć mocno poszukiwać związków z mężczyznami. Mój pierwszy chłopak skrzywdził mnie, więc w odwecie postanowiłam, że teraz to ja będę krzywdzić innych i nie będę wdawała się w dłuższe związki, bo facetom nie należy się zaufanie. Typowe zachowanie dla osobowości narcystycznej. Cały czas rezonowałam z tym, że zostałam skrzywdzona, więc moje związki były szybkie i krótkie. Było ich coraz więcej i wtedy zaczęłam się orientować, że chyba coś jest ze mną nie tak, bo stworzenie trwałej relacji jest w moim przypadku niemożliwe. Z kolei poszukiwanie samego seksu było niezmiernie mi potrzebne i niezbędne, żeby normalnie funkcjonować. Wchodziłam w relację z facetem, korzystam z niej i wychodziłam.
Pojawiało się we mnie wtedy poczucie, że jestem wartościowa, bo mogę mieć każdego, którego zechcę.
Brzmi, jakbyś polowała na ofiary. Wygląd mężczyzn, których chciałaś uwieść miał dla ciebie znaczenie?
Przede wszystkim sama stawiałam siebie na pozycji ofiary, bo meritum każdego uzależnienia polega na tym, że nie masz miłości do samego siebie. „Sprzedając” swoje ciało, odcinałam się od uczuć. Czy patrzyłam na wygląd mężczyzn, z którymi lądowałam w łóżku? Przede wszystkim patrzyłam na ich wygląd dlatego, że sama miałam dużo kompleksów związanych ze swoim wyglądem zewnętrznym. Żeby siebie podbudować, że jestem czegoś warta, szukałam zawsze mężczyzny, którzy są atrakcyjni fizycznie. Oni musieli podobać się wszystkim. Seksoholizm jest tak złożony, że niektórzy są uzależnieni od flirtu, niektórzy od mechanicznego seksu, niektórzy od tego, żeby poczuć się wartościowym, więc wybierają wtedy ofiary, które uzupełniają te płaszczyzny, na których my sami – jako seksoholicy – czujemy się po prostu gorsi. Nie umiałam się sprawdzać z kimś, kto w mojej ocenie był brzydki. Charakter nie miał dla mnie żadnego znaczenia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS