Rozwiązaniem może być lokowanie pieniędzy w bankach lub SKOK-ach. Po pierwsze, depozyty w tych instytucjach są gwarantowane przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny, co oznacza, że nawet jeśli bank lub SKOK ogłosiłby upadłość, to i tak dostaniemy z powrotem 100 proc. naszych pieniędzy (trzeba jednak pamiętać o limicie takiej gwarancji, który wynosi 100 tys. euro, czyli obecnie ok. 450 tys. zł).
Po drugie, trzymanie pieniędzy w bankach daje możliwość zadbania o to, aby nie traciły na wartości. Warto więc wybrać lokatę lub przelać pieniądze na rachunek oszczędnościowy. Oprocentowanie na lokacie czy rachunku oszczędnościowym może jednak nie wystarczyć, aby – po uwzględnieniu inflacji i podatku od zysków kapitałowych – cieszyć się nawet niewielkim realnym zyskiem.
Potencjalnie wyższy zysk – obarczony jednak istotnie wyższym ryzykiem – mogą przynieść inwestycje w obligacje, akcje, fundusze inwestycyjne, złoto oraz nieruchomości. Dokonując wyboru, koniecznie trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, jak wysoki poziom ryzyka jesteśmy w stanie zaakceptować, jak dużą stratę jesteśmy gotowi ponieść, a także jakiego zysku oczekujemy i jaki jest horyzont czasowy naszej inwestycji.
Ponieważ ryzyko jest nieodłącznym elementem każdej inwestycji, warto pamiętać o podstawowej zasadzie doświadczonych inwestorów, a więc o konieczności dywersyfikacji swojego portfela z punktu widzenia aktywów o różnym poziomie ryzyka. Najbardziej bezpieczne i tym samym najmniej ryzykowne są inwestycje w obligacje i bony skarbowe, czyli papiery dłużne Skarbu Państwa. Natomiast inwestycje w akcje, fundusze inwestycyjne, złoto i nieruchomości łączą się już z większym ryzykiem i dlatego wymagają od inwestora doświadczenia i wiedzy merytorycznej. Dzięki dywersyfikacji portfela, nawet jeśli stracimy część pieniędzy zainwestowanych np. w akcje, to zarobimy na nieruchomościach lub odwrotnie.
Obligacje
Jeśli nie mamy apetytu na ryzyko, to żeby zachować siłę nabywczą oszczędności, możemy zdecydować się na zakup obligacji. Obligacje to dłużne papiery wartościowe. Mogą być emitowane przez Skarb Państwa, samorządy lub przez prywatne przedsiębiorstwa (tzw. obligacje korporacyjne).
Najpopularniejsze wśród Polaków są detaliczne obligacje skarbowe, dają one bowiem oszczędzającym maksymalne bezpieczeństwo (ryzyko utraty kapitału jest bliskie zera).
Inwestorzy mają do wyboru zarówno papiery krótkoterminowe – bony skarbowe (których okres zapadalności wynosi zaledwie trzy miesiące), jak i obligacje, które wymagają dłuższego oszczędzania (np. 10-letnie lub nawet 12-letnie). Największy zysk mogą przynieść 12-letnie obligacje rodzinne ROD.
Kupno obligacji skarbowych jest równie proste, co założenie lokaty w banku. Można je nabyć zarówno w oddziałach PKO BP, jak i przez Internet: www.zakup.obligacjeskarbowe.pl lub www.inteligo.pl czy przez telefon.
Akcje
Jednym ze sposobów inwestowania jest zakup akcji, np. spółek notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Jak podał dziennik „Parkiet”, w styczniu 2020 r. Polacy otworzyli największą liczbę rachunków inwestycyjnych od 2014 r.
Akcje można kupować samodzielnie: wystarczy założyć rachunek w biurze maklerskim. Bez odpowiedniej wiedzy i doświadczenia na rynkach finansowych inwestycje na giełdzie zamiast wymarzonych zysków mogą jednak generować potężne straty. Wystarczy kilka złych inwestycji, aby stracić tak dużą część kapitału, że jej odrobienie może być trudne i czasochłonne, a czasami wręcz niemożliwe. Dlatego zanim zainwestuje się na giełdzie swoje pieniądze, warto zapoznać się z poradnikami dla inwestorów oraz poznać tajniki analizy fundamentalnej i analizy technicznej. Nawet przestrzegając wszelkich reguł, nie sposób jednak przewidzieć sytuacji, które mogą doprowadzić do krachu na giełdach.
Fundusze inwestycyjne
Ci, którzy nie mają odpowiedniej wiedzy lub którym brakuje czasu na śledzenie wahań kursów i regularną analizę giełdowych spółek, swoje pieniądze mogą powierzyć specjalistom. Fundusze inwestycyjne sprzedają swoje jednostki wielu inwestorom, a następnie lokują je np. w akcje (np. polskie, amerykańskie, rynków wschodzących etc.), obligacje (skarbowe, korporacyjne etc.) czy w instrumenty rynku pieniężnego (np. –depozyty bankowe).
Na polskim rynku działa kilkaset funduszy inwestycyjnych otwartych (FIO), które charakteryzują się dużą płynnością i które może kupić lub sprzedać każdy inwestor, a fundusz ma obowiązek natychmiastowego odkupu jednostek na każde żądanie. FIO dają możliwość inwestowania nawet tym inwestorom, którzy nie dysponują dużym kapitałem. Kwota minimalna, którą można zainwestować w otwarte fundusze inwestycyjne, jest niewysoka i często wynosi 50–100 zł.
Drugi rodzaj funduszy – według kryterium uczestnictwa – to fundusze inwestycyjne zamknięte (FIZ). Emitują one publiczne lub niepubliczne certyfikaty inwestycyjne, które mają status papierów wartościowych. Certyfikaty emitowane są w seriach, a liczba uczestników FIZ jest ograniczona przez liczbę wyemitowanych certyfikatów. Zasady działania tego typu funduszy określają ich statuty. Fundusze zamknięte działają zazwyczaj przez ściśle określony czas, po którym certyfikaty są umarzane, a uczestnikom FIZ wypłacana jest należna kwota.
W przeciwieństwie do funduszy inwestycyjnych otwartych fundusze inwestycyjne zamknięte zazwyczaj nie muszą więc być gotowe do szybkiego odkupu certyfikatów, dzięki czemu mogą inwestować w mniej płynne aktywa.
Fundusze inwestycyjne można podzielić również ze względu na kryterium celu inwestycyjnego na akcyjne (zwane też agresywnymi – inwestują głównie w akcje; mogą przynieść duże zyski i równie wielkie straty), mieszane (np. fundusze zrównoważone lub stabilnego wzrostu – inwestują zarówno w akcje, jak i obligacje, których proporcje w portfelu zmieniają się w zależności od sytuacji na rynkach finansowych), dłużne (inwestują głównie w obligacje skarbowe, komunalne lub korporacyjne) oraz rynku pieniężnego (skupiają się na certyfikatach depozytowych oraz innych instrumentach obarczonych niskim ryzykiem, przynoszą zyski porównywalne z tradycyjnymi lokatami bankowymi, choć i w ich przypadku należy liczyć się z ryzykiem straty części kapitału).
Trzeba pamiętać, że tak jak w przypadku np. akcji również wartość udziałów w funduszu inwestycyjnym może rosnąć lub maleć. Aktualne notowania danego funduszu można znaleźć m.in. w prasie, na stronach internetowych funduszy, a także w wielu aplikacjach na urządzenia mobilne. Dokonując wyboru funduszu, nie kierujmy się wyłącznie historycznymi stopami zwrotu. I chociaż przemawiają one do wyobraźni, to nie ma żadnej gwarancji, że świetny wynik sprzed roku czy z ostatnich trzech miesięcy uda się powtórzyć. Możemy za to spróbować odnaleźć te fundusze, których zarządzający w ciągu ostatniego roku, dwóch lub trzech lat osiągali najlepsze wyniki na tle swojej grupy (np. najlepsze fundusze akcji czy obligacji krótkoterminowych).
Warto też obniżyć koszt inwestycji. Fundusze inwestycyjne pobierają opłatę za zarządzanie (wliczoną w cenę jednostki), a także – bardzo często – opłatę dystrybucyjną, której wysokość zależy od typu funduszu, a także od tego, za jaką kwotę kupujemy jednostki – im więcej kapitału inwestujemy, tym ta opłata jest niższa. Po podjęciu decyzji o kupnie konkretnego funduszu porównajmy opłaty dystrybucyjne w różnych funduszach. Może się bowiem okazać, że już na starcie inwestycji zaoszczędzimy 0,5 czy nawet 1 proc., ponieważ w ramach promocji uda nam się zapłacić tylko połowę opłaty dystrybucyjnej lub nawet nie zapłacimy jej wcale.
Dla osób, które chcą ograniczyć ryzyko strat, dobrym pomysłem może być systematyczne oszczędzanie i regularne kupowanie jednostek funduszy za mniejsze kwoty. Uśredniając cenę zakupu, minimalizujemy wówczas ryzyko, że kupimy jednostki funduszu akurat na szczycie hossy, narażając się na stratę lub długie czekanie na możliwość sprzedaży jednostek i odzyskania zainwestowanego kapitału.
Nieruchomości
Pieniądze można zainwestować także w kupno działki, mieszkania lub domu. Trzeba mieć jednak świadomość, że rynek nieruchomości pod względem zmienności cen przypomina raczej ryzykowne akcje niż bezpieczne bankowe lokaty. Inwestowanie w domy czy mieszkania wiąże się więc z ryzykiem utraty części lub całości zgromadzonego kapitału.
Komisja Nadzoru Finansowego przestrzegała w ubiegłym roku zwłaszcza przed ryzykiem związanym z inwestowaniem w nieruchomości z przeznaczeniem na wynajem krótkoterminowy (tzw. -condohotele czy aparthotele), zwracając uwagę, że „inwestycje takie wiążą się z ryzykiem utraty zainwestowanych środków finansowych, którego inwestorzy powinni być świadomi”.
„Komunikaty marketingowe, które promują tego rodzaju inwestycje, zawierają często informacje o bezpieczeństwie lokaty oraz gwarancji osiągnięcia zysków, nawet w przedziale 7–10% w skali roku. Niejednokrotnie skupiają się na obietnicy zysku, nie uwzględniając w swojej treści konieczności poniesienia przez inwestorów kosztów wynikających z posiadania nieruchomości (takich jak m.in. obciążenia z tytułu podatków, przekształcenia statusu nieruchomości czy kosztów remontów) lub czynników ryzyka (takich jak np. sezonowość najmu czy ryzyko braku najemców)” – zauważył Urząd KNF w wydanym we wrześniu 2019 r. komunikacie. Jednocześnie przed ryzykiem związanym z inwestowaniem w pokoje w apart- i condohotelach ostrzegł w wydanym przez siebie komunikacie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, zwracając uwagę m.in. na ryzykowne finansowanie, niepewny zysk, nietransparentną współpracę oraz działalność, która „w wielu obszarach wymyka się spod obecnie obowiązujących regulacji prawnych zarówno w zakresie procesu budowlanego, ochrony nabywców lokali, kwestii podatkowych, turystycznych, jak i ochrony najemców”.
Ostrożnie z okazjami
Popularnym od wieków sposobem na ochronę kapitału przed zgubnymi skutkami inflacji jest też inwestycja w kruszce, a zwłaszcza w złoto. W złoto można inwestować na dwa sposoby. Pierwszy to fizyczny zakup złotych monet lub sztabek złota. Drugi zaś to zakup jednostek funduszy inwestycyjnych, które kupują złoto. Po wybuchu epidemii koronawirusa fizyczne złoto stało się o wiele trudniejsze do kupienia. Ceny złota zaczęły zaś bić rekord za rekordem. Nie brakuje jednak analityków, którzy mówią, że złoto jest już zbyt drogie, aby je kupować. Decyzja jak zawsze należy więc do inwestora.
Miłośnicy większego ryzyka mogą też próbować inwestycji walutowych. Można po prostu kupować dolary, euro, franki szwajcarskie czy waluty innych krajów w kantorach (np. internetowych) i próbować odsprzedawać je po wyższej cenie (w przeciwieństwie do lokat, zysków z akcji czy z funduszy inwestycyjnych w razie osiągnięcia zysku na takiej inwestycji podatek trzeba wyliczyć sobie samodzielnie, a dodatkowy dochód dopisać w deklaracji PIT).
Niektórzy inwestorzy próbują też swoich sił na międzynarodowym rynku wymiany walut (tzw. Forex). Trzeba jednak pamiętać, że to wyjątkowo ryzykowna gra – Najwyższa Izba Kontroli w raporcie z marca 2017 r. ostrzegła, że ok. 80 proc. aktywnych uczestników rynku walutowego Forex w latach 2012–2015 poniosło na nim straty.
Aktywne działania na rzecz ochrony nieprofesjonalnych uczestników rynku walutowego Forex podejmowała i nadal podejmuje Komisja Nadzoru Finansowego. KNF ostrzega przed bardzo wysokim ryzykiem, które wynika zarówno ze zmienności rynku, jak i ze stosowania w transakcjach tzw. dźwigni finansowej. W 2018 r. na rynku Forex zarobiło w Polsce mniej niż 10 tys. osób, a ich łączny zysk wyniósł nieco ponad 138 mln zł. W tym samym roku prawie 35 tys. osób straciło jednak ponad 576 mln zł – wynika z danych KNF opublikowanych w kwietniu 2019 r. Ten sam raport pokazuje, że średni wynik osiągnięty przez klienta obsługiwanego przez polskie domy maklerskie na rynku Forex w 2018 r. wyniósł minus 10 040 zł (rok wcześniej wynosił on minus 12 156 zł).
Ostrożnie podchodźmy więc do rekomendacji różnego rodzaju „doradców klienta”. Są oni bowiem wynagradzani przez instytucje finansowe i nie jest wcale powiedziane, że będą działać w naszym interesie. Szczególnie ostrożnie, nie tylko na rynku nieruchomości, należy podchodzić do „okazji inwestycyjnych”. Jeśli wyglądają zbyt dobrze, aby były prawdziwe – np. ktoś obiecuje nam bardzo wysoki, ponadprzeciętny zysk „bez ryzyka” – to istnieje duże prawdopodobieństwo, że możemy stracić nawet cały zainwestowany kapitał. Na rynkach finansowych obowiązuje bowiem sprawdzona zasada, że im wyższy potencjalny zysk, tym wyższe jest też przeważnie ryzyko utraty części lub całości kapitału. Dlatego zanim w cokolwiek zainwestujemy nasze pieniądze, powinniśmy upewnić się, że firma, której chcemy powierzyć kapitał, podlega nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego. Zawsze bardzo uważnie przeczytajmy też umowę i wszystkie załączniki. Jeżeli któregoś zapisu nie rozumiemy, to nie podpisujmy takiej umowy. Lepiej jest bowiem zrezygnować z potencjalnej okazji zysku, niż narazić się na poważne straty. Od lat powtarza to inwestorom słynny amerykański miliarder Warren Buffett, który mówi krótko: „Nie rozumiesz, nie kupuj”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS