Miasto mamy jedno, a potrzeb wiele. Jedni chcą spacerować po wałach Rudawy, inni jeździć po nich rowerem, asfaltową ścieżką. Nie rozciągniemy przestrzeni tak, żeby spacerowicze i cykliści byli zadowoleni. Można jednak próbować nauczyć się współistnienia, co będzie trudne, ponieważ genetycznie nie jesteśmy zaprogramowani na żadne “współ-” (współdziałanie, współdzielenie).
Bez Rudawy będzie dziura
Asfaltowa ścieżka rowerowa biegnąca po wałach Rudawy (około 7 kilometrów) widnieje we wszystkich dokumentach planistycznych miasta od prawie trzech dekad. Oczywiście zapisy można korygować, jednak nie zrobiono tego, uznając, że droga dla rowerów wzdłuż Rudawy to ważna sprawa.
Zbudowanie 7 kilometrów drogi rowerowej po wałach rzeki nie powinno nikogo zaskoczyć, bo wały od dawna udostępnia się rowerzystom; tak robi Europa, trend podchwycił Kraków (co nie jest bezrefleksyjnym małpowaniem, ale wczytaniem się w statystyki i potrzeby mieszkańców). Kraków otwiera swoje rzeki na rowerzystów, prawdopodobnie robi to najskuteczniej w Polsce.
Kilka lat temu były marszałek województwa małopolskiego rozpoczął projekt rowerowy VeloMałopolska – to osiem głównych tras, które łączą miasta, dzięki nim można rowerem dojechać do każdego miejsca w regionie i do granic z innymi województwami. VeloRudawa jest jedną z tras. Ma przebiegać na zachód od Krakowa przez Dolinki Jurajskie – zaczyna się w Trzebini, kończy w Krakowie, jej długość to 45 kilometrów. Trasa łączyć się będzie z VeloSkawa (ta przechodzi potem w VeloPrądnik). Jeżeli nie powstanie odcinek w Krakowie, w projekcie VM zrobi się dziura. Pomijam już fakt, że VeloRudawa ma ułatwić dojazd do centrum Krakowa wszystkim tym, którzy mieszkają na jego obrzeżach. Jest ich niewielu? Pewnie mniej niż tych, którzy dojeżdżają rowerem do pracy/na uczelnię, korzystając z Bulwarów. Ale można założyć, że 1000 rowerzystów przejeżdżających dziennie asfaltową drogą po wale Rudawy to wiele samochodów mniej w mieście. Argument z kosmosu? Niekoniecznie.
Dzikość po jednej stronie?
Wystarczyło zbudować ścieżkę po wałach wzdłuż Wisły (początek pod Plazą, koniec przy moście Wandy), żeby zapełniła się w rok. Wielu rowerzystów dojeżdża nią codziennie do pracy, są wśród nich tacy, którzy na stałe przesiedli się z samochodu na rower. Ta droga skróciła czas dojazdu – zamiast jechać przez całe miasto, stać w korkach, jedzie się po wałach kilka kilometrów i szybko dociera do centrum.
Wody Polskie będą modernizować i rozbudowywać inne wały w Krakowie – Wisły i Dłubni we wschodniej części Krakowa. Tu duży projekt i nie rowerzyści są w nim najważniejsi, tylko zabezpieczenie przed powodzią, ale na wałach powstanie utwardzona droga dla rowerów – 20 kilometrów.
Sąsiedzi Rudawy nie chcą asfaltowania korony wałów, rozumiem. Nieszczęśliwie ZZM dokarmia przerażającą wizję zalania asfaltem obu – kawałek po lewej, kawałek po prawej a między nimi połączenia. Dawno temu planiści uznali, że ścieżkę rowerową trzeba poprowadzić po lewym wale (północnym), co się stało z tym pomysłem? Nie można zostawić dzikości po jednej stronie?
Jarosław Tarański z projektu Velomałopolska pisze na Facebooku: “Mam wrażenie, że oponentom pomysłu zaprezentowanego przez ZZM najmniej podoba się to, że dzięki lepszej jakościowo ścieżce, pojawi się tu więcej osób. Na to, niestety, nie mam argumentów, bo wiem, że tak będzie (…). Mam się martwić tym, że więcej osób będzie mogło w końcu wykorzystać kolejny fragment porządnej trasy? Zażywać przy tym ruchu na świeżym powietrzu i podziwiając (…) piękną enklawę przyrody, jaka tu przecież nadal pozostanie. Drzewa, rzeka czy trawiaste skarpy nie znikną – utwardzony ma być tylko wąski pas terenu”.
Można zarzucić Tarańskiemu, że nie jest obiektywny, w końcu pracuje dla VM. Trudno jednak nie zgodzić się z tą refleksją: najbardziej boli, że Rudawa stanie się popularna. Że z tej przestrzeni będą korzystać nie tylko najbliżsi sąsiedzi. O to chodzi w tym dziwnym sporze.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS