Spędzasz lato w Warszawie (lub okolicach) i porobiłbyś coś fajnego? Gdy żar płynie z nieba, Ty jak na autopilocie ciągniesz nad wodę? Masz ochotę wyrwać się na chwilę z betonowej dżungli by poobcować z naturą, popływać w rzece, pogapić się w gwiazdy, posiedzieć przy ognisku? Mam dla Ciebie świetny pomysł na weekend: spływ kajakowy z Warki do Warszawy. To bardzo prosta w organizacji, a dająca mnóstwo radości mikro-przygoda. Nie czekaj aż lato się skończy, płyń!
Lista rzeczy „do zorganizowania i spakowania” na spływ kajakowy
Żeby zorganizować spływ kajakowy potrzebujesz:
- kajak (wypożyczalni jest mnóstwo, jeśli nie masz jeszcze żadnej zaprzyjaźnionej, zapytaj wujka Google),
- transport kajaka- w tym konkretnym przypadku do Warki (każda wypożyczalnia kajaków organizuje taki dojazd, możesz też „zatrudnić’ znajomego z samochodem- kilka taśm mocujących i kajak bez problemu można przewieźć na dachu),
- towarzysza (liczba dowolna),
- ekwipunek biwakowy wedle potrzeb i uznania, czyli: namiot lub hamak z moskiterią, maty samopompujące, śpiwory, naczynia wielorazowe, scyzoryk, coś do cięcia drzewa, saperkę (w funkcji toalety) i zapalniczkę,
- odstraszacz na komary (w preferowanej formie),
- dużo wody pitnej, prowiant na dwa dni (w tym specjały do przyrządzenia na ognisku),
- nieprzemakalne torby lub worki do zabezpieczenia w kajaku tego, co zmoczyć się nie powinno (nie radzę moczyć między innymi aparatu fotograficznego i śpiwora),
- krem z filtrem,
- nakrycie głowy.
Jeszcze tylko dobry humor i pogoda, i jesteś gotowy na weekendową przygodę.
Spływ kajakowy Pilicą i Wisłą
Na dojazd samochodem z Warszawy do Warki potrzebujesz maksymalnie godzinę, nie musisz się więc zrywać z łóżka bladym świtem (chyba, że lubisz). Kieruj się na most kolejowy- to pod nim możesz podjechać bardzo blisko rzeki i bez najmniejszego wysiłku zwodować kajak. I już, gotowe! Teraz pozostaje Ci płynąć wraz z leniwym nurtem Pilicy, wijącej się pomiędzy malowniczymi sadami, w których dumnie napiętą skórką pobłyskiwać będą w słońcu jabłka, dzikimi plażami i wysokimi piaszczystymi skarpami, w które jak drapieżnik pazurami, wbiły się korzeniami strzeliste sosny. Wzdłuż ciągnących się po horyzont pól, porośniętych soczystą zielenią wysp i szuwarów grających na skrzydłach pszczół i strunach polnych koników melodie gorącego lata. Rozkoszując się orzeźwiającą wodą i sielskim otoczeniem.
I tak, w towarzystwie zwinnych kaczek i dostojnych czapli, po około 3 lub 4 godzinach (w zależności od poziomu wody na Pilicy i Twojej sumienności w machaniu wiosłem), dotrzesz do ujścia Pilicy do Wisły, gdzie przyroda wspięła się na wyżyny nizinnego piękna. Brzegi odsuwają się tu nagle od siebie na cztery długości, nurt rusza z kopyta jak spuszczony ze smyczy, czaple siwe głośno krzyczą na przywitanie, a wszystko razem chwyta mocno za wrażliwe na piękno natury serce (mi tam autentycznie na chwilę odebrało mowę, a kto mnie zna, ten wie, że milczenie niezwykle rzadko mi się zdarza).
Tu, na jednej z wysp z wysokim brzegiem, możesz zrobić sobie dłuższą przerwę na przekąskę i rozprostowanie nóg. Jeśli od rana masz ochotę poływać, a do tej pory było za płytko: śmiało! Wskakuj! To najfajniejsze miejsce, w jakim do tej pory kąpałam się w Wiśle (tak, w Wiśle można się kąpać, a ten zielonkawo- brunatny kolor nadaje wodzie naturalny, organiczny muł rzeczny). A gdy poczujesz się znów gotowy do wiosłowania, czy też leniwego dryfowania, ruszaj dalej w dół Wisły. Wkrótce miniesz Górę Kalwarię i bardzo fotogeniczny most kolejowy. Zaraz za nim możesz zacząć szukać przyjemnego miejsca na wieczorny biwak, ognisko i nocleg.
Gwarantuje Ci, że piaszczystych plaż idealnych na biwak będziesz mieć tu pod dostatkiem. Pamiętaj tylko, że musisz się zatrzymać się przed rezerwatem przyrody Wyspy Zawadowskie, bo w nim kategorycznie nie wolno rozbijać się z namiotem. Nie wybrzydzaj więc zbyt długo i postaraj się „spłynąć do bazy” jeszcze przed promem w Gassach.
Rozbiłeś już swój obóz? To teraz rozpal ognisko, przyrządź pyszną kolację i zrelaksuj się patrząc w gwiazdy i wsłuchując w odgłosy letniej nocy. Nie będę Ci przeszkadzać, do zobaczenia rano!
Następnego ranka śpij do woli, a gdy upał wygoni Cię już z namiotu, brzuch zapełni śniadanie, a wiślana woda zadba o Twoją higienę, wsiadaj do kajaka i ruszaj dalej z prądem w stronę Warszawy. Zanim się obejrzysz miniesz przeprawę promową w Gassach i wpłyniesz do rezerwatu ornitologicznego Wyspy Zawadowskie, który słychać z daleka głośnym nawoływaniem wodnych ptaków. Są ich tam tysiące! ]eśli lubisz obserwować ptaki w ich naturalnym środowisku, to jest to wymarzone miejsce dla Ciebie, a do listy rzeczy do zabrania na spływ koniecznie musisz dopisać lornetkę.
To wręcz niewiarygodne, że tak blisko wielkomiejskiej Warszawy, zaledwie kilka kilometrów w górę Wisły znajduje się taka piękna dzikością kraina, w której swój dom znalazły między innymi mewy, rybitwy, siweczki i czaple.
Stołeczna Amazonia, w której nieustannie wędrujące wiślane dno jak szalony rzeźbiarz w artystycznym uniesieniu formuje, przesuwa, odsłania i zalewa piaszczyste łachy, na których nie dopatrzysz się śladów ludzkich stóp.
Otwarte przestrzenie, kilometry naturalnie wijącej się wśród lasów, łąk i pól uprawnych rzeki urzekają i sprawiają, że z łatwością można zapomnieć o geograficznie bliskim zgiełku wielkiego miasta. Jednak wkrótce na horyzoncie wyłonią się kominy elektrociepłowni Siekierki, chwilę później dostrzeżesz czubek Pałacu Kultury i zarys kształtów warszawskich wieżowców. Miniesz budowę mostu południowego i położoną tuż obok wawerską plażę naturystów, a kilka chwil później- uroczą plażę Romantyczną. Witamy z powrotem w Warszawie, Twój spływ kajakowy dobiega końca. Super było, co?
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu?
Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.
Artykuł pochodzi z serwisu .
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS