Z finalistką XI edycji programu „The Voice of Poland” rozmawia Adam Kitkowski.
Adam Kitkowski: Aniu rozmawiamy w Zakopanem o Twojej drodze muzycznej. Pretekstem do tej rozmowy jest fakt, że w programie The Voice of Poland jesteś w ścisłym finale. Za kilka dni nastąpi rozstrzygnięcie konkursu, który emituje w każdą sobotę TVP 2. Czy to jest Twój sukces muzyczny, a może też życiowy?
Anna Gąsienica-Byrcyn: Myślę, że to jest duży sukces muzyczny, którego nie spodziewałam się. Na razie moim największym sukcesem życiowym są studia na Akademii Muzycznej w Katowicach. Obecnie jestem na trzecim roku.
Wiemy, że górale tatrzańscy są uzdolnieni artystycznie. Dlaczego wybrałaś muzykę, a nie, np. malarstwo czy taniec?
Kiedy rozpoczęłam naukę z Zespole Państwowych Szkół Artystycznych w Zakopanem interesowałam się muzyką i malarstwem. Jednak ostatecznie zdecydowałam się na drogę muzyczną i tak jest do dzisiaj.
Wiem, że Twój dziadek jest nestorem ratowników TOPR i przewodników tatrzańskich, a tata uprawia kowalstwo artystyczne. A czy w Twoim domu rodzinnym są tradycje muzyczne?
Długich tradycji muzycznych nie ma, ale muzyka i taniec są obecne. Moi rodzice przez wiele lat byli związani z zespołami regionalnymi, najpierw z „Maśniakami”, a później z „Klimkami”. Z kolei mój brat Klimek ukończył szkołę muzyczną I stopnia w klasie wiolonczeli, a siostra Maryna też ukończyła szkołę muzyczną I stopnia, tylko w klasie skrzypiec.
Mieszkasz w Zakopanem, w drewnianym domu na zboczu Gubałówki. Co to za miejsce – przyjemne, piękne, a może jednak – trudne, uciążliwe?
Mieszkam z rodzicami i bratem w drewnianym domu, który ma „duszę”. Obok swój dom ma dziadek Kazimierz. Niedaleko jest duży świerkowy las, do którego czasem zaglądam. Z ogrodu jest piękny widok na Zakopane. Jest to moje miejsce na ziemi. Tu czuję się dobrze i chętnie wracam w czasie wolnym od studiów. Ja miałam do zakopiańskiej szkoły z „górki” (śmiech Ani), a do domu „pod górkę”. Gubałówka to również miejsce sportów zimowych, z których czasem korzystam.
Wróćmy do samego konkursu. Oglądałem wszystkie edycje programu „The Voice of Poland”. Uważam, że w tej edycji jest wysoki poziom muzyczny. A Ty jak myślisz? Jak oceniasz spotkanie z innymi uczestnikami?
Ja też uważam, że poziom muzyczny obecnej edycji programu The Voice of Poland jest wysoki. Uczestnicy fazy finałowej reprezentują różne style, ale mają dobre, ciekawe głosy. Spotkanie tak wielu śpiewających, młodych ludzi jest dużą frajdą. Byłam zaskoczona, że wielu z nich jest nastawionych przyjacielsko do moich poczynań. Pomagamy sobie w trudnych chwilach, pamiętamy, że to show, a więc trochę zabawy, a nie wyłącznie „ostra” rywalizacja.
W pierwszej odsłonie „odwróciło się” czyli zauważyło Twój glos dwoje jurorów. Dlaczego wybrałaś Edytę Górniak? Jak układa się współpraca?
Rzeczywiście tak było. Nie miałam przygotowanego wyboru i w pierwszej chwili zastanawiałam się czy iść do drużyny Urszuli Dudziak czy do drużyny Edyty Górniak. Zdecydował jeden fakt (śmiech Ani). Pani Edyta ma gdzieś na Podhalu dom. Pomyślałam, że to prawie sąsiadka. Myślę, że wybrałam dobrze. Jest ciepłą osobą, wzrusza się, przeżywa bardzo nasze występy. A do tego jest profesjonalistką – pomaga i wymaga.
Co myślisz o formule programu? Czy jest to dobra promocja młodych, utalentowanych wokalistów?
Jest to dobra promocja wokalistów, tylko trzeba z niej skorzystać. Telewizja daje duże możliwości. Ja już dostałam kilka ciekawych propozycji – płyta, koncert, program w telewizji.
Kariera wielu artystów w Polsce nie była łatwa, a co dopiero droga do sukcesu młodego, początkującego artysty? Czy mimo to wiążesz swoje życie z estradą, z muzyką?
Mimo wszystko chciałabym spróbować życia na estradzie. Choć teraz skupiam się na studiach muzycznych, to może po dyplomie będzie ten moment.
Co teraz robisz w życiu, oprócz studiów?
Oprócz muzyki, moją „odskocznią” malarstwo. Chętnie biorę udział w życiu regionalnym. Należę do zespołu „Polaniorze” z Kościeliska i „9 SIYŁ” z Zakopanego.
Na koniec pytanie trochę innej natury. Wielu mieszkańców Podhala emigrowało do Ameryki , zwykle „za chlebem”. Wiem, że Ty urodziłaś się w Kanadzie. Czy to ma znaczenie dla Twojego życia?
Tak, urodziłam się w Kanadzie i moje rodzeństwo również. Rodzice zdecydowali jednak wrócić do ojczyzny, w rodzinne strony. Mam obywatelstwo kanadyjskie i zawsze mogę pojechać czy żyć za „Wielką Wodą”. Na razie na pewno zostaję w Polsce.
Życzę wygrania konkursu i wielu sukcesów muzycznych. Dziękuję za rozmowę.
Zachęcam Państwa do oglądania Ani Gąsienicy-Byrcyn w najbliższą sobotę, tj. 5 grudnia b.r. o godzinie 21.00 w TVP 2 i głosowania na nią mobilnie, SMS 7350 o treści 1.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS