Niemcy pomyliły historyczną odpowiedzialność za swą faszystowską przeszłość z poczuciem winy wobec Rosji, co doskonale potrafił wykorzystywać Putin – przekonuje na łamach „Spiegla” amerykański historyk Timothy Snyder, specjalizujący się w problematyce Europy Środkowo-Wschodniej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
-Niemcy wysłali od 2 miesięcy tylko… 2 dostawy broni na Ukrainę! Nawet koalicjanci są sfrustrowani postawą Scholza
-O czym dyskutowali Putin, Macron i Scholz? Rosyjski dyktator miał „przestrzegać” przed dalszymi dostawami broni na Ukrainę
Mylenie przez Niemcy odpowiedzialności za własną faszystowską przeszłość z poczuciem winy wobec Rosji, traktowanej jako główna ofiara II wojny światowej, stało się rosyjską bronią szczególnie po roku 2010 – uważa Snyder.
Jak wyjaśnia, dla Putina „nazista” – to ktoś, kto najechał Rosję lub, według rosyjskich przywódców, mógłby zagrozić Rosji lub być jej w jakikolwiek sposób przeciwny.
Z takiej perspektywy, Rosjanin jest z definicji antyfaszystą – nawet jeśli to, co robi, jest w oczywisty sposób faszystowskie. Dlatego we współczesnej Rosji o historii rosyjskiej kolaboracji z nazistami zupełnie się nie wspomina. Prawo zabrania dyskusji na temat paktu Ribbentrop-Mołotow, a trudny temat zbrodni stalinowskich, w tym głodu na Ukrainie, jest oficjalnym tabu
— podkreśla historyk.
Niemieckie płatności za paliwa kopalne pomogły sfinansować dwie kolejne rosyjskie agresje
Mimo że rosyjska polityka pamięci jest dokładnym przeciwieństwem niemieckiej, nigdy nie stanowiło to problemu dla Niemiec. Niemcy odczuwali poczucie winy, a „wina, jak doskonale wie Władimir Putin, jest narzędziem dominacji” – dodaje Snyder.
Putin i jego towarzysze broni bardzo lubili wykorzystywać niemiecką winę jako środek polityczny. W kraju zarzuty o nazizm wymierzane były w tych, którzy w jakikolwiek sposób sprzeciwiali się Putinowi. W polityce zagranicznej to oskarżenie miało na celu skłonienie innych do zrobienia tego, czego chciał Putin
— zauważa historyk.
Tragedia ostatnich lat polega na tym, że Niemcy szukali odkupienia za swój faszyzm u ludzi, którzy w oczywisty sposób sami są faszystami. Po raz kolejny pakt Ribbentrop-Mołotow był zwieńczeniem współpracy Berlina z Moskwą i zmienił świat
— twierdzi Snyder. Jego zdaniem „dyskusje o zależności energetycznej Niemiec od Rosji potoczyłyby się inaczej, gdyby pakt odgrywał częstszą rolę we wspólnie projektowanej polityce pamięci Berlina i Moskwy”.
Gdyby niemieccy politycy byli świadomi wagi paktu Ribbentrop-Mołotow, trudno byłoby im moralnie uzasadnić zakup gazu ziemnego z Rosji. Zamiast tego, niemieckie płatności za paliwa kopalne pomogły sfinansować dwie kolejne rosyjskie agresje wojenne w Europie Wschodniej
— podkreśla Snyder.
Teraz, po drugiej inwazji Rosji na Ukrainę, Niemcy tłumaczą, że uzależnienie ich kraju od rosyjskiej ropy i gazu ogranicza ich opcje polityczne. Jednak „wejście w tę zależność było świadomą decyzją polityczną, były inne opcje” – zauważa historyk. Od tamtego czasu to ta zależność kształtowała niemiecki dyskurs, a „Gerhard Schroeder to tylko wulgarny symbol ogólnego zjawiska”.
„Niemcy są dumne ze swojego antyfaszyzmu i polityki pamięci”
Jak podkreśla Snyder, Niemcy powinni byli rozpocząć debatę o Ukrainie co najmniej 30 lat temu, ale wciąż mają szansę zerwać ze swoim „kolonialnym podejściem” wobec Ukrainy i stanąć po właściwej stronie w wojnie z faszyzmem.
Demokracja niemiecka tego potrzebuje, a reszta z nas, nie tylko Ukraińcy, potrzebuje demokracji niemieckiej
— konstatuje.
Niemcy są dumne ze swojego antyfaszyzmu i polityki pamięci, mają rację uważając, że demokracja wymaga regularnego studiowania historii, zwłaszcza II wojny światowej i Holokaustu
— dodaje historyk, przypominając, że „podczas II wojny światowej Ukraina znajdowała się między Związkiem Radzieckim a Rzeszą Niemiecką, przy czym w czasach sowieckich na Ukrainie zginęło więcej cywilów, niż w Rosji. W walce z Niemcami poległo też więcej ukraińskich żołnierzy, niż amerykańskich, brytyjskich i francuskich razem wziętych”.
Jak podkreśla Snyder, „wszystko to bardzo aktywnie ignorowano po zakończeniu II wojny światowej, zarówno w Bonn, jak i w Moskwie”. Zamiast tego w Bonn „wzmocniono historyczne mity, (…) jako główne ofiary wojny (po Żydach) uznając Rosjan”. Dlatego to do Moskwy „pojechano po rozgrzeszenie (i gaz ziemny), a kontakty z moskiewskimi autokratami były moralnie uzasadniane II wojną światową” – podkreśla amerykański historyk.
aw/PAP
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS