A A+ A++

Po wczorajszej publikacji danych o lipcowej inflacji CPI, która okazała się niższa od prognoz ekonomistów, dolar mocno stracił na wartości, a w górę poszły indeksy na Wall Street. Inwestorzy w ten sposób wycenili możliwość bardziej łagodnej polityki w wydaniu FED – oczekiwania na ruch we wrześniu o 50 punktów bazowych wzrosły do ponad 60 proc. zastępując wcześniejsze spekulacje o trzeciej z rzędu podwyżce o 75 punktów bazowych.

Niemniej członkowie FED byli dość ostrożni w komentarzach – zdaniem Mary Daly jest jeszcze zbyt wcześnie, aby ogłaszać sukces w walce z wysoką inflacją, chociaż rzeczywiście w tym momencie we wrześniu zasadny byłby ruch o 50 pb. Na koniec roku szefowa oddziału z San Francisco widziałaby poziom stopy funduszy federalnych na poziomie 3,50 proc. Bardziej “jastrzębi” jest Neel Kashari, który wprawdzie pozytywnie odebrał wczorajsze dane, ale nie widzi na razie potrzeby zmian w polityce monetarnej – na koniec tego roku poziom stóp może oscylować wokół 3,9 proc., a przyszłego 4,4 proc. Tym samym Kashkari ponownie odrzucił możliwość ich obniżki w kontekście obaw, co do spowolnienia gospodarczego w 2023 r. Sceptycyzm, co do szybkiego spadku inflacji zaczyna się też przewijać w prognozach niektórych banków inwestycyjnych, które szacują, że inflacja utrzyma się na podwyższonych poziomach przez dłuższy czas.

Jak, zatem dalej interpretować sytuację wokół dolara? Po pierwszej reakcji jaką było jego osłabienie, rynek zaczyna się zastanawiać jak ułoży się przyszła ścieżka podwyżek stóp procentowych i na ile wpływ na to będą mieć obawy związane z poważniejszą recesją w przyszłym roku. Jest jasne, że bank centralny będzie chciał doprowadzić do “kontrolowanej recesji”, gdyż zazwyczaj jest to element polityki obniżania inflacji, ale w takiej sytuacji zawsze pojawiają się pytania, na ile taka operacja pozostanie pod “jego kontrolą”.

W czwartek rano widać, że dolar próbuje łapać dołek na wielu relacjach. Warto spojrzeć na rynek amerykańskich obligacji – spadek rentowności, jaki miał miejsce wczoraj był krótkotrwały. To może pokazywać, że pewne kwestie zostały już zdyskontowane w ostatnich spadkach, a w kolejnych tygodniach rynek pozostanie niepewny. Niemniej w kalendarzu danych z USA kolejne ważne publikacje pojawią się w przyszłym tygodniu (produkcja przemysłowa i sprzedaż detaliczna), a być może istotnym punktem wydarzeń stanie się coroczne sympozjum FED w Jackson Hole, które rozpocznie się 25 sierpnia. Dzisiaj uwagę przyciągną dane o inflacji PPI.
EURUSD – opór przy 1,0350 nie został trwale naruszony

Wczoraj po południu notowania EURUSD z impetem złamały spadkową linię trendu, oraz przetestowały okolice oporu przy 1,0350. Maksima, jakie zostały ustanowione przy 1,0368 okazały się krótkotrwałe – kurs szybko zawrócił poniżej 1,0350. Czy to sygnał, że sforsowanie tych okolic zabierze nieco więcej czasu? A może podobnie, jak to już miało miejsce w ostatnich miesiącach, wybicie linii trendu spadkowego okaże się być fałszywe? Problemy euro są znane – pytanie, czy rynki będą chciały je zignorować, czy też wpłyną one na to, że euro nie skorzysta nadmiernie na słabości dolara? W takiej sytuacji wczorajszy ruch nie był wynikiem siły euro, tylko zaskoczenia danymi z USA, które doprowadziły do gwałtownej reakcji.

Wydaje się, że szybko nie dostaniemy odpowiedzi. Warto będzie obserwować zachowanie się rynku przy kolejnych próbach sforsowania okolic 1,0350, bo takowe mogą mieć miejsce jeszcze w tym tygodniu.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPonad 8 proc. ogłoszeń o pracę w obszarze gamingu ma w wymaganiach znajomość JavaScript oraz TypeScript. Specjaliści znający te języki zarobią nawet 26 tys. złotych miesięcznie
Następny artykułSygnalizacja na pasach w rejonie Urzędu Gminy w Rędzinach powstanie w ciągu 3 miesięcy