Na wysokości budynku biblioteki przy ulicy Parkowej, ale od strony ulicy, znajduje się skromna tablica i krzyż. Przez długie lata znajdowały się w cieniu rosłej akcji. Niestety ta kilka dni temu została ścięta…
Tablica jest poświęcona pamięci Stanisława Makarskiego, który należał do Związku Orła Białego – polskiej konspiracyjnej organizacji wojskowej działającej w czasie II wojny światowej, a utworzonej we wrześniu 1939 w Krakowie.
Makarski działał w Akcji Kolejowej – zgrupowaniu sabotażowo-dywersyjnym Orła Białego. Zaczynał jako łącznik, następnie został komendantem placówki w Olkuszu. Do tamtejszych zakładów kolejowych trafił po tym, jak z powodu wybuchu wojny był zmuszony przerwać studia.
Został aresztowany przez gestapo 27 października 1941 roku. Najmocniej zapracował na to konfident, który działał w konspiracyjnej strukturze. Śledztwo prowadził znany z okrucieństwa Jakub Ziegler.
Juliusz Niekrasz, który był świadkiem egzekucji dokonanej przez Niemców 4 grudnia 1941 roku [na płycie prawdopodobnie błędnie wykuto datę 3 grudnia – przyp. red.] tak opisał ten dzień w opracowaniu „Z dziejów AK na Śląsku”:
(…) Policja otoczyła podium i nas, tworząc czworobok. Po jakiejś godzinie czekania przyjechało auto, z którego wyprowadzono więźnia. Był nim Stanisław Makarski. Wciągnięto go na podium, po czym odczytany został „wyrok” w języku niemieckim, a następnie polskim. Treść była mniej więcej taka: „Polak Stanisław Makarski należał do organizacji Orła Białego, która zamierzała oderwać Śląsk od Rzeszy i przyłączyć go do mającego powstać państwa polskiego. Za to został skazany na karę śmierci”. Ogłoszono jeszcze, że za podobne przestępstwo skazane zostały także inne osoby, na których wyrok zostanie wykonany w innej miejscowości.
Stanisław Makarski stracony obok Willi Gallota w Sosnowcu
Znalazłem się na wprost Makarskiego, kilka kroków przed nim, widać było, iż ledwo trzyma się na nogach. Obok mnie stał w szeregu młody ksiądz wikary z Sosnowca, Paweł Kupny. Prosiłem go, aby udzielił skazańcowi absolucji, odpowiedział, że już to uczynił. Po odczytaniu „wyroku” gestapowcy przystąpili do egzekucji. Makarski zdążył wykrzyknąć: „Niech żyje Polska, mściciele są wśród nas!”.
Miejsce opisane przez Niekrasza znajdowało się okolicy dawnej Willi Gallota. Obiekt niemal sto lat temu zbudował sosnowiczanin Józef Gallot, dyrektor Huty Staszic i okręgowy inspektor pracy, a później także wiceminister przemysłu i handlu. Willa sąsiadowała ze zburzoną w 1938 r. cerkwią św. Mikołaja Cudotwórcy w Sosnowcu. Po II wojnie światowej budynek zamieniono na garnizon Armii Czerwonej, potem działała tam przychodnia. Ostatnio miał tutaj siedzibę bank, który wystawił budynek na sprzedaż.
Pocztówka przedstawiająca nieistniejącą już cerkiew pw. św. Mikołaja i willę Gallota w Sosnowcu reprint ze zbiorów Pałac Schoena – Muzem w Sosnowcu
Komendant Stanisław Makarski nie został powieszony na specjalnym wisielczym stojaku, tylko właśnie na akacjowym drzewie. – Stał na podstawionym mu przez oprawców stołku czy taborecie. Świadkowie tej egzekucji opowiadali, że sznur wisielczy był zaczepiony o wystający konar. Możliwe, że Niemcy asekuracyjnie jeszcze, by konar pod ciężarem skazańca jednak się nie załamał, obwiązali sznurem także pień drzewa. Ten wisielczy konar, który przez wiele lat z dreszczem współczucia doglądałem, gdy jeszcze mieszkałem na stałe w Sosnowcu, w późniejszych latach obcięto – mówi nam Janusz Maszczyk, miłośnik historii Sosnowca.
Urząd marszałkowski wydał zgodę na wycięcie drzewa w Sosnowcu
Niestety kilka dni temu wycięto do pnia i starą akację. Pień drzewa wygląda naszym zdaniem zdrowo, ale miasto przekonuje nas, że było inaczej.
„Około trzy lata temu drzewo zostało poddane oględzinom. Po ocenie zostało wytypowane jako potencjalne zagrożenie z uwagi na duży posusz w koronie. Na tej podstawie skierowaliśmy pismo do Urzędu Marszałkowskiego, którego przedstawiciele przyjechali i ocenili na miejscu drzewo. Potwierdzili wcześniejszą ocenę i w marcu 2020 wydali pozwolenie na wycinkę” – informuje Rafał Łysy, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Sosnowcu.
Osoba, która wycięła drzewo, nie zadała sobie nawet trudu, żeby oczyścić płytę z trocin. – Wycinki dokonała firma zewnętrzna. Skontaktowaliśmy się z wykonawcą i nakazaliśmy uprzątnięcie miejsca – dodaje Łysy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS