Chociaż Williamsowi jeszcze daleko do czołówki, Albon nierzadko potrafił zadziwić obserwatorów, uzyskując w FW45 konkurencyjne czasy. Gościł w Q3 i siedem grand prix kończył w dziesiątce. Raz udało mu się wywalczyć punkt także w sprincie. Taj praktycznie w pojedynkę doprowadził ekipę z Grove do siódmego miejsca w tabeli konstruktorów.
Oceniając swój sezon, Albon powiedział: – Jestem bardzo dumny ze swoich osiągów. Nie chcę być arogancki, ale czuję, że był to mój naprawdę mocny sezon. Większość wyścigów nie była łatwa. Podczas wielu z nich było dużo walki.
– Podobało mi się. Czuję, że w takim środowisku się rozwijam. Uważam, że był to mój najmocniejszy rok w Formule 1. Pomogły relacje, jakie mam z zespołem. Czuję, że to, co mogliśmy, udało się zrobić.
Albon podkreślił, że tegoroczny samochód Williamsa miał wahania formy. Najlepiej spisywał się na torach z nikim dociskiem, korzystając z dużej prędkości maksymalnej. Zdaniem kierowcy zespół zrobił jednak z FW45 najlepszy użytek, jaki tylko mógł.
– To dziwne, ale wielu ludzi uważa, że zabrakło nam konsekwencji. Osobiście jednak uważam, że realizacja poszczególnych weekendów była spójna. Samochód sam w sobie jest nierówny. Wiemy, że tory jak Vegas czy Monza nam służą. Również chłodne warunki nam odpowiadają.
– Wiemy też, na jakich torach nie idzie nam dobrze. Tam gdzie jest wietrznie i dość ciasno. Nasz samochód miewa momenty słabości i celem na przyszły rok jest ich wyeliminowanie. Jednak realizacja zawsze była odpowiednia. Uważam, że wykorzystaliśmy większość okazji.
– Sądzę, że zasłużyliśmy na P7. Kiedy samochód na to pozwalał, zdobywaliśmy punkty. Inni z kolei popełniali błąd ze strategią lub czymś innym i tracili punkty.
Wpływ na FW46 będzie miał Pat Fry, nowy dyrektor techniczny, który przeniósł się do Williamsa z Alpine. Albon nie może się doczekać efektów jego pracy.
– Czas pokaże – odparł o wpływ osoby Fry’ia. – On dopiero dołączył do zespołu, ale szybko się zadomowił. Mam wrażenie, że rozumie obszary, w których musimy się poprawić i zaoferuje zespołowi wskazówki i mentorską opiekę. Dlatego jestem bardzo podekscytowany, że mamy go na pokładzie.
– Wydaje mi się, że w tym sezonie sporo poświęciliśmy z myślą o przyszłorocznym samochodzie. Szybciej przestaliśmy wprowadzać poprawki niż rywale. To może wyjść nam na dobre. Zrobiliśmy absolutne minimum, aby ukończyć na P7. I teraz koncentrujemy się na przyszłym roku. Mamy na pokładzie Pata, a dla Jamesa [Vowlesa] będzie to pierwszy kompletny rok i dowodzenie rozwojem samochodu. Zobaczymy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS