Reklama
CZĘŚĆ OSIEMDZIESIĄTA DRUGA
Ktoś wyrzucił do kosza miejskiego w rynku przeczytany Puls Biznesu z 28 sierpnia. No co ja tam czytam! Jest nowy BigTech! Spółka Nvidii z Kalifornii, tak się nazywa. Produkuje czipy do centrów danych, a one karmią mocą obliczeniową generatywną AI. Spółka zalicza wzrosty paraboliczne. W poprzednim kwartale przychody 22 mld USD, 265% więcej niż rok temu. A zysk, to 12 mld USD i więcej o 769%. Niesamowite.
I co na to nasi sądeccy miliarderowie i multimilionerzy? Musimy dać naszą sądecką odpowiedź! Nie wolno siedzieć z założonymi rękami. Trzeba się naradzić! Może Pan Prezydent zostałby akuszerem spójnej reakcji sądeckiego biznesu na takie szarżowanie Amerykanów? A z innych spraw…
Michel Foucault poruszył sądecką opinię publiczną. Czy to dobrze? Chyba tak. To bardzo frapujący myśliciel. Miałem bardzo ciekawą rozmowę z pewnym radnym, chyba ze Starego Sącza. Był mocno zorientowany w myśli socjologicznej i w teoriach Foucault. Ale był także obeznany z pismami i encyklikami papieskimi. Określił siebie nawet jako „strażnika pamięci”. To od razu wzbudziło mój respekt wobec niego.
Reklama
Otóż Pan Radny dostrzegł coś niestosownego w tym, gdy zaproponowałem przeróbkę tytułu pewnej sławnej encykliki Fides et ratio. Ten tytuł bowiem jest idealny. To zestawienie i taka kolejność. Są bowiem „dwa skrzydła”, jakie wznoszą człowieka: wiara i rozum. Przy czym rozum jest i powinien być na usługach wiary. Ona jest ważniejsza. Rozum jest wtórny. Oczywiście, chodzi o wiarę katolicką. Inne wyznania błądzą.
Ekumenizm jest ważnym elementem nauk papieskich, ale pod warunkiem, że przedstawiciele innych wyznań ukorzą się i uznają prymarność Ecclesia. Słuchałem tego z wielką uwagą. Pan Radny polecił mi przeczytać encyklikę Redemptor hominis z 1979 roku. Będę czytał. Po tym wstępie wróciliśmy do tematów związanych z dziełem Foucault.
Chodzi o kluczowe dla Foucault pojęcie „dyskursu”. Dyskurs bowiem to sposób organizacji i naszego podejścia do opisywania rzeczywistości. To coś o wiele ważniejszego niż dialog i wymiana argumentów. Foucault ma na myśli taki metadyskurs, jako drogę do zrumienia otaczającej rzeczywistości. To mocna sprawa. Pan Radny ciągnął swój wywód o myśli Foucault.
Dyskurs wyznacza kod rozumienia danej epoki. Na przykład wczesnego średniowiecza, kiedy to rodziło się chrześcijaństwo. Wtedy obowiązywał dyskurs oparty o skojarzenia. To taki typ dyskursu. Ale już w XVIII wieku dyskurs polegał na klasyfikacjach. No i ostatni typ to dyskurs historyczno-funkcjonalny charakterystyczny dla wieków XIX i XX. W tym ostatnim dyskursie centralną role odgrywa człowiek. To sens antropocenu.
Foucault twierdzi, że to nie człowiek rządzi dyskursem, ale to dyskurs rządzi człowiekiem. Pomyślałem wtedy o „dyskursie wiary” trwającym od czasu, gdy człowiek „zszedł z drzewa”. To jakieś ponad 100 tysięcy lat temu. Foucault nie odpowiada na wiele kwestii. Nie pisze: dlaczego dyskursy się zmieniają. A może my obecnie jesteśmy w trakcie zmiany dyskursu? To nazywane jest także „wojną kulturową”. To bardzo ciekawe jest…
Foucault twierdzi, że ten ostatni dyskurs także się skończy. Czyli co? Człowiek przestanie być najważniejszy? Właśnie tak. Czy stanie najważniejszym Bóg? Też nie. No i to wykazał mi Pan Radny. O co mu chodziło? Tak chciał wykazać moją ignorancję, a równocześnie obnażył Michaela Foucault jako postmodernistycznego poststrukturalistę francuskiego. Jego myśl trzeba zatem potępić i odrzucić. Chodzi oczywiście o potępienie Foucault, a nie Pana Radnego.
Na końcu rozmowy z Panem Radnym wydarzyła się rzecz zaskakująca. Wydobył z kieszeni pugilares z wizerunkiem Ojca Świętego, ten sam, który miała „Pani w sportowym dresie”. Wręczył mi jednak 200 złotych w jednym, żółtym banknocie. Podziękowałem.
Ach, ci Francuzi… Poszedłem trochę skołowany do biblioteki. Co będę czytał? O czym będę pisał? Może już dość tych Francuzów? No i nie koniec! Na parapecie leżała sobie książka Pierre Bourdieu. Zarys teorii praktyki. Idę czytać nad Dunajec. Tak, abym miał dobry widok na osiedle Helena.
Co ciekawe, to Maciek czytał Zarys Bourdieu, ale nie zgadzał się z determinizmem autora. Podobało mu się natomiast to, że Bourdieu rozprawił się skutecznie ze strukturalizmem. W zasadzie to sprawił, że strukturalizm stał się teorią schematyczną, bezzębną, taką z mchu i paproci. Jakże to Maćka śmieszyło.
A Siostra Izydora podchodziła do tej dekonstrukcji strukturalizmu zgoła inaczej. Miała jakiś żal do Bourdieu. Ale czytała go na przemian z brewiarzem kiedyś wczesną wiosną, chyba jeszcze w 1974 roku, dwa lata po opublikowaniu Zarysu. Owszem, podobał się jej deterministyczny rys tej teorii. To nie może dziwić zresztą, ponieważ wszystkie religie są oparte o deterministyczne założenia.
Maciek był woluntarystą. A my w klasie byliśmy mocno rozdarci. Zachowywaliśmy ostrożny dystans. Z jednej strony groził młot determinizmu, a z drugiej: gilotyna woluntarystyczna. Wybraliśmy oportunistyczny symetryzm. To zaś nie podobało się, zarówno Maćkowi, jak i Siostrze Izydorze. Teraz to dopiero rozumiem.
Czytam Zarys i oprócz badań etnograficznych nad życiem algierskich Kabylów jest tam zarys jego teorii socjologicznej. W niej są wnioski, które nie są zgodne z założeniami strukturalizmu. Społeczności, takie jak Kabylów, przestrzegają reguł społecznych, ale… nie wszystkie reguły są jednak przestrzegane. Tak się dzieje, jeżeli ich przestrzeganie godzi w interes indywidualny. To podważyło założenie strukturalizmu.
Strukturaliści twierdzili, że działania ludzi są podporządkowane w zupełności. A Bourdieu wykazał, że tak nie jest. Za systemem reguł jest coś co jest bardziej determinujące. To są interesy indywidualne. Jest to zabarwione utylitaryzmem. Pamiętamy także teorie racjonalnego wyboru. To jakoś rymuje się.
Ale Bourdieu krytykuje nie tylko strukturalizm, ale i … subiektywizm. Trzeba zacząć ten wątek tak, że Bourdieu zauważył, jak myśl francuska waha się za bardzo między skrajnym racjonalizmem a irracjonalizmem, tym samym pomiędzy skrajnym obiektywizmem a skrajnym subiektywizmem. I to jest bardzo ciekawy motyw myśli Pierre Bourdieu. Zajmiemy się tym.
Bourdieu chce połączyć obiektywne, ogólne istnienie reguł z subiektywnymi interesami jednostek. Jest także pewna nieprzewidywalność tego co czynią ludzie. Czy uda mu się stworzyć taką syntetyczną teorię? Jego teorie są przekonujące. To nie jednostka w społeczeństwie jest kluczowa, ale relacje pomiędzy jednostkami.
To w relacjach pomiędzy jednostkami kryje się prawda o społeczeństwie. Ważne jest także to, czego nauczyliśmy się od innych, bo to przejęliśmy od innych. To stało się naszą motywacją do działania. Jesteśmy zatem socjalizowani do określonych pól. To bardzo zgrabne jest.
Relacje są niestety niejednorodne. One rozgrywają się na różnych polach, w których funkcjonujemy. Jest pole ekonomiczne i ludzie w tym polu kierują się celami biznesowymi. Wiemy, jest pogoń za zyskiem… Ale już tacy artyści kierują się innymi interesami. Chcą na przykład mieć prestiż wśród artystów. To jest ważne, a nie bogactwo. Moglibyśmy teraz wymienić wielu artystów, którzy żyli w biedzie.
Czym innym kierować się będą duchowni funkcjonujący w „polu” religijnym i kościelnym. Czym może kierować się Ksiądz Proboszcz? Ilością zbawionych dusz, ilością nawróconych. To pewne. No czym jeszcze? Dobrymi relacjami z „wójtem i panem”. Czym kierować się będą ludzie funkcjonujący w „polu” politycznym. Pan Prezydent kieruje się dobrem publicznym mieszkańców Nowego Sącza, chociaż opozycja tego mu zaprzecza.
Zatem, dla każdego pola społecznego istnieją różne interesy i nimi kierują się gracze w tym polu. Istnieją bardzo złożone strategie, aby te interesy zrealizować. Co ciekawe, to gracze na jednym polu nie rozumieją graczy udzielających się na innym polu. Socjalizujemy się bowiem na określonych polach, inne są pomijane.
Dla niejednego naukowca ważniejsze jest napisanie dobrej książki, znaczącego artykułu niż duża podwyżka pensji. Dla takiego naukowca zdumiewające jest to, że można zmarnować życie dla dorabiania się. Tak, naukowiec prędzej zrozumie artystę, a obaj nie będą już dobrze rozumieć biznesmena. Dla niego zaś będzie śmieszne pisanie książki, albo malowanie obrazów, gdy na tym się nie monetyzuje odpowiednio wysoko.
Bourdieu twierdzi, że wybór pola działania zależy od tego do jakiej klasy społecznej ktoś należy. Klasy zaś kształtują się ze względu na korzyści uzyskiwane na polach, w których funkcjonują klasy. Czym są owe korzyści i zasoby, o które walczą uczestnicy w danym polu?
Tutaj pada nazwa korzyści. To „kapitał”, ale nie taki jak go definiował Marks. Przez całe życie staramy się gromadzić kapitał. Czym on jest? Ma dwojaki charakter. Pierwszy, ekonomiczny, to pieniądz, ruchomości i nieruchomości. Ale drugi kapitał ma charakter – symboliczny, czyli znaczenie i prestiż jaki ktoś uzyskuje w danym kręgu społecznym.
Z tym kapitałem symbolicznym to jest ciekawa sprawa. Uznanie, znaczenie, prestiż jest prezentowany innym. Wtedy to znaczenie podbija się. Bywa też śmiesznie, gdy oznaki uznania zastępują prawdziwe uznanie. I tutaj już przychodzą na myśl liczni politycy, a także pewni radni, a zwłaszcza jeden radny miejski, który oznakę uznania, swoje mniemanie odczytuje za prawdziwe uznanie…
Jak to zrozumieć lepiej, te „oznaki”? Ktoś na przykład jeździe dobrym samochodem i uważa, że wtedy jest kimś ważnym. Albo chodzi w garniturze i tak chce sprawić wrażenie, że pełni ważną rolę społeczną. Pod to podpada cała grupa pozerów, kabotynów i snobów.
Albo jest taki radny, który często zabiera głos na sesjach, chodzi po mediach, pojawia się często publicznie. Czy równocześnie uważa, że to tworzy prawdziwe uznanie społeczne? Że jest kimś szczególnym, ważnym i mądrym? To możliwe. Symbole statusu są w stanie wytworzyć wrażenie, ale trzeba do tego więcej inteligencji.
Bywa i tak, że ktoś zabiega o kapitał symboliczny, aby pozyskać kapitał ekonomiczny. Bourdieu twierdzi, że dochodzi do konwersji i rekonwersji kapitału. To nie taka prosta sprawa. Istnieje bowiem jeszcze jeden rodzaj kapitału. On ma pochodzenie kulturowe. Na to składa się: wiedza, obycie, umiejętności poruszania się w określonych sytuacjach. To zdobywamy podczas edukacji. Nie tylko tej formalnej.
Ważne jest jakie książki przeczytaliśmy. Tak, my wiele czytamy, czasami coś proponuje do słuchania… Podnosimy zatem swój kapitał kulturowy. Ale oprócz książek ważne są: podróże, odwiedzone wystawy, spektakle, koncerty. Ważne są także kontakty i rozmowy, zwłaszcza z ludźmi mądrzejszymi, więcej wiedzącymi. To buduje kapitał kulturowy.
Jest jeszcze – kapitał społeczny. Wiele się ostatnio o nim mówi. Pisał o tym w Zarysie także Bourdieu. Na ten rodzaj kapitału składają się relacje i znajomości społeczne. One pozwalają na lepszą orientację społeczną. Jeżeli zatem mamy dużo znajomych i mamy z nimi dobre relacje, to kapitał społeczny rośnie.
Posiadanie dużego kapitału społecznego umożliwia pozyskiwanie innych rodzajów kapitału: ekonomicznego, symbolicznego i kulturowego. Istnienie tych kapitałów komplikuje sprawę rozumienia systemu społecznego. Granice pomiędzy klasami tworzymy w skomplikowanych relacjach. Te granice nie jest łatwo określić.
Wedle Bourdieu, na odróżnianie się pomiędzy klasami głównie wpływa kapitał kulturowy. Bo można mieć piękną willę i drogą limuzynę i być … prostakiem kulturowym. O tym Bourdieu pisał w innej książce Dystynkcje.
Pan Prezydent posiada kapitał kulturowy, to jasne, czyta Erwina Schrödingera słucha Mozarta. Z kapitałem symbolicznym i społecznym jest także dobrze. Utrzymuje kontakty z szerokim wachlarzem społecznym. Ksiądz Proboszcz dysponuje także olbrzymim kapitałem symbolicznym, a i z kulturowym jest całkiem dobrze. Społeczny kapitał pogłębia również podczas spowiedzi świętej…
Wracam na rynek główny dość poruszony Zarysem teorii praktyki Pierre Bourdieu. Czy ja należę do jakiejś klasy społecznej? Tak, tych świadomie samo wykluczających się. Outsiderzy z wyboru otrzymują także słodką nagrodę – prawdziwej niezależności. A kapitał ekonomiczny pozyskuje z darowizn otrzymywanych w przestrzeni miasta.
PS
Czytajmy mądre książki.
A dla podwyższenia swojego kapitału kulturowego można posłuchać ze zrozumieniem Karlheinza Stockhausena. To wstrząsający utwór z 1966 Punkte.
Reklama
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS