A A+ A++

Do historii tytułowego pociągu wracamy dokładnie tam, gdzie została przerwana – Snowpiercer został dogoniony przez Wielką Alicję, maszynę, na pokładzie której znajduje się niejaki Wilford, człowiek, który sfinansował i zaplanował przetrwanie ludzkości po nadejściu zimy. Obecnie będzie on chciał odzyskać kontrolę, ale spotka się ze sporym oporem ze strony nowo uformowanego społeczeństwa Snowpiercera.

Snowpiercer (2020), sezon 2 – recenzja serialu (Netflix). Rewolucja

Muszę przyznać, że twórcy serialu Snowpiercer znów mnie zaskoczyli – wydaje mi się bowiem, że drugi sezon jest lepszy niż pierwszy, na pewno czerpałem większą przyjemność z oglądania nowych odcinków.

Wynika to z różnych rzeczy, ale przede wszystkim z konstrukcji opowieści, która jest bardziej spójna. Poprzednie epizody były nieco podzielone, na te, które mocniej koncentrowały się na śledztwie Laytona i te, których głównym wątkiem był bunt oraz walka o zmianę status quo. Tym razem fabuła nie skupia się już aż tak bardzo na klasowości społeczności pociągu i wynikających z tego konfliktach. Oczywiście nie zapomniano o nich całkowicie, bo dawnych urazów, niechęci czy wręcz nienawiści nie da się ot tak zaleczyć i wyeliminować. Głównym jednak tematem drugiego sezonu serialu Snowpiercer jest to, co dzieje się po tym, jak rewolucja się uda. Samo to, że Layton ogłosił demokrację nie sprawia przecież jeszcze, że wszystko będzie się układać kolorowo. On i najbliżsi mu ludzie muszą podejmować trudne decyzje, tym bardziej, że potencjalne konsekwencje często dotyczą ich osobiście. Podkopuje to zaufanie reszty pasażerów, bo zaczyna wyglądać, że tworzy się nowa elita, której wolno więcej. Twórcy zastanawiają się więc, czy osoby, które dosłownie i w przenośni poprowadziły lud na barykady, aby na pewno nadają się do tego, żeby potem tworzyć nowy początek.

Żeby było ciekawiej, odpowiedzi na te kwestie wcale nie są jednoznaczne. A to i tak nie wszystkie wątki, bo ważne są tu jeszcze lojalności względem rodziny i przyjaciół, ale też szerzej pojmowanej grupy, z którą dotąd się żyło. No i czy natura ludzka nie ma też tendencji do tego, żeby puszczać w niepamięć to, co było złego, bo ważniejszy jest komfort i święty spokój? Demokracja, taka prawdziwa, wymaga jednak sporo od ludzi, więc zwłaszcza w pociągu, w którym znajdują się resztki ludzkości, łatwiejsze może być poddanie się znanemu od lat porządkowi…

Snowpiercer (2020), sezon 2 – recenzja serialu (Netflix). Wilford

Symbolem tej tęsknoty za porządkiem, zasadami i – nawet jeśli iluzorycznym i zabierającym wolność – bezpieczeństwem jest oczywiście Wilford. Twórcom bardzo udał się casting, bo w postać tę wcielił się Sean Bean i zrobił to brawurowo. Od samego początku, od pierwszego momentu, gdy się pojawia, zagarnia on dla siebie ekran. Bean korzysta z charyzmy i sprawia, że rzeczywiście wszystko kręci się dookoła Wilforda, o jego planach, przemyśleniach i działaniach nie da się zapomnieć nawet na chwilę. Bean umiejętnie łączy też bezwzględność z luzem swojego bohatera, nie zapominając też o tym, że i on ma swoje słabości. To naprawdę bardzo dobra postać i to kolejny argument za tym, że drugi sezon serialu Snowpiercer jest lepszy.

Ale i inni dobrze sobie tu radzą. Grany przez Daveeda Diggsa Layton jest całkiem przekonującą alternatywą dla Wilforda, aczkolwiek jednocześnie widać, że coraz bardziej ciąży mu podejmowanie decyzji i konieczność radzenia sobie z kolejnymi problemami. Ciekawą przemianę przechodzi Ruth, sprawnie – chociaż dość schematycznie – napisaną relację mają Melanie (Jennifer Connelly) i jej córka, Alex (Rowan Blanchard). Generalnie każda postać ma tu coś do roboty i jest całkiem ciekawie zbudowana i porządnie zagrana.

Wady? Wątek nowego śledztwa jest dość wtórny i nudny, nie do końca też przekonuje mnie fragment historii związany z dwójką naukowców, która pracuje dla Wilforda i robi eksperymenty. Tu i ówdzie pojawiają się też oczywiście absurdy, niekiedy szczęśliwe zbiegi okoliczności, albo jak twórcy nie mają pomysłu, jak bohaterowie mają pokonać daną przeszkodę, to po prostu tego nie pokazują, robią przeskok i widz wie tylko, że im się udało. No i efekty specjalne są dość sztuczne, ale jest też ich mało, bo w końcu zdecydowaną większość czasu spędzamy w pociągu. Wszystko to nie zmienia faktu, że drugi sezon serialu Snowpiercer jest mocno wciągający, emocjonujący i oglądało mi się go naprawdę bardzo dobrze. Chętnie zapoznam się i z trzecim.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPołączenie Gaz-Systemu i Polskiego LNG
Następny artykułFrench President Macron under pressure to lock down as Covid-19 hospitalizations soar