A A+ A++

Jan T. wyszedł z więzienia. To jednak nie koniec jego przygody w wymiarem sprawiedliwości.

W listopadzie zeszłego roku Sąd Najwyższy uchylił część kary wymierzonej wobec Jana T., byłego dyrektora Zarządu Dróg i Komunikacji. Oskarżony jest na wolności, ale czekają na niego rozstrzygnięcia w przynajmniej dwóch innych procesach.

Równo dwa lata temu były dyrektor ZDiK i później ZIKiT-u Jan T. został prawomocnie skazany na dwa lata więzienia za nieprawidłowości przy okazji wizyty papieża Benedykta XVI. Sąd okręgowy utrzymał również wyroki dla pozostałych trzech współoskarżonych.

Jan T. do samego końca walczył o sprawiedliwość. Jego adwokat złożył kasację do Sądu Najwyższego. Wśród 13 zarzutów znalazły się te dotyczące m.in. braku przeprowadzenia dowodu z opinii biegłego na okoliczność rzeczywistej wartości zadania „Zmiana organizacji ruchu na terenie miasta Kraków z okazji wizyty Papieża”, nieprzesłuchania dwóch wnioskowanych przez obronę świadków, uniemożliwienie zadawania pytań biegłemu.

Kluczowy jednak okazał się ten dotyczący niewłaściwego rozpoznania zarzutu rażącej niewspółmierności kary do niekaralności skazanego.

Niekarany-karany

Sąd Najwyższy zauważył, że Jan T. był wcześniej dwukrotnie karany grzywną, m.in. za nieumyślne nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. Jednak wyroki te uległy zatarciu, ponieważ T. zapłacił ustalone kwoty.

Jednak ani sąd pierwszej, ani drugiej instancji nie wziął tego pod uwagę. W przypadku innych współoskarżonych okolicznością łagodzącą okazała się właśnie czysta kartoteka. Jan T. również taką miał, jednak sędziowie uznali, że był karany i stąd surowszy wyrok.

– Jako okoliczność łagodzącą w przypadku oskarżonych I. K., A. Z. oraz S. J. Sąd wziął pod uwagę ich uprzednią 15 niekaralność. Z kolei w przypadku oskarżonego J. T. jako okoliczność obciążającą Sąd wziął pod uwagę to, że był on już uprzednio karany – widnieje w uzasadnieniu wyroku I instancji.

Sąd Najwyższy wskazał, że w odwołaniu od wyroku oskarżony i jego obrońca nie podnieśli argumentu o niekaralności. A Sąd Okręgowy uznał, że „sąd pierwszej instancji nie naruszył zasady prawidłowych ustaleń faktycznych w zakresie wymierzonej kary pozbawienia wolności bez warunkowego zawieszenia (…)”.

Nota bene w uzasadnieniu wyroku znalazła się również ciekawa wzmianka: „motywacja oskarżonego poprzez tolerowanie jego zachowania przez władze miasta Krakowa, podlegała autodeterminacji przyzwolenia na łamanie prawa”.

Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku stwierdził, że I i II instancja powinny ustalić dane o karalności oskarżonego. Zrobił to co prawda na rozprawie odwoławczej sędzia Tomasz Grebla, ale pominął ten fakt przy rewizji wyroku.

Ostatecznie sprawa wróciła do krakowskiego sądu okręgowego. Przy jej ponownym rozpoznaniu sąd będzie musiał zgromadzić dane o karalności Jana T. na dzień wyroku I i II instancji oraz rozważyć znaczenie tejże niekaralności przy ustaleniu kary.

Życie na wokandzie

Od kilku lat Jan T. spędza w sądzie długie godziny. Nie uniknie tego w najbliższej przyszłości. Na 7 i 14 kwietnia wyznaczone są dwie kolejne rozprawy toczące się przed sądem okręgowym.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPożar instalacji elektrycznej. Zaczęła się palić elewacja
Następny artykułJak bardzo oglądanie filmów i seriali szkodzi środowisku?