Tak oto ujął jeden z aspektów wniebowstąpienia Chrystusa św. Leon Wielki (+461). Niewątpliwie ta myśl, dla nas śmiertelnych i krótkoterminowych, jest otwierającą inne ważne prawdy. Ich uświadomienie może pomóc nam, starającym się myśleć krytycznie, w takim uporządkowaniu naszych ludzkich spraw, aby kiedy to Jezus powróci, a powróci na pewno, zastał nas w radosnym oczekiwaniu, a nie strachem zdjętych.
Świat będzie miał swój audyt – Sąd Ostateczny. Ocenie będą podlegać wszyscy ludzie wszystkich czasów. Oceniającym będzie Jezus Chrystus, który w swej ludzkiej postaci umarł za wszystkich, a jako prawdziwy Bóg ma wiedzę o wszystkich, można powiedzieć – Boską bazę danych. W konfrontacji z Boską prawdą każdy sam odkryje swoje miejsce w wieczności, mozolnie przygotowywane przez niego za życia.
Wniebowstąpienie miało miejsce po 40 dniach ukazywania się Jezusa swoim uczniom w uwielbionym ludzkim ciele, które po Jego zmartwychwstaniu, choć jeszcze na tym świecie, to podległo prawom nie z tego świata. Fizyczne doświadczenie, niefizycznej rzeczywistości utrwaliło w głowach uczniów informację, że Jezus faktycznie zmartwychwstał. Jego zmartwychwstanie otwarło bramę śmierci i przedefiniowało tym którzy uwierzyli, doczesne wartości. Przez wniebowstąpienie zaś, stwierdza Leon Wielki, Chrystus wyniósł naszą słabą naturę ludzką na tron Ojca, ponad wszystkie wojska niebieskie, ponad chóry anielskie i wszystkie moce niebios. Uświadomienie sobie tej prawdy jest wyjątkowo mobilizujące dla każdego rozumnego człowieka.
Ponieważ wchodzimy w przestrzeń myślenia przekraczającą możliwości najbardziej genialnych przedstawicieli rodzaju ludzkiego, Chrystus zsyła nam szczególną pomoc – Ducha Świętego. Trzymając się myśli św. Leona, tak możemy określić Jego działanie: ale teraz Jednorodzonego Syna Bożego, równego Ojcu, dosięga się nie cielesną ręką, lecz duchowym zrozumieniem wiary. Pod jej wpływem następuje niepojęta przemiana człowieka. Wspominany Ojciec Kościoła tak o niej pisze, patrząc na sobie współczesnych: Tej wiary, spotęgowanej wniebowstąpieniem Pana i umocnionej darem Ducha Świętego, nie zdołały przerazić kajdany, więzienia, wygnania, głód, ogień, wydanie na pożarcie dzikim zwierzętom, ani też żadne inne wymyślne katusze zadawane przez okrutnych prześladowców. Bronili jej po całym świecie, aż do rozlewu krwi, nie tylko mężczyźni, lecz i kobiety, młodzieńcy i delikatne dziewice. Ta wiara wypędzała złe duchy, wyzwalała z chorób, wskrzeszała umarłych.
Czytając rozważania św. Leona, papieża z V wieku, stawiam sobie pytanie, jak ta wiara jest widoczna dzisiaj? Stawiam sobie pytanie, jak ona przemienia moje życie? Przeżywając Eucharystię z wiarą, jestem uczestnikiem całego dzieła zbawczego Chrystusa. Jestem świadkiem również Jego wniebowstąpienia. Adoruję Jego obecność w niebie, a jednocześnie otwieram siebie na Jego obecność, przez Komunię Świętą, we mnie tu na ziemi. Jezus jest więc w niebie i jest we mnie, na ziemi. Jest i chce działać!
Tę prawdę św. Marek oddał w swoim właściwym stylu, a więc krótko: Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły. Jest w tym sformułowaniu ujęta istota – jeśli chcesz przekonać się o przedziwnej obecności i nadzwyczajnej skuteczności Tego, który zmartwychwstał i wstąpił do nieba, to musisz iść i głosić Ewangelię i to na dodatek – wszędzie. Tak może czynić tylko ten, który jest całkowicie przeniknięty obecnością Boga. Czy takim uczniem Jezusa ja jestem?
Warto sobie to pytanie często stawiać. A wszelkie znaki Jego obecności i działania dostrzegać i Boga za nie codziennie wychwalać.
Ks. Lucjan Bielas
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS