Larnaka. Jest niemal 30 st. C, ciepła woda w morzu, słońce przygrzewa intensywnie, plażowicze zażywają kąpieli i opalają się. Ale tłumów nie ma. Choć na Cyprze sezon trwa cały rok, w miesiącach zimowych obłożenie hoteli wynosi 30-50 proc. To daje komfort. Można zapomnieć o “rezerwacjach ręcznikiem” przy hotelowych basenach czy na plaży. Z przyjemnością spaceruje się po niezatłoczonej promenadzie. A jednocześnie nie ma wrażenia wyludnionego kurortu po sezonie. Jest w sam raz.
Również pod względem pogody. W lipcu, sierpniu i wrześniu temperatury w ciągu dnia mogą okazać się nieznośne, jeśli nie jesteśmy zwolennikami upałów. Od października do grudnia oraz od kwietnia do czerwca możemy liczyć na świetną pogodę i sporo osób uważa, że to najlepszy czas na urlop na Cyprze. Nieco chłodniej (17-20 st. C) będzie od stycznia do marca.
Szerokie piaszczyste plaże, przepyszne jedzenie, kultura i historia sprawiają, że to idealna wakacyjne destynacja. Ale jest coś jeszcze. Cypryjczycy bardzo lubią Polaków i Polskę. Uważają, że nasze narody są podobne i łączy nas coś w rodzaju “porozumienia dusz”. Wspomina o tym właściwie każdy Cypryjczyk, z którym rozmawiam. Ku mojemu zdziwieniu większość tych osób zdążyła już odwiedzić Polskę: Wrocław, Kraków, Gdańsk, Warszawa – wymieniają z błyskiem w oku. Kilka dni po powrocie, w Krakowie spotykam Cypryjkę, która mówi o, a jakże, podobieństwie polskiej i cypryjskiej duszy. Coś w tym musi być.
Larnaka na urlop. Jedna z najpiękniejszych plaż
To stutysięczne miasteczko położone na południowym wybrzeżu Cypru ma lotnisko przyjmujące loty z Polski i obfituje w plaże wprost idealne – szerokie, piaszczyste, zadbane, otoczone turkusowymi przejrzystymi wodami. Wiele z nich (Finikoudes, Mackenzie, Kastella, Yiannades, Faros) odznaczonych jest Błękitną Flagą, a do tego znajdują się w pobliżu atrakcyjnych miejsc, co pozwala doskonale wykorzystać dzień – trochę plażowania, trochę zwiedzania. Miłośnicy sportów wodnych (i życia nocnego) upodobali sobie McKenzie, rodziny z dziećmi bardzo cenią plażę Pyla (CTO).
Finikoudes. Plaża, promenada i stare miasto
Plaża Finikoudes zaliczana jest do najpiękniejszych plaż nie tylko Cypru, ale południowej Europy. Dlatego poleca się ją nie tylko rodzinom z dziećmi (ze względu na łagodne zejście do morza i liczne udogodnienia), ale też fotografom i instagramerom, którzy będą tu w swoim żywiole. Wzdłuż szerokiej piaszczystej plaży biegnie promenada Finikoudes, a przy niej wszystko to, co obowiązkowo musi znaleźć się w takich miejscach: bary, restauracje, centra sportów wodnych, sklepy z pamiątkami i place zabaw dla dzieci. Zwieńczeniem promenady Foinikoudes jest z jednej strony marina z drugiej średniowieczny zamek, w którym mieści się obecnie muzeum. To także doskonały insta-punkt, ze wspaniałym widokiem na okolicę.
Z plaży Finikoudes zaledwie kilka kroków dzieli nas od historycznego centrum, gdzie koniecznie powinniśmy zwiedzić pochodzącą z IX wieku cerkiew św. Łazarza. Święty jest tu otoczony wyjątkowym kultem, jako że po wskrzeszeniu przez Jezusa miał się osiedlić właśnie na Cyprze, a świątynia zbudowana jest nad jego grobem.
Tuż obok przy ulicy Nikolaou Rossou kolejny obowiązkowy punkt programu: lokalny targ, na którym można kupić nie tylko świeże warzywa i owoce, ale też cypryjskie specjały: słodycze, przyprawy, syrop z karobu, przetwory i wina. Ceny są przystępne, a po zakupach można zapuścić się w wąskie uliczkach starego miasta, gdzie czekają liczne knajpki i sklepiki. Tradycyjnych cypryjskich specjałów można skosztować np. w tawernie To Aithrion.
Plaża Kastella i turecka dzielnica Skala
Kierując się na południe od zamku, trafimy do dawnej tureckiej dzielnicy Skala. Domy opuszczone przez mieszkańców w 1974 roku (po Tureckiej inwazji na Cypr) niszczały przez wiele lat, ale ostatnio miejsce to zaczyna odżywać. Upodobali je sobie artyści i rzemieślnicy, coraz chętniej zaglądają tu też turyści skuszeni kolorytem i historią miejsca. Albo ci, którzy udają się spacerkiem, w kierunku małego rybackiego portu – najlepszego miejsca dla smakoszy ryb i owoców morza. Jeśli się do nich zaliczacie, zajrzyjcie koniecznie do Zephyros, gdzie różnorodność świeżutkich rybnych meze może oszołomić.
Obok portu czeka Kastella, niewielka klimatyczna plaża urządzona w stylu tropikalnym.
Plaża Mackenzie, flamingi i Słone Jezioro
Najbardziej na południe wysunięta plaża Larnaki to Mackenzie. Szeroki, długi na kilometr pas drobnego piasku z łagodnym zejściem do morza i pełną infrastrukturą: wypożyczalniami sprzętu, knajpkami, restauracjami, sklepikami to idealne miejsce do uprawiania sportów wodnych.
Stąd zaledwie kwadrans spaceru dzieli nas od jednego z ikonicznych widoków Cypru – Słonego Jeziora (jest to właściwie kompleks czterech jezior). To tu zimują liczące sobie tysiące sztuk stada flamingów, pożywiając się drobnymi krewetkami, które z kolei zajadają się pewnym gatunkiem czerwonych alg. Właśnie dzięki temu łańcuchowi pokarmowemu ptaki zyskują różową barwę. Flamingi zazwyczaj przylatują na Cypr w listopadzie i zostają do marca. Wieża obserwacyjna i ścieżka przyrodnicza wzdłuż brzegu jeziora Aliki umożliwiają przyjrzenie się życiu tych ptaków, jednak wchodzenie do wody i zakłócanie ich spokoju jest zabronione.
Zresztą obserwować można tu nie tylko flamingi. Ponieważ Cypr to idealny przystanek między Europą, Azją a Afryką, jezioro Ailiki okazuje się być bogato zaopatrzoną stołówką dla 85 gatunków ptaków migrujących.
Plaża Faros. Latarnia morska i “kościół zbudowany przez anioły” w Kiti
Plaża Faros, znajdująca się w oddalonej o ok. 10 km od Larnaki wiosce Pervolia, zachęca pełną infrastrukturą i malowniczą okolicą. Sporą atrakcją jest zabytkowa latarnia morska. Po drodze z Larnaki warto zatrzymać się w wiosce Kiti, by zwiedzić kościół Angeloktisti, co po grecku znaczy “zbudowany przez anioły”. Być może anioły rzeczywiście czuwały nad budową prowadzoną w XI wieku na pozostałościach wczesnochrześcijańskiego kościoła z V wieku n.e. W ruinach tych zachowała się absyda z mozaiką, uważaną obecnie za jedno z najpiękniejszych dzieł sztuki bizantyjskiej na wyspie – tę część zachowano i włączono w strukturę nowej świątyni.
Odkrywcy i złodzieje
Wakacje poza sezonem letnim, kiedy temperatury są nieco łagodniejsze, to doskonała okazja aby poznać kulturę Cypru, kopiąc nieco głębiej w historii, która obfituje w wydarzenia i liczne zwroty akcji. Wyspa, łakomy kąsek ze względu na położenie strategiczne i handlowe, już w starożytności przechodziła z rąk do rąk. Władali nią Egipcjanie, Grecy, Fenicjanie, Asyryjczycy, Persowie, Rzymianie i Bizantyjczycy. Później nie było lepiej: Arabowie, Turcy, Krzyżowcy, Wenecjanie, Brytyjczycy… Niewiele brakowało Cyprem mógłby władać i Władysław Jagiełło, któremu poselstwo cypryjskie zaproponowało wyspę w zastaw w zamian za pomoc w walce z Mamelukami. Najeźdźcy i kolonizatorzy zmieniali się jak w kalejdoskopie, największe piętno odcisnęła tu jednak kultura grecka. Dziś 77 proc. ludności to Grecy, nowogrecki jest jednym z języków urzędowych (obok tureckiego), a kraj przez wieki nie dążył do niepodległości, (którą uzyskał ostatecznie w 1960 roku), a do przyłączenia do Grecji.
Wszystko zaczęło się jednak znacznie wcześniej. Już osiem tysięcy lat temu życie tętniło w pewnej wiosce rozlokowanej na zboczu wzgórza, w której zgrabne domki o walcowatym kształcie połączone były systemem ulic i otoczone murem. Pozostałości tej neolitycznej osady można dziś obejrzeć na stanowisku archeologicznym Chirokitia, zaledwie o pół godziny jazdy od Larnaki. Osada wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO mogła być zamieszkiwana w szczytowym momencie rozwoju nawet przez 1500- 2000 osób.
Rekonstrukcja okrągłych domków znajdująca się na początku trasy, pozwala uruchomić wyobraźnię i lepiej zrozumieć wykopaliska. Wnętrza domostw podzielone są niskimi murkami na części przeznaczone do pracy, wypoczynku i magazynowania. W domach znajdowało się palenisko, a zmarłych chowano pod podłogą w pozycji embrionalnej. Tylko część stanowiska została odkopana, a dalsze badania mogą przynieść sensacyjne odkrycia.
Zobacz również:
Zresztą na Cyprze archeologowie co rusz natrafiają na coś nowego, choć mogłoby się wydawać, że splądrowano już wszystko. Trzeba pamiętać, że ziemia cypryjska stała się areną grabieży archeologicznych na ogromną skalę. W czasach panowania imperium otomańskiego brytyjski wicekonsul, Robert Hamilton Lang, prowadził nielegalne wykopaliska i zabrał tysiące artefaktów, z których znaczna część trafiła do europejskich muzeów w tym do British Museum i Luwru. Do dziś na Cyprze złą sławą cieszy się amerykański konsul, który, jak się szacuje, zawłaszczył 35000 obiektów, z których wiele trafiło do nowojorskiego Metropolitan Museum, (co zapewniło mu później posadę dyrektora tej instytucji), British Museum, Luwru i innych. Jeden z wysłanych przez niego statków z 5 000 artefaktów na pokładzie zatonął. Szczególnie pod koniec XIX i w pierwszej połowie XX wieku grabieże archeologiczne były prawdziwą plagą.
Sporo skarbów jednak pozostało na wyspie i wiele z nich można zobaczyć w Muzeum Archeologicznym w Larnace. Warto zwrócić uwagę na ewolucję symbolów płodności: męskiej – figurek byka i żeńskiej – schematycznych figurek kobiecej postaci, z których najbardziej znana, figurka z Pomos, została odwzorowana na cypryjskich monetach o nominale 1 i 2 euro.
Dziś Cypr nazywa się wyspą Afrodyty, gdyż według mitu narodziła się u wybrzeży wyspy z morskiej piany. Jednak przypuszcza się, że Afrodyta i jej kult miały swoje początki w połączeniu postaci owej miejscowej bogini płodności, ku czci której powstawały figurki i fenickiej Astarte.
A czy obcy władcy przynosili ludności coś dobrego? Zdarzało się i tak. Około 3 km od centrum Larnaki warto zwrócić uwagę na Akwedukt Kamares. Choć przypomina rzymskie budowle, został zbudowany w XVIII w. przez tureckiego gubernatora Larnaki, Bekira Paszę, na własny koszt, aby dostarczał do miasta wodę ze źródła oddalonego o 10 km. Spełniał swoje zadanie jeszcze w pierwszej połowie XX wieku.
Lefkara. Najpiękniejsza wioska w sercu Cypru
Około 40 km od Larnaki pośród malowniczych gór Troodos znajduje się wioska, która bywa określana jako najpiękniejsza na Cyprze i to nie bez powodu. Labirynt wąskich uliczek to raj dla instagramerów. Tradycyjna kamienna zabudowa i starania mieszkańców, którzy dopieszczają otoczenie, dają efekty. Nie powinno też dziwić skąd u miejscowych takie poczucie estetyki. Od czasów panowania weneckiego rozwijają się tu dwie dziedziny rzemiosła, które rozsławiły Lefkarę daleko poza granice Cypru: tworzenie filigranowych wyrobów ze srebra i Lefkaritika, “koronkarstwo”, które jest raczej haftem ażurowym.
Chociaż w licznych sklepach z pamiątkami w wiosce oferowane są rozmaite koronki (często z importu), Lefkaritika, która w 2009 została wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa kultury UNESCO, bardzo się od nich różni.
– Właściwie nie jest to koronka a “wyszywanka” – tłumaczy Demos Rouvis, w którego rodzinie tradycje miejscowego rzemiosła są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Pan Rouvis opowiada po angielsku jednak słowa “koronka” i “wyszywanka” wypowiada po polsku i to bardzo dobitnie. Objaśnia też, jak rozpoznać oryginalną Lefkaritikę, która powstaje wg ściśle określonych reguł. Wykonana jest zawsze na doskonałej jakości lnianej tkaninie. Dopuszczalne kolory to biały, brązowy i ecru, a charakterystyczne cechy to mereżka, wypełnienia ściegiem satynowym, ażurowe wykończenia robione “na igle”. Większość wyrobów (są to głównie serwetki i obrusy) jest dwustronna. Wzory są geometryczne, hafciarki rozmieszczają je na tkaninie bez jakichkolwiek szkiców, dokonując niezbędnych obliczeń w głowie. Chociaż rząd Cypru stara się wspierać przetrwanie tej tradycji, jest to sztuka ginąca.
– Wykonanie obrusu może zająć nawet pół roku, niewielkiej serwetki – trzy dni. Ile zatem powinny kosztować, aby praca hafciarki została adekwatnie wynagrodzona? – pyta Demos Rouvis i dodaje, że wielkość nie jedynym kryterium wpływającym na czas wykonania. Niektóre projekty składają się z wielu skomplikowanych motywów. Wszystko to sprawia, że wykonywanie tych prac po prosu się nie opłaci. W sklepie pana Rouvisa można zobaczyć, jak jego matka z namaszczeniem wbija igłę w len, ale hafciarek jest coraz mniej. Na warsztatach wciąż można nauczyć się ginącego rzemiosła, ale niewykluczone, że przyszłe pokolenia będą oglądać Lefkaritikę jedynie w muzeum.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS