12 sierpnia Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu wszczęła śledztwo dotyczące zanieczyszczenia środowiska w znacznych rozmiarach, których następstwem były zniszczenia w świecie zwierzęcym. Sprawę bada od tego czasu zespół siedmiu wrocławskich prokuratorów, których wspierają policjanci z Komendy Głównej we Wrocławiu.
Dziennikarze Onetu próbowali dowiedzieć się, jakie są postępy w śledztwie i czy prokuratorom udało się ustalić winnego zatrucia Odry. Jednak na przesłane pytania, prokuratura odpowiedziała ogólnikami i listą wykonanych rzekomo czynności. “Przesłuchano świadków: przedstawicieli różnych instytucji i organów, osoby fizyczne, w tym osoby mające potencjalną wiedzę dotyczącą przyczyn i źródeł zanieczyszczenia rzeki Odra, przesłuchano osoby ze świata nauki; przeprowadzono oględziny miejsc ujawnienia śniętych ryb na rzece Odra w różnych jej lokalizacjach; wydano kilkadziesiąt postanowień o żądaniu wydania rzeczy oraz zwrócono się o przekazywanie informacji do różnych instytucji i organów” – napisano w oświadczeniu prokuratury.
Winnych zatrucia raczej się nie znajdzie, prokuratura sprawdza więc, kto dopuścił się zaniedbań
Jak podaje Onet, powołując się na informację od swoich źródeł w prokuraturze, w drodze dochodzenia nie udało się znaleźć żadnych podejrzanych o zatrucie rzeki, dlatego śledztwo zaczyna zmieniać swój charakter. “Wobec niemożliwości ustalenia przyczyn katastrofy śledczy rozpoczęli działania w kierunku art. 131 kodeksu karnego, czyli niedopełnienia obowiązków przez tych, którzy mieli obowiązek zapobiec rozprzestrzenianiu się tragedii Odry” – czytamy.
Jak stwierdził jeden z informatorów portalu, nie bardzo jest co liczyć na to, że śledczy ustalą sprawców i dojdzie do ich ukarania.
Prokuratura nie zajmuje się zakładem Bumar-ŁĄbędy
Onet zwraca także uwagę na fakt, iż prokuratura w ogóle nie zajmuje się hipotezą, jakoby to państwowe zakłady “Bumar – Łąbędy” mogły być odpowiedzialne za skażenie Odry. Tymczasem już 28 lipca Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska rozpoczął w tym przedsiębiorstwie kontrolę “w związku z zanieczyszczeniem rzeki Odra”. Bumar został bowiem wskazany przez Wody Polskie, jako jeden z zakładów zatruwających Kanał Gliwicki substancją ropopochodną. Próba uzyskania przez dziennikarzy informacji, jakie są wyniki kontroli, skończyła się na kolejnych ogólnikowych komunikatach.
Co ciekawe jednak, wrocławscy prokuratorzy badający skażenie Odry w ogóle nie zajmują się zakładem “Bumar – Łąbędy”. Śledztwo w jego sprawie już od maja 2022 roku prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gliwicach, która “z uwagi na charakter postępowania nie udziela szczegółowych informacji o sprawie, w szczególności o wykonanych i planowanych czynnościach oraz o poczynionych ustaleniach”.
Przypomnijmy, że pierwsze doniesienia wędkarzy o śniętych rybach w Odrze pojawiały się od 26 lipca. 3 sierpnia Wrocławski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska stwierdził obecność mezytylenu w śluzie Lipka i Oławie z prawdopodobieństwem 80 proc. Wówczas wydano także pierwszy oficjalny komunikat o możliwym skażeniu rzeki. W tym czasie nie było żadnych działań ze strony rządu. Zarówno wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski, jak i minister klimatu i środowiska Anna Moskwa nie przerywali swoich urlopów. Dopiero szerokie poruszenie w mediach zmusza władze do reakcji. Mieszkańcy Dolnego Śląska 12 sierpnia otrzymali pierwsze alerty RCB o skażeniu wody w Odrze.
Także 12 sierpnia Zbigniew Ziobro powołał specjalny zespół prokuratorów mający zająć się ustaleniem winnych skażenia Odry.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS