A A+ A++

W rozmowie telefonicznej z przedstawicielem naszej redakcji Jadwiga Baczyńska powiedziała coś następującego: „Jeżeli jeszcze raz pan z tym pytaniem zadzwoni to macie państwo gwarantowany pozew”.

Państwu pozostawiamy interpretację tej wypowiedzi. Dodajmy, że pytanie dotyczyło stosunku Jadwigi Baczyńskiej do tego, jak jej mąż wykonywał zalecenia medyczne związane ze zwolnieniami L-4.

My jednak tego tak nie pozostawimy. Kierujemy w tej sprawie oficjalną skargę do sejmiku województwa śląskiego.

Chodzi o artykuł: „Chorował na meczu, na zakupach, koncercie czy urodzinach”. Pisaliśmy w nim, że Michał Węcel, mąż Jadwigi Baczyńskiej, przedstawił w ZUS-ie L4, które zostały zakwestionowane. Wartość tych zwolnień to ponad 16 000 zł.

II

ZUS zauważył, że w czasie kiedy Michał Węcel przebywał na L4, uczestniczył: a to w urodzinach, a to w meczu, a to był w galerii handlowej.

ZUS wymieniał: spotkanie noworoczne u przyjaciół w Gorzyczkach, udział w meczu piłki ręcznej, wyjście do galerii handlowej na zakupy oraz do kina, wyjście do kina, udział w koncercie NOSPR, udział w wydarzeniu kulturalnym Opery Śląskiej w Chorzowskim Centrum Kultury, wyjazd do Sączowa na uroczystości powstania Parafii św. Jakuba Apostoła, udział w koncercie zamykającym Sosnowieckie Dni Muzyki Znanej i Nieznanej, udział w uroczystościach związanych ze 150 rocznicą urodzin Wojciecha Korfantego.

Co prawda na L-4 mąż Baczyńskiej miał adnotację: „pacjent może chodzić”. ZUS zauważył jednak: „Udział w powyższych wydarzeniach pogorszyć mógł Pana stan zdrowia oraz przedłużyć stan niezdolności do pracy”.

ZUS wytłumaczył jej małżonkowi, co znaczy taki zapis: „upoważnia do zaspokojenia podstawowych potrzeb życia codziennego, takich jak wstawanie z łóżka, poruszanie się po mieszkaniu, udanie się na ewentualne zabiegi, kontrolę lekarską, do apteki po lekarstwa, w przypadku osób samotnych udanie się do sklepu celem dokonania niezbędnych zakupów. Nie można natomiast wykonywać czynności, których chory powinien unikać, tj. wyjeżdżać w czasie zwolnienia lekarskiego, brać udział w spotkaniach i zgromadzeniach”.

III

Artykuł „Chorował na meczu…” nie zawierał nieprawdy. Co więcej przed jego publikacją redakcja Katowice Dziś skontaktowała się z mężem Jadwigi Baczyńskiej. Poinformowała go co jest przedmiotem naszego zainteresowania. Prosiła o rozmowę. Ale Michał Wencel przerwał rozmowę i więcej już nie odbierał telefonu.

Przed publikacją kontaktowaliśmy się również z Jadwigą Baczyńską. Początkowo wydawało się, że dojdzie do naszej rozmowy. Tak się jednak nie stało. Pani kandydatka na posła przestała reagować na nasze prośby o kontakt.

Ten kontakt nastąpił natychmiast po publikacji artykułu. Otrzymaliśmy pismo podpisane przez oboje małżonków.

Oboje oni żądali usunięcia artykułu. I to, pomimo że mieli prawo do publikacji sprostowania. Nie skorzystali z niego. Z odniesienia się do naszych informacji przed publikacją artykułu także nie skorzystali.
Dodajmy, że przepisy prawa dają im możliwość nadesłania sprostowania już po publikacji artykułu, prawo zaś każe, by redakcja takie sprostowanie opublikowała bez żadnych ingerencji, skrótów, czy innych zmian. Niemniej – powtórzmy – przed publikacją chcieliśmy, by przedstawili swoje stanowisko.

IV

Z pisma Baczyńskiej i jej męża wynikało, że nasz artykuł zawiera kłamstwa, co jest nieprawdą. Nie można się było zresztą do tego odnieść, gdyż Baczyńska i jej małżonek w swoim piśmie nie wskazali o jakie fragmenty artykułu chodzi.

Jadwiga Baczyńska i jej mąż w swym piśmie zapowiadali, że pójdą z nami do sądu. I to kilka razy.

Po pierwsze w trybie wyborczym. Zapowiedzieli również, że zastanawiają się nad złożeniem aktu oskarżenia, w którym oskarżą autora artykułu o przestępstwo zniesławienia (sławetny artykuł 212 kodeksu karnego).

Zarzucili, że nie napisaliśmy, iż decyzja ZUS była nieprawomocna (ale nie napisaliśmy przecież, że była prawomocna, co byłoby nieprawdą).

Mieli także pretensje, iż opublikowaliśmy wybiórcze fragmenty dokumentu, co „w jaskrawy sposób zniekształca rzeczywistość”. Na czym polegało to zniekształcenie, tego nie jesteśmy w stanie pojąć. Zacytowaliśmy fragmenty naszym zdaniem w konkretny sposób przedstawiające fakty.

Naszym zdaniem to w zupełności wystarczało. Gdyby Baczyńska i jej mąż wskazali na inny ważny dla nich fragment, mogli to uczynić. Ale nie zechcieli. W piśmie swym zresztą również nie napisali, jakiego fragmentu brak sprawił, że rzeczywistość została zniekształcona.

Do spisu pretensji wobec nas należy również to, że nie wyjaśniliśmy, „jakiego rodzaju choroba może pozwolić pacjentowi na uczestniczenie w życiu w pojęciu szerszym niż wskazuje autor”.

Po pierwsze, nie autor, lecz ZUS. Po drugie – artykuł nie był o tym, kiedy podczas choroby można chodzić i gdzie. Artykuł był o tym, że ZUS zakwestionował sposób wykorzystania L-4 przez męża Jadwigi Baczyńskiej i o tym, że chcieliśmy ją zapytać o stanowisko w tej sprawie.

Dlatego protestujemy przeciwko straszeniu nas sądem. Właściwym kierunkiem byłaby rozmowa z nami i udzielenie wyjaśnień.

V

Redakcja Katowice Dziś ma bardzo złe doświadczenia z sądami. Sędzia Beata Zaczkowska z Sądu Rejonowego Katowice-Zachód skazała autora jednego z artykułów za to, że w treści tego artykułu zadał on pytanie.

Chodziło o to, czy za pieniądze publicznego szpitala była prowadzona kampania wyborcza. Dziennikarz, mimo przedstawienia bardzo obszernej dokumentacji dowodowej, zawierającej na przykład kilkadziesiąt spotów wyborczych, nie wykazanych w rozliczeniu kampanii wyborczej, został skazany.

Inna sędzia z sądu Katowice Zachód, Katarzyna Krukowiecka, skazała dziennikarza Katowice Dziś za inne artykuły. Ta pani raczyła napisać w uzasadnieniu pisemnym wyroku, że dziennikarz nie przedstawił dowodów swojej niewinności.

Tak jest, to nie pomyłka. W Polsce, gdzie (podobnie jak w innych, cywilizacyjnie bliskich nam, krajach) obowiązywać ma zasada, że w procesie karnym to winę trzeba udowodnić, sędzia Krukowiecka napisała w uzasadnieniu pisemnym wyroku skazującego tak:

„Tym samym oskarżony nie dowiódł, że zdarzenia opisywane w artykule opublikowanym na portalu Katowice Dziś miały miejsce, ani że oskarżony zachował szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystywaniu materiałów”.

Na szczęście sąd okręgowy tym razem w całości stanął po stronie dziennikarza i uniewinnił go w całości.

VI

Zrozumiałe więc, że przy takich doświadczeniach redakcja Katowice Dziś stara się ważyć każde słowo. W przypadku dotyczącym zwolnień małżonka Jadwigi Baczyńskiej nikt nie może mieć gwarancji, że ZUS się w jakimś szczególe nie pomylił. Na przykład, gdy pisząc po urodzinach, w rzeczywistości miał na myśli imieniny czy jakąś inną uroczystość.
Dla czytelników wydawać się to może śmieszne bądź absurdalne, ale dla redakcji, po takich doświadczeniach sądowych, już niekoniecznie.

Odpisaliśmy Jadwidze Baczyńskiej, że w geście dobrej woli usuwamy artykuł. W zamian liczymy na to, że Jadwiga Baczyńska i jej mąż będą z nami rozmawiać. I przedstawią swoją wersję.

VII

Już po usunięciu artykułu Jadwiga Baczyńska rzeczywiście odebrała telefon. Podniesionym głosem powiedziała o kłamliwych treściach usuniętego na jej żądanie artykułu.

Powiedziała o trzech gotowych pozwach. I wypowiedziała to zdanie, które cytujemy ponownie: „Jeżeli jeszcze raz pan z tym pytaniem zadzwoni to macie państwo gwarantowany pozew”.

My to rozumiemy dosłownie. Czyli trafimy do sądu za to, że usiłujemy zadać Jadwidze Baczyńskiej pytanie.

Kolejnego telefonu Jadwiga Baczyńska już nie odebrała. Nie odpowiedziała również na SMS-y z prośbą o kontakt.

Ciekawe jest również to, że w tej krótkiej rozmowie, w której padła cytowana powyżej zapowiedź (o sądzie za telefonowanie i zadawanie pytania), Jadwiga Baczyńska stwierdziła, jakoby przytaczając fragmenty decyzji ZUS, ujawniliśmy jakieś dane wrażliwe.

Nie wiemy jakie, ale mniejsza o to. Przypomnijmy bowiem, że w oficjalnym piśmie z żądaniem usunięcia artykułu, Jadwiga Baczyńska oraz jej małżonek zarzucili nam manipulację. A miała ona polegać na tym, że w usuniętym artykule zamieściliśmy jedynie fragmenty decyzji ZUS a nie zacytowaliśmy tej decyzji w całości.

Przed niniejszą publikacją usiłowaliśmy się skontaktować nie tylko z nią, lecz również z jej małżonkiem. Nie odebrał telefonu. Udało nam się wymienić z nim kilka SMS-ów. Ale porozmawiać i uzyskać odpowiedzi na pytania – już nie.

Autorzy: Mateusz Cieślak, AK

***

Tych 200 tys. ludzi naprawdę nie musiało umrzeć.

Poruszający film o pandemii – wpisz iboma.media

***
KOMENTARZE: TYLKO FACEBOOK.

Masz problem, widzisz problem, masz ważną informację? Daj nam znać:

[email protected] lub przez „Wyślij Wiadomość” na Facebooku Katowice Dziś.

***

Poszukujemy współpracowników. Skontaktuj się mailowo lub przez Fb.

***

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWarto czytać dzieciom, nawet niemowlętom. Sprawdź, dlaczego
Następny artykuł78-latka potrąciła 11-latków. Jeden z nich nie żyje