Troszczył się o nią, ale kiedy nie chciała uprawiać z nim seksu – zgwałcił, udusił, zwłoki poćwiartował. Ludwik S. był przeciętnym montażystą z Zakładów Urządzeń Dźwigowych. Okazał się wynaturzoną bestią.
Zygmunt Kraśnicki łowił ryby w Brdyujściu od dziecka, znał każdego wędkarza, który pojawiał się w tym rejonie. Mieszkał przy Witebskiej, nie pracował, większość dnia, kiedy tylko pozwalała pogoda, spędzał na torze regatowym.
14 maja 1974 od rana świeciło słońce, ryba brała, jak szalona. Zygmunt wpatrywał się w spławik od świtu z nadzieją, że przyniesie do domu coś na obiad. Kiedy siatka była pełna, zapakował wędzisko do torby i ruszył w kierunku domu. Jednak po dwustu metrach zatrzymał się i spojrzał na nieruchomą taflę rzeki.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS