A A+ A++

22 kwietnia w Klubie Podróżnika działającym w żnińskiej Bibliotece Publicznej wyruszono w kolejną inspirującą podróż pt. „W zamku Wartburg na stromym urwisku”. Tym razem Michał Werkowski śladami Lutra, Goethego, Bacha i Schillera zabrał podróżników do Niemiec.

Michał Werkowski, jak sam mówi, tylko od czasu do czasu podróżuje, bo na co dzień jest pracownikiem samorządowym i pełni funkcję zastępcy burmistrza Janowca Wlkp.

Wyprawa do zamku Wartburg to pokłosie zainteresowań licealnych pana Michała. – Ja jestem z wykształcenia politologiem i historykiem. Historia jest wielką moją życiową pasją i w czasach licealnych na historii jak przerabialiśmy reformację i kontrreformację, to ten temat mnie bardzo zainteresował i te zainteresowania gdzieś pozostały do dnia dzisiejszego – usłyszano.

Podczas spotkania dowiedziano się też, że praca licencjacka prelegenta dotyczyła historii i współczesności kościoła ewangelicko–augsburskiego w Polsce, który wywodzi się z XVI-wiecznej reformacji. – Przy pisaniu tej pracy załapałem kontakt z parafią ewangelicko-augsburską w Poznaniu i ten kontakt utrzymuję co jakiś czas do dzisiaj. I ta parafia właśnie i działające w Poznaniu Koło polskiego Towarzystwa Ewangelickiego organizuje co roku bardzo ciekawe wycieczki. Najczęściej oni to łączą z jakimiś postaciami reformacji – powiedział pan Michał, który po raz pierwszy wybrał się z poznańskim towarzystwem ewangelickim na 4-dniową wycieczkę do Niemiec w ubiegłym roku. Ta wyprawa nakierowana była przede wszystkim na postać Marcina Lutra i ślady reformacyjne, które w Niemczech są głównie w Saksonii i Turyngii. – Ale nie tylko, bo przy okazji gdzieś bardzo mocno się przewijał również Goethe, Bach, Schiller, gdyż są to postacie, które bardzo często rodziły się w tych samych miejscach albo w tych samych miejscach tworzyły lub przez długi czas przebywały – powiedział prelegent dodając: – O Lutrze na pewno każdy z państwa słyszał. To postać kontrowersyjna z punktu widzenia tego, w jaki sposób podzielił kościół. Również kontrowersyjna z powodów poglądów, które głosił.

Podróż rozpoczęła się od Lipska, miasta wielkości mniej więcej Poznania. Przed kościołem św. Tomasza stoi pomnik Jana Sebastiana Bacha, który był kantorem i organistą w tym kościele. – Od 1723 roku aż do śmierci w 1750 roku Bach przebywał w Lipsku i grał właśnie w tym kościele – usłyszano. W Lipsku znajduje się również pomnik Goethego, który w młodości w tym mieście się uczył. – Goethe dla Niemców to tak jak dla nas Adam Mickiewicz. To przedstawiciel niemieckiego klasycyzmu, chociaż swoje za uszami miał – powiedział prelegent.

Dalej podróż wiodła do zamku Wartburg znajdującym się na wzgórzu w Turyngii, w pobliżu miasta Eisenach. Zamek od 1999 roku wpisany jest na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Dla Niemców zamek ten jest bardzo ważny, tak jak dla Polaków Wawel. Na zamku Wartburg znajduje się komnata, w której przebywał Luter. – Luter był mnichem augustiańskim, katolickim księdzem, który przekładając Pismo Święte stwierdził, że nie do końca się zgadza jakby z teologią ówczesną, to znaczy przede wszystkim z handlem odpustami. To na pewno państwo też z historii kojarzycie, słynne jego dziewięćdziesiąt pięć tez, które w Wittenberdze przybił do drzwi kościoła. On w 1517 roku ogłosił te swoje tezy i wywołał bardzo szeroką dyskusję w Niemczech, ponieważ skorzystał też z takiego wynalazku, który bardzo przyspieszył wymianę myśli i słowa czyli z druku. Bez druku pewnie nie byłoby sukcesu Lutra. I te pisma ulotne, które były drukowane w milionach egzemplarzy z jego tezami i pismami po prostu krążyły po Niemczech i wywołały taką rewolucję myślową – usłyszano. Wystąpienia Lutra spowodowały, że w 1520 roku papież go wyklął, zaś rok później (w 1521 r.) został wezwany przez cesarza Karola V na sejm w Wormacji, gdzie go publicznie przesłuchano. – Tam Luter powiedział te słynne słowa: „Oto staję dziś przed wami, inaczej uczynić nie mogłem” i w nawiązaniu do swojej twórczości tej teologicznej mówi: „Myśl moja jest niewolnikiem słowa Bożego, niczego odwołać nie mogę, gdybym bowiem to zrobił uczyniłbym to wbrew swojemu sumieniu, a czynić coś wbrew swemu sumieniu jest rzeczą ani uczciwą ani bezpieczną” – powiedział pan Michał. Na sejmie w Wormacji Marcin Luter ogłoszony został banitą (wyjętym spod prawa),a to wzbudziło zainteresowanie nim wśród książąt Rzeszy do tego stopnia, że jeden z nich – Fryderyk Mądry, upozorował jego porwanie, by go ratować i umieścił go właśnie na zamku Wartburg. – Luter tam spędził kilkanaście miesięcy. W przebraniu rycerza w Wartburgu się ukrywał. Pewnie tylko nieliczni wiedzieli że on tam jest – usłyszano. Miał tam swoją komnatę, w której pracował. – On na Wartburgu zrobił rzecz dla Niemców arcyważną, to znaczy przetłumaczył Pismo Święte na język wysokoniemiecki. Dzięki temu Luter uważany jest za twórcę języka niemieckiego współczesnego. Wtedy było tak, jak wszędzie, a więc bardzo dużo takiego bałaganu językowego, bardzo dużo lokalnych gwar. Luter był bardzo umiejętnym obserwatorem, on używał w ogóle przez całe życie bardzo żywego, takiego chwilami krwistego języka. Twierdził, że trzeba patrzeć prostym ludziom na gębę czyli słuchać jak lud mówi i wyłapywać z tego najważniejsze rzeczy – usłyszano. Pracując na Wartburgu nad przekładem Pisma Świętego był jak w amoku, ta praca była tytaniczna, w sześć tygodni na język niemiecki przełożył Nowy Testament. – Dzięki swojej pracy stworzył podwaliny języka niemieckiego współczesnego. Jest taka legenda, że podczas przekładania Pisma Świętego przeszkadzał mu diabeł. I on rzucił w diabła kałamarzem z atramentem, ale nie udało mi się nigdzie na ścianie żadnej plamy znaleźć – powiedział prelegent dodając, że sukces Lutra polegał na tym, że on w języku wysokoniemieckim opracował przekład Pisma Świętego i od tamtego czasu język ten stał się dominującym dla całego regionu zamieszkałego przez Niemcy i do dzisiaj jest językiem wiodącym.

Miastem ciekawym, o którym opowiedział podróżnik, jest Eisenach. Urodził się w nim Jan Sebastian Bach. W mieście tym znajduje się również pomnik Marcina Lutra, ale to wcale nie dziwi, bo w Niemczech jest takich pomników wiele. – Zazwyczaj atrybutem zawsze jest Pismo Święte, bo skoro je przetłumaczył na język niemiecki, to zazwyczaj jest przedstawiany w todze z Pismem Świętym. Chociaż w todze akurat Luter nie chodził, bo toga to jest wymysł dziewiętnastowieczny w kościele ewangelickim, ale pomniki były w tych czasach stawiane, także robiono je pod wymóg epoki – usłyszano.

Dalej podróż wiodła do Weimaru, w którym wiele obiektów jest wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO m. in. domy Goethego, Schillera, biblioteka księżnej Anny Amalii. – Weimar to miasto, w którym powstała historia Niemiec po I wojnie światowej. To tu proklamowano słynną Republikę Weimarską, w opozycji do której później zrodził się nazizm i która przetrwała tylko lat powiedzmy trzynaście – usłyszano. W mieście tym Goethe mieszkał przez większość swego życia. – Odwiedził go tu swego czasu nawet Adam Mickiewicz, ale tworzył też tu Schiller – powiedział prelegent.

Na ścianie kościoła św. Jakuba w Weimarze znajduje się płyta nagrobna Lucasa Cranacha starszego, niemieckiego malarza, który w Weimarze zmarł w 1553 roku i pod murami tego kościoła został pochowany. – Cranach był bardzo płodnym artystą, nazywany był malarzem reformacji i choć przeszedł na luteranizm, to nie przeszkadzało mu, żeby tworzyć na zamówienie zarówno władców katolickich, jak i protestanckich. Był bardzo rozchwytywanym malarzem, ale był też aptekarzem – usłyszano.

W Erfurcie, stolicy Turyngii, w 1505 roku Marcin Luter rozpoczął przygodę uniwersytecką. – Ojciec, który był górnikiem wydobywającym rudę żelaza, dorobił się jakichś pieniędzy i koniecznie chciał, żeby jego najstarszy syn był prawnikiem. No i Luter na początku kształcił się na prawnika przez kilka lat na uniwersytecie w Erfurcie. Później, gdy kiedyś wracał do domu, zastała go po drodze burza tak straszna, że on myślał, iż w tej burzy zginie. I podczas tej burzy taki ślub podobno złożył, że jak ją przeżyje, to wstąpi do klasztoru. I tak rzeczywiście było, że po dwóch tygodniach wstąpił do zakonu augustianów, też w Erfurcie, w którym wcześniej studiował – usłyszano.

Michał Werkowski opowiedział też o Wittenberdze, mieście najbardziej związanym z Marcinem Lutrem. – W Czarnym Klasztorze on był najpierw mnichem z innymi współbraćmi, a jak reformacja zwyciężyła, jej hasła zostały zrealizowane, miedzy innymi kasacja życia zakonnego, to elektor na własność Lutrowi ten klasztor darował i on tam zamieszkał ze swoją rodziną – usłyszano. Postacią ciekawą jest żona Marcina Lutra – Katarzyna von Bora, która była zakonnicą, ale z klasztoru uciekła i wyszła za mąż za Lutra. Jej pomnik znajduje się przy Czarnym Klasztorze. – Ten pomnik ma taką pewną symbolikę, bo to jest Katarzyna jako taka pewna siebie kobieta, która przechodzi przez drzwi. Jakby poznać trochę bardziej jej życiorys, to ona jakby trochę wyprzedzała epokę. Była taką bardzo stanowczą osobą. Mówi się, że za sukcesem każdego mężczyzny stoi kobieta więc nie wiadomo czy gdyby ten Luter tej żony nie miał i nie byłaby to Katarzyna, to czy on osiągnąłby to, co osiągnął. A byli małżeństwem przez 21 czy 22 lata, aż do śmierci Lutra. W Europie to był wówczas wielki skandal, były ksiądz poślubia byłą zakonnicę – usłyszano. W Czarnym Klasztorze znajduje się muzeum Lutra, a ciekawostką jest, że Luter przez cały swój pobyt w Wittenberdze wygłosił około trzech tysięcy kazań.

Była to niezwykła podróż śladami przede wszystkim Marcina Lutra, ale również i Johanna Wolfganga von Goethego, Johanna Sebastiana Bacha i Friedricha Schillera.

Po prelekcji Michał Werkowski zaznaczył na bibliotecznej mapie swój podróżniczy ślad.

Barbara Filipiak

Aktualizacja: 23/04/2024 13:13

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSunak ogłosi w Warszawie największy pakiet pomocowy dla Ukrainy
Następny artykułDebaty eksperckie Polskiej Agencji Prasowej: Go green, be eco! Energetyka odnawialna i niskoemisyjna w Polsce