A A+ A++

To zdecydowanie najboleśniejszy moment w historii Skry od sezonu 2001/02, choć w międzyczasie były chwile, gdy po policzkach fanów z Bełchatowa płynęły łzy smutku i rozczarowania. Nigdy wcześniej jednak przez te 21 lat nie zabrakło jej w czołowej ósemce ekstraklasy. Teraz stało się to już pewne jeszcze w trakcie meczu z zespołem z Olsztyna, choć słynny klub ma do rozegrania jeszcze jeden pojedynek w fazie zasadniczej.

Zobacz wideo
Ślepsk Malow Suwałki odpada z rywalizacji o play-off. Komentarz trenera Dominika Kwapisiewicza

Najpierw przecieranie oczu ze zdziwienia, potem chwilowa poprawa. Kto się boi Skry?

W pierwszych miesiącach obecnego sezonu wiele osób przecierało oczy ze zdumienia. Bo tradycyjnie wymieniana w gronie czołowych drużyn w stawce Skra przegrywała mecz za meczem i to w bardzo słabym stylu. Mimo wielu cenionych zawodników w składzie, a są w nim m.in. reprezentacyjni środkowi Mateusz Bieniek i Karol Kłos czy serbski atakujący Aleksandar Atanasijević. Nie po raz pierwszy jednak okazało się, że nazwiska nie grają. O ile indywidualnie zwłaszcza Bieniek radził sobie bardzo dobrze, to postawa całej drużyny pozostawiała bardzo dużo do życzenia. 

Kryzysowi sportowemu w Bełchatowie towarzyszyły kłopoty finansowe i konflikt władz PGE z wieloletnim prezesem Konradem Piechockim z polityką w tle. To wszystko miało z pewnością przełożenie na atmosferę wewnątrz zespołu. Paradoksalnie Skra dobrze radziła sobie cały czas w Pucharze CEV. W tych rozgrywkach dotarła aż do półfinału, a na krajowym podwórku wciąż cierpiała katusze.

Odchodzi prezes, który zbudował klub-legendę. Największy kryzys w historii. W tle politycy PiS

Niewiele zmieniła początkowo zmiana trenera. Brytyjczyka Joela Banksa, któremu wytykano brak doświadczenia w prowadzeniu mocnych drużyn, na początku lutego zastąpił bardzo dobrze znany w Polsce Andrea Gardini. Początkowo jednak nie wpłynęło to na wyniki i coraz częściej mówiono, że bełchatowianom pozostały tylko matematyczne szanse na awans do fazy play-off.

W marcu jednak coś drgnęło. Rada nadzorcza odwołała Piechockiego, a drużyna zaczęła się odradzać sportowo. Pozostawiła po sobie dobre wrażenie, wygrywając m.in. z Jastrzębskim Węglem 3:2. Dodatkowo pomocną dłoń wyciągnęły do niej zespoły z sąsiedztwa w tabeli, gubiąc punkty. Wówczas coraz częściej zaczęto brać pod uwagę, że być może jednak utytułowany klub rzutem na taśmę znajdzie się w ósemce. Mało tego, zaczęły się nawet debaty, czy czołowe drużyny nie będą kalkulować w końcówce fazy zasadniczej. Sugerowano, że mogą woleć nie zająć pierwszego miejsca i dzięki temu nie trafić ewentualnie na wracającą na właściwe tory Skrę.

PGE Skra Bełchatów podczas meczu w Pucharze CEVCzy warto uciekać przed Skrą? “Można się spodziewać kombinacji”

Dwa mecze, sześć punktów. Fanom Skry przypomniał się sezon 2015/16 i feralny set z BBTS-em

Grono konkurentów bełchatowian w walce o ósme miejsce po ostatnim weekendzie zmalało do jednego. Po niedzielnej porażce Stali Nysa z Projektem Warszawa 2:3 było już jasne, że siatkarze Gardiniego mają wszystko w swoich rękach. Musieli w dwóch ostatnich meczach zdobyć komplet punktów, by wyprzedzić Stal i zająć jej miejsce w ćwierćfinałowej stawce. Do zespołu Daniela Plińskiego, byłego gracza Skry, tracili pięć punktów, ale zrównanie się pod tym względem z rywalami nie wystarczyłoby. Nie mieli już bowiem szansy na taką samą liczbę zwycięstw, która jest drugim kryterium ustalania kolejności w tabeli.

Bełchatowianie musieli więc wygrać trzy sety zarówno w poniedziałkowym pojedynku u siebie z Indykpolem, jak i 3 kwietnia na wyjeździe z LUK-iem Lublin. Ostatnia z wymienionych ekip w niedzielę straciła szanse na awans do ćwierćfinału. Nadzieje fanów Skry zostały zaś szybko i brutalnie zweryfikowane przy pierwszej możliwej okazji. Występując w osłabieniu – bez mającego kłopoty zdrowotne Bieńka (zabrakło go też wcześniej w rewanżowym meczu półfinału Pucharu CEV) – przegrała dwa pierwsze sety z drużyną z Olsztyna i tym samym zamknęła sobie szansę na walkę o medale w tym sezonie.

Na początku pierwszej partii zarysowała się nieznaczna przewaga olsztynian, którzy już przed meczem wiedzieli, że do play off-ów przystąpią z siódmej lokaty. Mobilizacja gospodarzy przyniosła jednak efekt i wydawało się, że pewnie zmierzają, by objąć prowadzenie w meczu. Przewaga 18:14 i 22:20 okazała się jednak niewystarczająca, a od stanu 23:23 punktowali już tylko goście. Skra znalazła się pod ścianą, bo nie miała już w tym meczu marginesu błędu, ale taka sytuacja nie zadziałała na nią mobilizująco. Wyglądało raczej na to, że broniący jej barw zawodnicy wciąż mieli w głowach nieudany finisz poprzedniej partii. Rywale dość szybko wypracowali bezpieczną przewagę, a katem zadającym ostatni cios okazał się Karol Butryn, który posłał asa. Ostatecznie olsztynianie wygrali 3:0.

Obserwując przebieg poniedziałkowego meczu kibicom Skry mógł się przypomnieć nieco sezon 2015/16. Wówczas play off-y zredukowano do rywalizacji między dwoma zespołami o poszczególne miejsce. By zająć drugie miejsce w tabeli dające przepustkę do finału bełchatowianie musieli w ostatniej kolejce fazy zasadniczej wygrać we własnej hali z plasującym się pod koniec stawki BBTS-em Bielsko-Biała bez straty seta. Presja jednak ich sparaliżowała i pozornie nie tak trudne zadanie okazało się niewykonalne. Gospodarze przegrali już inauguracyjną odsłonę, a kamery pokazywały na zmianę zalanych łzami fanów Skry i załamanego Piechockiego.

W sumie od 2002 do 2018 roku Skra wywalczyła 14 medali w ekstraklasie, w tym dziewięć złotych. Do tego ma w dorobku siedem triumfów w Pucharze Polski i sukcesy na arenie międzynarodowej – cztery podia w Lidze Mistrzów i trzy w klubowych mistrzostwach świata. W PlusLidze najniżej dotychczas uplasowała się na szóstym miejscu, co miało miejsce w 2003 i 2019 roku.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRekonstrukcja historyczna „Bitwa pod Kluskami”
Następny artykułNa przejeździe kolejowym wyprzedził radiowóz. Był pijany, prawo jazdy stracił już wcześniej