„Pseudodziennikarstwem” nazwał Jarosław Gowin w wywiadzie dla rp.pl ujawnione przez tygodnik „Sieci” informacje o podejrzanych biznesach swojego zaufanego człowieka Roberta Anackiego. Zastanawiające, dlaczego ten doświadczony polityk tak się oburza i dlaczego na nas, a nie na wiceprezesa partii, której jest liderem. Czyżbyśmy dotknęli sedna sprawy, którą jest przeprowadzana od miesięcy operacja urwania się ze Zjednoczonej Prawicy?
CZYTAJ TAKŻE: Histeryczna reakcja Gowina zamiast wytłumaczenia. Jak wicepremier komentuje doniesienia „Sieci” i portalu wPolityce.pl?
By być w polityce samodzielnym, potrzeba pieniędzy i struktur. Jarosław Gowin porusza się w tym środowisku od lat, dobrze to wie. Jak relacjonują nasi rozmówcy – wicepremier już w 2019 roku (a więc niedługo po zwycięskich dla Zjednoczonej Prawicy wyborach) oznajmił swoim współpracownikom, że trzeciej kadencji wspólnie z PiS nie będzie i trzeba się wyemancypować. Jakieś obietnice wobec wyborców i członków własnej partii? Wspólne koalicyjne plany? Wówczas te „drobiazgi” przestały się liczyć.
Opisujemy wraz z Markiem Pyzą w najnowszym numerze Sieci skok ludzi Porozumienia na Ochotnicze Hufce Pracy. Z pozoru brzmi to zabawnie. OHP kojarzony jako relikt PRL są w rzeczywistości prężną organizacją. Ale przede wszystkim działają w każdym województwie, obsadzając swoimi ludźmi choćby tylko stanowiska komendantów wojewódzkich, Gowin zyskuje strukturę, której inaczej by nie zbudował. Za „reformę” OHP odpowiedzialny jest Robert Anacki. To nazwisko wraca jak bumerang w kontekście obecnej kondycji partii Gowina.
Tydzień temu opisaliśmy, jak Anacki przyszedł do wiceministra finansów Piotra Patkowskiego z propozycją lobbystyczną na rzecz słowackiej firmy SkyToll zajmującej się ściąganiem opłat za autostrady. W rzeczywistości to przedsiębiorstwo powiązane jest (poprzez raje podatkowe) z rosyjskim oligarchą Olegiem Deripaską, jednym z zaufanych ludzi Władimira Putina. Jarosławowi Gowinowi nic tutaj nie zgrzyta, mówi, że Anackiemu ufa. Pozwalamy sobie mieć zdanie zgoła odmienne.
CZYTAJ TAKŻE KOMENTARZ MARKA PYZY: Polityk-lobbysta może udawać, że nic się nie stało. Ale działalność „najemnika Gowina” aferą jest
Czyżby wicepremier miał aż taki deficyt zaufanych kadr? To możliwe, bo od czasu operacji z przełożeniem wyborów wiemy, że jego nazwisko w nazwie partii nie znaczy już tyle, co w początkach współpracy w obecnej kadencji. Na pewno nie przekłada się to na sejmowe „szable” (18 posłów na początku), które dawały mu wręcz możliwość szachowania silniejszego koalicjanta. Jarosław Gowin nie chce przyjąć tego do wiadomości, ale znaczy w Zjednoczonej Prawicy coraz mniej. Mam wrażenie, że nie dlatego, iż ktoś go stąd wypycha. Wręcz przeciwnie, to on prowadzi polityczne rozmowy na zbyt szeroką skalę, by mieściły się one w pojęciu koalicyjnej lojalności.
OHP jest instytucją, która opiekuje się dziećmi i młodzieżą często wykluczonymi społecznie. W tej pracy trzeba więcej cierpliwości i wrażliwości, a błędy ważą często na ich przyszłym życiu. Wycięcie na dzień dobry poprzednich, nominowanych przez PiS komendantów wojewódzkich pokazuje, jak ludzie Gowina traktują tę koalicję i gdzie mają socjalny program, z którym wygrali wybory. To nie jest reforma, to czystka. Polecieli prawie wszyscy, nawet ci oceniani najlepiej, by zwolnić miejsce dla komendanta głównego Grzegorza Waltera (człowiek Roberta Anackiego) i innych, którzy akurat załapali się na epizod w Porozumieniu, choć drogę do niego mieli pokrętną. Znajdzie się w tym gronie i była radna PO, i politycy z przeszłością w SLD, Samoobronie czy PSL.
Takie towarzystwo, rzeczywiście, na trzecią kadencję nie zasługuje.
CZYTAJ TAKŻE: Marek Pyza i Marcin Wikło: Porozumienie na swoim. „Budowa zaplecza i wpływów teoretycznie najsłabszej formacji w ZP idzie pełną parą”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS