Na perłę apologetycznej literatury teologicznej “Z głębi naszych serc: kapłaństwo, celibat i kryzys Kościoła katolickiego” – złożonej z rozpraw papieża Benedykta XVI oraz kardynała Roberta Saraha, obecnego prefekta Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów – spadają potężne ciosy i wylewa się fala hejtu.
Gdy “młodzi” jezuici są na kogoś wściekli, to się nie patyczkują i walą pięścią między oczy, po czym, jak nigdy nic przytulają i głaszczą niby zwierzątko futerkowe.
Szokujące słowa ks. Prusaka: system Kościoła oparty na władzy mężczyzn jest niezgodny z wolą Boga
– Idzie nowe a my burzymy przeżytki – tłumaczył “Marysi” z filmu Barei przeniesiony z “Estrady” dyrektor planowania architektury miast. Grzegorz Kramer z zakonu św. Ignacego posuwa się jeszcze dalej: starych wyrzucić na śmietnik historii – postuluje. “Bardziej chodzi o to że miał milczeć, a póki co teraz zaczyna mówić” – skarżył się na Twitterze kontrowersyjny zakonnik. Duchowny jest oczywiście obrońcą przyrody i wszelkich mniejszości, które do upadłego chroniłby od krzywdy.
Fala krytycyzmu wobec ojca świętego Benedykta w Polsce jest mało stylowa, bo potępia się go nie za to, co napisał ale że w ogóle przemawia, choć obiecał, że “będzie siedział cicho”. Przy czym nikt nie kwestionuje faktu, że głos zabrał najwybitniejszy autorytet teologiczny naszych czasów, więc już samo to powinno skupić uwagę na polemice z pomysłodawcami rozluźnienia celibatu.
Gwoli ścisłości trzeba dodać, że alergię na Josepha Ratzingera ma w polskim episkopacie duet arcybiskupów Grzegorz Ryś – Wojciech Polak, którzy nie podejmują w duchu ciągłości myśli papieskiej Wojtyły i Ratzingera. Oni się od niej odwrócili i ją ignorują. A jaki jest ich poziom teologii, najlepiej świadczy prosty i dobitny wybór interpretacji zjawiska pedofilii w Kościele, homoseksualizmu i celibatu stanowiony przez na poły ideologiczną – półkantowską paplaninę Bergoglio. Gdyby chcieć na poważnie czytać abp. łódzkiego to można by stracić wiarę w dogmaty i nauczanie katolickie o charyzmatach, ponieważ część z nich została aklamowana w czasach nam bliższych bez udziału (zgody) chrześcijaństwa wschodniego i dawniejszej tamtejszej tradycji, w okolicznościach dalekich od spokojnej debaty i konsensu.
Benedykt XVI napisał najbardziej zaangażowaną apologię bezżenności dla królestwa niebieskiego zapalając iskrę w sercach, gdyż natura kapłaństwa nie pozostaje bez związku z egzystencjalną sytuacją Jezusa, którego życie duchowni dzielą a Duch święty ten związek powoli przed Kościołem odkrywał między innymi za pomocą takich kart jego historii jak zakręt amazoński. Bez niego prorocza opinia żyjącego jeszcze papieża Ratzingera nie ujrzałaby światła dziennego.
– “Bez wyrzeczenia się dóbr materialnych nie może być kapłaństwa. Wezwanie do pójścia za Jezusem nie jest możliwe bez tego znaku wolności i bez wyrzeczenia się wszystkich kompromisów”. – podkreśla w swojej części wydanej we Francji książki Benedykt XVI. – “Celibat kapłański – słusznie rozumiany – jest wyzwoleniem, choć czasem jest to próba. Pozwala kapłanowi ugruntować spójną tożsamość oblubieńca Kościoła“. Analogia z przyjacielskim partnerstwem z Chrystusem daje podstawy rozumienia “wyłączności” radykalnie: dwa naraz powołania – do małżeństwa i kapłaństwa – kolidują ze sobą i przeczą wielkoduszności oraz wypływającej z niej wyłączności.
W adhortacji po Synodzie Amazońskim, która pojawi się na przełomie stycznia i lutego 2020, pod tytułem “Nowe Drogi dla Kościoła i Ekologii Integralnej” Bergoglio ma dopuścić nowe “uzasadnione” wyjątki od celibatu kapłańskiego. – “Wyświęcanie żonatych mężczyzn, nawet jeśli byli oni stałymi diakonami, nie jest wyjątkiem, lecz naruszeniem, wyrwą w spójności kapłaństwa. Mówienie o wyjątku byłoby nadużyciem języka lub kłamstwem.” – krytykuje wolę synodu amazońskiego i zamiar Franciszka kardynał Sarach.
“Celibat” (wydanie ubiegłoroczne) Grzegorza Rysia jest na tle przekazanego czytelnikom we Francji kompendium “Prosto z serca…” zimnym i pozbawionym duszy manifestem idealizmu (i relatywizmu) niemieckiego identycznym z konkluzjami wysuniętymi przez synod amazoński w Rzymie, który za brak powołań obciążał dyscyplinę kościelną. Ale tej nie było już w diecezjach amazońskich. Ona zaniknęła wraz z importem sprotestantyzowanej myśli teologicznej z Europy. Dość powiedzieć, że seminaria tradycjonalistów, także tych będących w pełnej komunii z Rzymem, pękają w szwach. Wystarczy jednak, że przewodzenie diecezji odda się liberałowi a klerycy odchodzą i traci się zastępstwo pokoleń w szeregach duchownych. I na to pytanie muszą sobie odpowiedzieć decydenci kościelni: co odpowiada za suszę powołaniową? Z pewnością brak wiary, bo wychowani w duchu formacji niemieckiej ordynariusze nie chrzczą, nie spowiadają ani nie pociągają duchowością. Nie wierzą też w dogmaty. Przeciwdziałają tożsamości kapłańskiej nie nosząc stroju duchownego. Ich kondycja jest opłakana i odpychająca.
Za zmianą dyscypliny w sprawie celibatu odpowiadał na jesiennym synodzie Kościół w Niemczech. Powód takiej postawy episkopatu zza Odry jest łatwy do pojęcia. Liczba powołań do seminariów zbliża się w tym kraju do zera – w roku 2018 wyświęcono tam tylko 61 kapłanów. Właśnie to pragmatyczne uzasadnienie jest głównym argumentem jaki miałby znaleźć się na szali ciążącej ku porzuceniu ewangelicznych źródeł związku kapłaństwa i celibatu.
Nie oszukujmy się i nie dajmy się oszukiwać: synodalne wyjątki od celibatu kwestionują go w całości i są dedykowane zachodnioeuropejskiej demoralizacji duchowieństwa. To jest atak na czystość i szerokie otwarcie bram Kościoła dla indywidualizmu, który na ołtarzu Boga ustawia bożka seksu. Zmysłowa tożsamość gości w centrum europejskich wartości i praw człowieka, zaproszona tam przez neomarksistów. Celibat oryginalnie kontestuje dyktaturę seksualności zmysłowej. Dlatego jest solą w oku światowego spisku przeciw człowiekowi zaprojektowanemu przez Boga, który obdarzył go rozumną wolnością sterującą pożądaniem. Bezwolności i nieuporządkowaniu seksualnemu kłaniają się też biskupi. W miejsce odnowienia wiary i gorliwości, które utorowałyby nowe ścieżki powołaniom kapłańskim proponują skrót: zniesienie bezżenności dla królestwa niebieskiego. Czemu – również polscy – obrońcy Franciszka przyklaskują.
Nieprawdą jest, że pochodzący z Bawarii teolog obiecywał zakneblowanie sobie ust. Deklarował usunięcie się w cień. Gdy Kościół zaczął płonąć wyszedł z niego, by ugasić pożar. Ból Ratzingera jest niewyobrażalny, przecież zostawiał Kościół w o wiele lepszym, choć rzecz jasna nie idealnym stanie, niż jest w nim teraz.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS